Panasonic TX-P42VT30E jest przedstawicielem flagowej serii telewizorów w ofercie japońskiego producenta. Mocna specyfikacja techniczna jest obietnicą dużego potencjału i wysokiej jakości obrazu. W istocie, wielu miłośników marki twierdzi, że VT30 jest najlepszą linią odbiorników plazmowych na rynku. Rzeczywistość jednak pokazuje, że opinie są zwykle mocno subiektywne. Jak jest w tym przypadku?
Niedawno mieliście okazję przeczytać pierwsze wrażenia z naszego obcowania z testowanym modelem. Wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia, co może nam zaoferować urządzenie, a co pozostaje tylko na papierze. Czy nieoficjalny król plazmy ma podstawy, by utrzymać swój tron? Zapraszamy do lektury.
Telewizor został dobrze opakowany i zabezpieczony piankowymi usztywniaczami. Producent wykluczył jakąkolwiek szansę na uszkodzenia, czy nawet otarcia obudowy w trakcie transportu. Poszczególne akcesoria zostały upchane w wyprofilowane w piance kieszenie, dzięki czemu, nie ma wewnątrz żadnych luźnych elementów. Jeśli zatem chcemy sprawdzić legendarną wytrzymałość paneli plazmowych, musimy to zrobić na własną rękę. Pierwsza okazja trafi się już przy rozpakowywaniu. Trzeba bowiem trochę siły i długich rąk by wyciągnąć ekran z kartonu.
Miłym zaskoczeniem było umieszczenie w zestawie dwóch par okularów 3D. Co więcej zostały opakowane w ładnie wyglądające czarne kasetki, w których znajdziemy również kabel zasilający. Co prawda, same pudełko jest plastikowe, ale nie sprawia wrażenia taniej tandety. Niestety, producenci wciąż kultywują złą manierę zapominania o kablu HDMI. Jeszcze raz zatem trzeba podkreślić, że kupując jakikolwiek telewizor, trzeba pamiętać o niezbędnym okablowaniu. Użytkownicy złącza SCART z pewnością ucieszą się z obecności odpowiedniej przejściówki, ale tak naprawdę, to kto kupuje odbiornik 3D, jeśli zamierza korzystać z przestarzałego interfejsu?
Podsumowując, na potrzeby testu otrzymaliśmy następujący zestaw:
Panasonic TX-P42VT30E jest telewizorem bardzo prostym, o klasycznej budowie. Front został podzielony na ekran właściwy, szeroką ramę wewnętrzną oraz kontrastującą, srebrną obwódką. Ten ostatni element trochę nie pasuje do całości i może być powodem zgryzoty u osób dbających o idealny wystrój salonu. Wyświetlacz, jak na obecne standardy, jest średniej wielkości. Właściciele przestronnych mieszkań, będą czuli niedosyt i z pewnością powinni sięgnąć po większy model z tej serii.
Pod ekranem znajdziemy wyprofilowaną belkę, w której osadzono głośniki. Projektanci umieścili tutaj również sygnatury, wykorzystanych w urządzeniu technologii. Wszystkie napisy (włączając w to logo producenta) są oszczędne i nie rzucają się w oczy. Panel kontrolny z przyciskami znajduje się po prawej stronie telewizora. Jest niewidoczny od frontu, ale też łatwo dostępny, gdy zgubimy pilota, lub zostaniemy bez baterii.
Telewizor został osadzony na solidnej podstawie. Nie jest przesadnie duża i jest stosunkowo smukła. Projektanci zdecydowali się na gustowną czerń i lakierowane tworzywo sztuczne. Kombinacja miła dla oka, ale zdecydowania ciężka do utrzymania w czystości. Powierzchnia przyciąga odciski palców i kurz. Łączenie z podstawą zostało rozwiązane przez masywny, szeroki kątownik wsuwany w szyny z tyłu ekranu oraz przykręcany mocnymi śrubami. Można śmiało założyć, że jeśli telewizor kiedykolwiek ulegnie uszkodzeniu, nie będzie to powodem nagłego przewrócenia się, lub zużycia przegubu.
Inżynierowie z kraju kwitnącej wiśni spisali się na medal. Niemal wszystkie elementy są dopracowane pod względem wizualnym, a także zostały dobrze spasowane. Przerwy w łączeniach są ledwo widoczne i nie zbierają w sobie brudu i kurzu. Tylny panel, w kluczowych miejscach ma ażurową powierzchnię, oddającą ciepło.
Wśród wykorzystanych materiałów dominuje tworzywo sztuczne. Lakierowane powierzchnie, chociaż dobrze wyglądają, to mocno odbijają światło i zbierają kurz. Jak już wyżej zostało wspomniane, efekt trochę psuje srebrna obwódka telewizora. Projektanci mogli się postarać trochę bardziej, nadając jej metaliczny wygląd.
Gniazda w telewizorze zostały rozmieszczone średnio dobrze. Z perspektywy widza, znajdują się w lewym dolnym rogu, na tylnym panelu. Ich układ jest klasyczny – do rzadziej używanych, mamy dostęp od dołu (pionowy), częściej używane mają pozycję horyzontalną. Trochę wyżej znajdziemy osobną sekcję, na którą składają się dwa porty USB.
Zacznijmy od newralgicznego typu złącza – HDMI. Umiejscowienie czterech gniazd obok siebie, u nasady sekcji horyzontalnej można uznać za zaletę. Jednak lepszym rozwiązaniem, byłoby skierowanie chociaż jednego z nich ku dołowi, w zgodzie z naturalnym ułożeniem kabli.
Kontrowersje może budzić zlokalizowanie gniazda słuchawek właśnie na dole, w mniej dostępnym miejscu. Jednak jest to uzasadnione ergonomią – kabel układa się pod wyświetlaczem i nie jest tak bardzo widoczny podczas seansów filmowych.
Umiejscowienie portów USB jest z kolei przykładem braku wyobraźni. Nie mamy praktycznie dostępu do odosobnionej sekcji gniazd, znajdującej się mniej więcej w połowie odbiornika. By cokolwiek tam podłączyć, musimy obracać ekran. Inna sprawa, że raczej nie podepniemy tam żadnego dysku zewnętrznego, chyba że dysponujemy długim kablem.
Panasonic TX-P42VT30E został wyposażony w następujące złącza:
Panel ręcznego sterowania został umiejscowiony z prawej strony za ekranem. Jest niewidoczny z perspektywy użytkownika, ale na tyle wyraźnie zaznaczony, aby go wyczuć pod palcami gdy do niego sięgniemy. Składa się zaledwie z pięciu przycisków odpowiadających podstawowej funkcjonalności telewizora. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ale powinno wystarczyć do momentu dokupienia baterii, lub odnalezienia pilota.
Pilot zdalnego sterowania nie jest niestety cudem ergonomii. Przyciski są w teorii dobrze zlokalizowane oraz charakteryzują się odpowiednim skokiem. W praktyce jednak, urządzenie nie przeszło pozytywnie nocnych testów. Manipulator jest słabo zarysowany i można go łatwo zgubić pod kciukiem, a guziki odpowiadające za włączenie telewizora, Menu, czy też opcje 3D zostały zbite u góry i otoczone innymi, rzadziej wykorzystywanymi funkcjami.
Na uwagę zasługują jedynie przyciski kontroli poziomu głośności i programu – odcięte od pozostałych mają swoją osobną sekcję. Na samym dole zlokalizowano funkcje filmowe w klasycznym i sprawdzonym układzie.
Panasonic TX-P42VT30E został wyposażony w progresywny panel zbudowany w technologii NeoPDP. Z tym terminem spotkaliśmy już dawno temu, jeszcze przy serii G10. Dzięki zastosowaniu nowego rozwiązania, japońskim inżynierom udało się ograniczyć zużycie prądu, potęgując jasność obrazu. Właśnie przez to, plazmy zyskały tak wielu zwolenników w przeciągu ostatnich dwóch lat.
Nie będziemy tu zagłębiać się w naukowy żargon, próbując wytłumaczyć na czym tak naprawdę polega technologia plazmowa. Warto natomiast zwrócić uwagę na kilka wartości kluczowych dla jakości obrazu. Wśród wielu haseł marketingowych promujących ten telewizor możemy spotkać się z określeniem Infinite Black Pro. To nic innego jak kontrast statyczny na poziomie 5.000.000:1. Pierwszemu lepszemu użytkownikowi, oczywiście niewiele to mówi. W praktyce, ekran oferuje wysokie zróżnicowanie czerni i odpowiednią jaskrawość bieli. Jeśli chodzi o kąty widzenia – ludzkie oko nie zauważy absolutnie żadnej różnicy w jakości wyświetlanego obrazu, niezależnie od perspektywy.
Telewizor został przetestowany w warunkach domowych – ze światłem naturalnym, żarowym oraz przy braku światła i częściowym zaciemnieniu pomieszczenia. Niestety tafla ochronna ekranu generuje refleksy na całej powierzchni, przez co obraz może wydawać się trochę wyblakły. Wyświetlacz wykazał się znacznie lepszą wydajnością przy nocnych seansach i częściowym zaciemnieniu. Nie zauważyliśmy też problemów z odpowiednim odwzorowaniem barw (przy wrażeniu niskiego nasycenia kolorów, warto to skorygować na pomocą odpowiednich ustawień).
Częstotliwość odświeżania rzędu 600 Hz, to już plazmowy standard. Nie jest to też wartość całkowicie wirtualna – rzeczywiście widać różnicę pomiędzy urządzeniami oferującymi np. 100, czy 200 Hz. Czemu napisałem „całkowicie”? Bowiem część klatek, które zostaną wyświetlone na ekranie jest generowana przez telewizor. Nie dostrzeżemy jednak z reguły żadnych artefaktów i zniekształceń obrazu, które zwykle towarzyszą takiej funkcji.
Czas reakcji serii VT30 wynosi 0,001 ms. Przeciętny użytkownik, nie powinien zwracać na to uwagi. To informacja skierowana raczej ku miłośnikom konsol – lagów związanych z opóźnieniami wyświetlania, raczej nie będzie.
Telewizor testowaliśmy po podłączeniu do dekodera Vectry za pośrednictwem dwóch złącz – SCART oraz HDMI. Uwzględniliśmy przy tym kombinację wykorzystania obu portów, by zbadać czy występuje zjawisko przesłuchu. Negatywnego efektu nie zarejestrowaliśmy.
Jeśli kupując plazmę tej klasy, wciąż jesteśmy użytkownikami przestarzałego typu złącza, warto zainwestować w wymianę okablowania lub/i urządzeń peryferyjnych. Jakość obrazu generowanego za pośrednictwem SCART jest dobra, ale nie możemy się spodziewać niczego ponad to. Trzeba być również świadomym kilku niedogodności związanych ze skalowaniem. Polegając na domyślnych ustawieniach, obraz zostanie nienaturalnie rozszerzony w poziomie. Można to oczywiście skorygować, ale zaleca się wtedy trzymanie pilota na podorędziu. Każdorazowa zmiana programu wiąże się z ponowną korektą.
Nic podobnego nie występuje, gdy obraz puścimy złączem HDMI. Automatyczne wykrywanie proporcji działa poprawnie i jeśli wystąpią jakiekolwiek niedociągnięcia, będzie to winą urządzeń peryferyjnych. Jakość sygnału jest oczywiście wysoka, a telewizor może poprawnie wykorzystać rozdzielczość Full HD. Dodatkowo, producent dorzucił zestaw rdzeni ferrytowych, które można zamontować na kablach, w razie pojawienia się jakichkolwiek zakłóceń.
Podłączenie telewizora do sieci ogranicza się do podpięcia kabla Ethernet. Po krótkim czasie, otrzymujemy dostęp do funkcji sieciowych, a te są imponujące. Urządzenie możemy również zintegrować z siecią za pomocą adaptera WiFi.
Wystarczy wciśnięcie wyróżnionego kolorem przycisku na pilocie, by znaleźć się w menu usług na platformie Viera Connect. Mamy stąd dostęp do takich aplikacji jak Youtube, Dailymotion, Facebook, czy nawet Skype (po podłączeniu odpowiednich akcesoriów). Platforma działa szybko i jest skonstruowana niezwykle intuicyjnie, pozwalając pierwszemu lepszemu użytkownikowi, cieszyć się jej zawartością, nawet jeśli ten nie przeczytał instrukcji.
Jeśli przyjdzie nam do głowy ręczne wyszukiwanie, chociażby klipów na serwisie YouTube, stanowczo to odradzam. Pilot nigdy nie był i nie będzie dobrym substytutem klawiatury.
Jeśli zapragniemy obejrzeć film, zdjęcia lub posłuchać muzyki korzystając z któregokolwiek z portów USB, czeka nas niemiła niespodzianka. Okazuje się bowiem, że na ekranie wyświetlimy jedynie zawartość nagraną na pamięciach sformatowanych do systemu plików FAT. Panasonic nie wspiera formatu NTFS, który obecnie jest powszechnie używanym standardem.
Jeśli jednak nie zrezygnujemy i sformatujemy nasz dysk, lub posilimy się PenDrive’ami, odtworzymy w zasadzie wszystkie najpopularniejsze formaty – DivX, AVCHD, MPEG-4, AAC, MKV, JPEG, a także MP3. Ta funkcjonalność wypada nieco gorzej, jeśli spróbujemy dorzucić do filmu napisy. Przy odtwarzaniu plików MKV, możemy zapomnieć o polskich znakach. O dziwo, problem nie występuje przy AVI.
Panasonic TX-P42VT30E wyświetla obraz trójwymiarowy oraz posiada wbudowany nadajnik sygnału 3D. W zestawie z telewizorem znajdziemy dwie pary okularów z aktywną migawką. Nie musimy się zatem obawiać, że przy zakupie telewizora i zaproszeniu dziewczyny na seans w nowiutkim kinie domowym, nagle się okaże, że brakuje nam dodatkowej pary szkieł. Te zaś są drogie.
Producent postanowił nie oszczędzać na technologii, która staje się nowym standardem w branży RTV. Dlatego dołączył do okularów nakładki ferrytowe, mocowane na kablach. Ograniczają one zakłócenia, które mogą wystąpić podczas ładowania baterii.
Użytkownik ma możliwość przełączenia telewizora w jeden z następujących trybów:
W praktyce, najczęściej będziemy korzystać z pierwszej (w przypadku wyłączenia 3D) i czwartej opcji. Warto jednak zwrócić uwagę na możliwość konwersji obrazu 3D do 3D „w locie”. Co prawda, efekt nie jest tak zdumiewający jak w przypadku pełnego 3D, ale jest to interesujący dodatek. Nie musimy się obawiać błędnie skonwertowanych klatek – co najwyżej niektóre sceny pozostaną dwuwymiarowe.
Wydajność trybu 3D jest zachwycająca. Trzeba przyznać, że projektanci z kraju kwitnącej wiśni stanęli na wysokości zadania. Brak artefaktów w wyświetlanym obrazie, dobre odwzorowanie barw, zachowany kontrast, a przede wszystkim korekta jasności (okulary z aktywną migawką przyciemniają obraz) to tylko niektóre z zalet. W efekcie otrzymujemy naprawdę wyrazisty obraz stereoskopowy, pozbawiony przesłuchów pomiędzy poszczególnymi klatkami.
Interfejs cyfrowy jest bardzo prosty, co się chwali. Nie przesłania obrazu i można dokonywać zmian widząc jednocześnie ich efekt na podglądzie. Czas reakcji jest niski i możemy szybko nawigować pomiędzy poszczególnymi funkcjami. Jest również dobrze opisany i co ważniejsze – intuicyjny. Nie potrzebujemy instrukcji, by rozpocząć przedzieranie się przez cyfrowe wnętrzności.
Automatyka ustawień nie jest idealna, ale też nie będziemy zawiedzeni. Jeśli mamy dobre oko i jesteśmy wrażliwi na punkcie perfekcyjnego odwzorowania barw, możemy ręcznie skorygować niektóre z ustawień, skorzystać z automatycznej kalibracji, lub połączyć telewizor z komputerem (przez port Ethernet) i dokonać zaawansowanej kalibracji barw i kontrastu. Producent zostawił nam w tym aspekcie naprawdę szerokie pole manewru.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
[indizar2:stronicowanie] [section:] Wybieramy najciekawsze nowe filmy i seriale VOD. Pod lupę bierzemy m.in. Netflix, Max,…
Telewizor Samsung 55Q80D to doskonały wybór w atrakcyjnej cenie. Skorzystaj z oferty dostępnej na Allegro…
Max z pierwszym trailerem potencjalnego hitu. Noah Wyle powraca w roli niezłomnego lekarza w 15-odcinkowym…
Znajdź swoją wymarzoną jakość obrazu! Sprawdź najnowszy telewizor LG OLED z zaawansowaną matrycą OLED Evo…
Niedawno debiutująca na Netflix animacja Skydance Animation pt."Zaklęci" wywołała mieszane uczucia wśród widzów. Jak krytycy…
Najnowszy telewizor LG OLED 55B4 możesz teraz kupić w wyjątkowej cenie w Oficjalnym sklepie Allegro!…