Odtwarzacz uruchamia się przez około 5 sekund. Tyle czasu mniej więcej zajmuje załadowanie domyślnego interfejsu graficznego Mochi. Jeśli w trakcie eksploatacji uznamy, że nie potrafi sprostać naszym oczekiwaniom, zawsze możemy pobrać inne nakładki. Na potrzeby testów jednak ocenimy podstawowy układ menu – jest intuicyjny. Dostęp do funkcji pierwszego stopnia (odtwarzanie filmów, muzyki, dostęp do internetu oraz ustawień) jest uproszczony do granic możliwości. Duże, jednoznaczne ikony w dolnej części ekranu są odpowiednio podpisane.
Bardziej skomplikowana nawigacja zaczyna się na drugim stopniu menu. Pół biedy jeśli pliki, które chcemy wgrać znajdują się już na dysku twardym urządzenia. Wtedy wystarczy je wyszukać w odpowiednich folderach. Prawdziwa zabawa się zaczyna przy podłączeniu dysku zewnętrznego lub pamięci flash. Odtwarzacz zdejmuje z naszych barków cały proces kopiowania plików umieszczając je w specjalnym folderze synchronizacyjnym. Nie mamy z tego poziomu niestety wpływu na rozlokowanie poszczególnych filmów czy muzyki. O wiele lepszą nawigację oferuje serwer Twonky, do którego mamy dostęp za pośrednictwem połączenia sieciowego. Jeśli stawiacie porządek nad automatyzacją, ta metoda z pewnością przypadnie wam do gustu.
Obsługiwane formaty video/photo/audio przetestowaliśmy zarówno na wgranych przez specjalistów z WD materiałach testowych (a może pozostawionych przez poprzedniego recenzenta?), jak i własnych klipach i muzyce. Efekt był zadowalający – rzeczywistość pokrywa się w pełni z przedstawioną w specyfikacji technicznej deklaracją producenta. Jakość obrazu jest przy tym bardzo dobra i nie zauważyliśmy żadnych strat na złączach (porównane doświadczalnie z materiałem odtwarzanym bezpośrednio na telewizorze). Sprawdziliśmy najpopularniejsze rozszerzenia, czyli .avi (tutaj kodek XviD) oraz .mkv. W przypadku tego drugiego eksperymentowaliśmy z dźwiękiem AC3 oraz DTS. Pewni, że odtwarzacz nie odmówi posłuszeństwa przy większości filmów, zajęliśmy się kodekami, które najczęściej można spotkać w urządzeniach przenośnych – MPEG4 oraz AVC. Tutaj również nie było żadnych nieporozumień.
Jeśli chodzi o nawigację w trakcie oglądania filmów, byliśmy mile zaskoczeni. W razie potrzeby przywołujemy mało inwazyjny pasek postępu u dołu ekranu. Napisy wyświetlają się poprawnie i nie trzeba żonglować formatami (chociaż jak dobrze wiemy, przez różnorodność kodowania, .txt zawsze jest nieprzewidywalny).
W końcu przyszła kolej na sprawdzenie obsługi formatów muzycznych i fotografii. Rozpoczęliśmy od utworów zakodowanych w MP3, następnie sprawdziliśmy pliki FLAC, a na koniec utwory w formacie AAC i WAV. We wszystkich wypadkach odtwarzanie było płynne i nie stwarzało problemów. Jeśli chodzi o wyświetlanie obrazków trafiliśmy na małe schody. Okazuje się bowiem, że pomimo wsparcia dla JPEG, TIFF (chociaż nie oczekujmy zabawy z wyświetlaniem poszczególnych warstw), BMP oraz PNG to mając ochotę na zdjęcia w trójwymiarze musimy się obejść ze smakiem.
WD TV Live Hub został wyposażony w szereg mniej spotykanych funkcji, które można śmiało nazwać dodatkami. Na pierwszy plan od razu się wysuwa oczywiście możliwość podłączenia do internetu. Dzięki temu poza integracją w sieci domowej, za pośrednictwem odtwarzacza mamy dostęp do kilku ciekawych usług – niestety nie są one liczne.
Domyślnie mamy dostęp na przykład do Youtube’a, Facebooka, pogodynki, radia, czy też Flickra. Jest jednak jeszcze jedna usługa internetowa, która nie jest standardowo instalowana, ale możemy ją pobrać. Chodzi oczywiście o silnie promowaną przez producenta aplikację WD Photos. Wykorzystując dysk twardy urządzenia jako serwer, tworzy w sieci chmurę danych. Dostęp do niej możemy uzyskać z poziomu urządzeń zdalnych, takich jak smartfony, czy tablety (wymagana jest sygnatura Apple lub po prostu system operacyjny Android).
Pomimo że rozwiązanie to nie jest specjalnie nowatorskie, jest zdecydowanie użyteczne. WD TV Live Hub działa z reguły przez cały czas (przeciętny użytkownik ogranicza się przy wyjściu z domu do wyłączenia telewizora), dzięki czemu nawet w drodze na uczelnię/do pracy/po zakupy/na imprezę, lub też na miejscu mamy możliwość przeglądania zebranych na dysku twardym odtwarzacza materiałów. Płynność wyświetlania jest oczywiście uzależniona głównie od szybkości łącza jakim dysponujemy na wyjściu i wejściu chmury.
Inna interesująca funkcja jest ukryta w ustawieniach urządzenia. Otóż projektanci WD wyszli na przeciw oczekiwaniom użytkowników i zadbali o indywidualność potrzeb. W efekcie możemy dowolnie konfigurować przyciski pilota zdalnego sterowania, dostosowując je podług gustu. Niestety to jedyny w pełni konfigurowalny element. Niektórzy użytkownicy mogą uznać interfejs Mochi za zbyt cukierkowy (i będziemy go używać zarówno przy podstawowej nawigacji, jak i wewnątrz poszczególnych usług i aplikacji), jednak tak jak już zostało wspomniane wcześniej odpowiednie nakładki można pobrać z sieci.
Korzystając z dodatków często zostaniemy postawieni przed potrzebą użycia klawiatury ekranowej. Nauczeni doświadczeniem podchodzimy raczej sceptycznie do takich rozwiązań. Jednak w przypadku odtwarzacza, projektanci postarali się stworzyć narzędzie, które nie przeszkadza, a (o dziwo) pomaga w nawigacji.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Philips 65PML9008 z serii The Xtra dostępny jest teraz w atrakcyjnej cenie w Media Expert.…
[indizar2:stronicowanie] [section:] Co warto oglądać w Netflix? Jakie nowe filmy i seriale na Netflix są…
Powstał nowy serial osadzony w uniwersum „W głowie się nie mieści”. Serial nosi tytuł „Wytwórnia…
Na YouTube pojawił się oficjalny teaser oraz krótki materiał zza kulis związany z aktorską adaptacją…
Amazon.pl przygotował atrakcyjną promocję na zakup czytnika e-book Kindle 16 GB! To doskonała okazja, aby…
Szukasz zestawu do wirtualnej rzeczywistości od Sony? Jeśli tak, to sprawdź rewelacyjna promocję na Sony…