Marki TVN nikomu w Polsce nie trzeba przedstawiać. Jedne środowiska uważają ją za kreatora trendów w mediach i ostoję obiektywizmu, a inni najchętniej wymazaliby stację z mapy krajowego sektora IT. Pomijając emocje, jakie TVN wzbudza wśród swych oponentów i sojuszników, warto przyjrzeć się bliżej sytuacji, która panuje obecnie w firmie ITI (właściciel części TVN) i zastanowić się nad przyczyną kiepskiej sytuacji finansowej polskiego giganta. Czy stacja, stanowiąca przez lata wzór do naśladowania nagle trafi na śmietnik historii?
Podstawą do niniejszego tekstu są wydarzenia z minionych wakacji. Jednak ich przyczyn należy się dopatrywać w odleglejszej przeszłości. Nim jednak do tego przejdziemy rzućmy okiem na lipcowe doniesienia z branży.
Pierwsza połowa lipca obfitowała w wiadomości, dotyczące sprzedaży TVN. Początkowo w branży krążyły plotki, iż ITI bada rynek i szuka chętnych do zakupu perły ze swej medialnej korony. Niedługo potem przedstawiciele ITI oficjalnie potwierdzili, iż Grupa bierze pod uwagę różne rozwiązania w kwestii przyszłości TVN, a wśród nich pojawiają się także plany sprzedaży stacji. Jednocześnie powtarzano, że żadne konkretne decyzje nie zostały jeszcze podjęte, a koncern zamierza przeprowadzić poważne analizy rynku nim pozbędzie się pakietu kontrolnego Grupy TVN (56%). W owej analizie wsparcia udzielali (i nadal udzielają) doradcy finansowi z J.P.Morgan i Nomury – prawdziwych wyjadaczy w tej branży.
Aktywa, których miałaby się pozbyć Grupa ITI wyceniano na przełomie lipca i sierpnia na 1,3 mld euro (niektórzy zapewniali nawet, że ITI może na tym zarobić ponad 6 mld PLN). Pojawiały się głosy, według których ITI zamierza rozbić sprzedaż swego imperium na części (oprócz TVN w jego skład wchodzą m.in. Onet, Multikino, Telewizja n, Legia Warszawa), co pozwoliłoby firmie uzyskać wyższą cenę. Eksperci zastanawiali się także, czy spłatą długów ITI zajmie się sam koncern po wyprzedaży majątku, czy będzie to bonus dla nabywcy. Tak, czy inaczej udziałowcy ITI mogliby liczyć na ogromne zyski.
Z podobnego założenia wychodzą potencjalni inwestorzy – wszak po spłaceniu zobowiązań wobec kredytodawców, części medialnego koncernu mogą się okazać kurami znoszącymi złote jaja. Wystarczy wspomnieć, iż po kiepskim roku 2009 (kryzys dość poważnie uderzył wówczas w media) i pomniejszeniu przychodów o blisko 15%, przyszedł rok 2010 i wzrost przychodów o ponad 21% (123 mln euro). Brzmi to pięknie, ale najpierw trzeba spłacić wspomniane kredyty, które, jak się okazało, przerosły Grupę ITI (zadłużenie wynosi już 3 mld PLN). Warto dokładniej prześledzić ten wątek, by lepiej zrozumieć obecną sytuację ITI. Większość analityków opisując historię TVN i całej Grupy porównuje ją do imperium Zygmunta Solorza – Żaka. Rozwiązanie słuszne, ponieważ wskazuje największe atuty i słabe strony obu imperiów, ale dzisiaj skupię się prawie wyłącznie na TVN – stacji ze słoneczkiem warto poświęcić osobny wpis.
Stację TVN powołano do życia w roku 1997. Imperium stworzone przez Mariusza Waltera i Jana Wejcherta mimo początkowych trudności szybko zyskiwało na popularności i stawało się wzorcem dla innych biznesmenów z sektora IT. TVN rozwijano z myślą o wykształconej, zamożnej części polskiego społeczeństwa – zwłaszcza mieszkańców dużych miast. Miała to być swoista przeciwwaga dla Polsatu nastawionego na emisję programów disco polo i mało wymagających odbiorców. Różnic w działalności i strategii obu stacji było więcej, ale w pewnym momencie zaczęły się one zacierać. Do niedawna liderem w rankingach oglądalności wśród młodych i dojrzałych widzów z dużych miast (ulubiony target reklamodawców) był TVN. Teraz sytuacja wygląda już nieco inaczej, a palmą pierwszeństwa w zakresie reklamy telewizyjnej może się dzisiaj pochwalić Solorz – Żak.
Kolejna kwestia (być może dużo ważniejsza), to stosunek do długów. O ile Zygmunt Solorz – Żak pała wielką niechęcią do kredytów i woli stąpać po bezpiecznym gruncie, o tyle decydenci z TVN (oraz całej Grupy ITI) kierowali się inną strategią. Wystarczy wspomnieć o kontrowersjach, jakie wśród akcjonariuszy TVN i analityków wzbudzało przejęcie przez stację platformy n, która wcześniej należała do… Grupy ITI. Wiele osób przekonywało wówczas, iż zabieg ten ma na celu zasilenie kont Grupy ITI przez mniejszościowych akcjonariuszy TVN. Byli i tacy, którzy bez ogródek mówili, że pieniądze drobnych inwestorów powędrują do kieszeni Jana Wejcherta, Mariusza Waltera, Brunona Valsangiacomo i Wojciecha Kostrzewy (główni udziałowcy ITI). Z punktu widzenia TVN inwestycja miała być nieopłacalna i szkodliwa. Jan Wejchert przekonywał jednak, iż działania tego typu są konieczne.
To jednak nie koniec wpadek związanych z platformą n oraz historii błędnych decyzji biznesowych. Pod koniec XX w. zrodziła się idea stworzenia polskiego operatora satelitarnego. W przedsięwzięciu wziął udział Polsat. Szefowie TVN nie wyrazili zainteresowania projektem. Na dzień dzisiejszy to właśnie Cyfrowy Polsat jet największą satelitarną platformą w naszym kraju. Z wynikiem 3,5 mln abonentów przegonił Cyfrę+, a o Solorzu – Żaku po raz kolejny można powiedzieć, iż miał nosa.
Grupa ITI postanowiła szybko naprawić swój błąd i w roku 2006 uruchomiono wspominaną już platformę n. Koszty inwestycji były olbrzymie, ale miały się szybko zwrócić – koncern Wejcherta i Waltera kolejny raz zaproponował bardzo nowoczesny produkt, który w pewnym sensie wyprzedzał swoją epokę. Decydenci z ITI byli pewni, iż dobrze sytuowani widzowie wybiorą ofertę, która nie należy do tanich, ale jest przy tym innowacyjna i dopracowana do granic możliwości. Okazało się jednak, że Cyfra+ oraz Cyfrowy Polsat szybko nadrobiły zaległości i stanęły w szranki z nowoczesnym produktem ze stajni ITI. Imperium Solorza – Żaka nie tylko nie dało sobie odebrać klientów, ale jeszcze przekonało do swej oferty potencjalnych klientów Telewizji n.
Po pięciu latach od swego startu na rynku, platforma n nadal nie przynosi zysków. Co więcej, w pewnym sensie jest to prawdziwa kula u nogi TVN. Stacja musi spłacać zobowiązania platformy, która okazała się prawdziwym kukułczym jajem. Branżowi specjaliści podkreślają jednocześnie, iż z perspektywy czasu ważnym krokiem okazało się włączenie kanałów Polsatu do dystrybucji Cyfry+. Nie tylko nie zaszkodziło to stacji i imperium Solorza – Żaka, ale jeszcze pozwoliło mu zwiększyć zasięg swej telewizji. A TVN po raz kolejny nie zareagował w porę na wydarzenia w branży.
Znawcy tematu wymieniają jeszcze kilka inwestycji TVN (lub Grupy ITI), które okazały się chybionym pomysłem. W gronie faworytów pojawia się zwykle kanał TVN Warszawa, klub piłkarski Legia Warszawa, czy sieć kin Multikino. Eksperci mówią wprost – decydenci z ITI przeszarżowali w inwestycjach i w pewnym momencie problemy wynikające z zadłużenia przerosły polskiego giganta.
Na pieniądzach świat się jednak nie kończy. Wielu analityków i branżowych speców wiąże plany wyprzedaży majątku ITI z tarciami wewnątrz samej grupy. Znawcy polskiego sektora IT, a także osoby związane z Grupą ITI podkreślają, iż aparat władzy w koncernie był dość rozbudowany. Oprócz założycieli konsorcjum (Jana Wejcherta i Mariusza Waltera) oraz ich rodzin wymienia się także kilku innych poważnych udziałowców, którzy mieli (i nadal mają) realny wpływ na politykę firmy (m.in. Bruno Valgiansacomo i Wojciech Kostrzewa). Warto się tutaj odnieść do mądrości ludowej i przysłowia, które głosi, iż: Gdzie kucharek sześć…
Stosunki miedzy udziałowcami można uznać za poprawne dopóki żył Jan Wejchert (zmarł w roku 2009). To właśnie w jego osobie należy upatrywać lidera i spoiwa najważniejszych udziałowców. Wielu obserwatorów polskiego sektora IT spodziewało się, że w Grupie ITI dojdzie do poważnych kłótni na przełomie lata i jesieni 2009 roku. Właśnie wtedy Piotra Waltera na stanowisku Prezesa Grupy TVN zastąpił Szwajcar Markus Tellenbach. To swoiste zachwianie równowagi w firmie miało doprowadzić do rozejścia się dróg rodzin Walterów i Wejchertów. Sytuację załagodził jednak Jan Wejchert, który przekonywał, iż najważniejsza jest firma i to dla jej dobra warto poświęcać własne ambicje. Brzmiało to dość wiarygodnie i przekonało część analityków. Tym bardziej, że Piotr Walter zacisnął zęby i zaakceptował zmiany. Niespodziewanie jednak, kilka tygodni później Wejchert zmarł i w firmie zabrakło lidera oraz rozjemcy, dbającego o równowagę w konsorcjum.
Zdaniem wielu ekspertów, to właśnie brak porozumienia między właścicielami ITI jest głównym powodem wyprzedaży majątku (zresztą ostatnio wspominają o tym sami właściciele ITI). Zadłużenie firmy jest poważne, ale firma radzi sobie całkiem nieźle i raczej nie grozi jej bankructwo. Problemów koncernu należy się doszukiwać w „czynniku ludzkim”. Plotka głosi, iż spadkobiercy Jana Wejcherta nie są w stanie dojść do porozumienia z pozostałymi udziałowcami i jedynym rozsądnym wyjściem jest w tej sytuacji sprzedaż aktywów. Tym bardziej, że w dobie szybko rozwijającego się Internetu telewizja traci na znaczeniu jako medium reklamowe. Być może rodziny Wejchertów i Walterów chcą sprzedać TVN póki jest on wartościową spółką przynoszącą zyski.
W nawiązaniu do powyższego akapitu należy wspomnieć, iż wyniki finansowe TVN za drugi kwartał 2011 roku mogą stanowić żółte światło dla inwestorów. Mimo iż dane były lepsze niż te za analogiczny okres roku poprzedniego, to rynek źle zareagował na opublikowany raport. Skonsolidowany zysk netto TVN wyniósł 68 mln PLN, podczas gdy eksperci liczyli na 86 mln PLN. Oznacza to, iż rentowność segmentu telewizyjnego spada. TVN szacuje co prawda, że przychody stacji wzrosną o 7% w roku bieżącym oraz o 11% w roku przyszłym, ale nie wiadomo, co wydarzy się w kolejnych latach. Tym bardziej, że światowa gospodarka stoi właśnie w obliczu potężnego kryzysu. Rok 2009 pokazał iż recesja uderza w rynek reklamy bardzo poważnie.
Mamy zatem powód do sprzedaży (a nawet cały pakiet powodów) – teraz warto się zastanowić nad ewentualnymi scenariuszami, które mogą nadać ton wyprzedaży majątku ITI.
Po pierwsze należy rzucić okiem na listę koncernów, wymieniany w charakterze potencjalnych kupców. W lipcu i sierpniu mówiono o pięciu głównych inwestorach, którzy byliby zainteresowani kupnem TVN: FOX Entertainment Group (jedna z części składowych imperium medialnego New Corporation należącego do Ruperta Murdocha), spółka Time Warner (właściciel wytwórni Warner Bros. oraz HBO i CNN), francuski koncern Vivendi (właściciel Canal+), niemiecki Bertelsmann (właściciel m.in. RTL Group), a także Discovery Communications. W plotkach wymieniano także firmy z sektora finansów (BC Partners, CVC, Kohlberg Kravis Roberts & Co., Apax), szwedzki modern Times Group, cz amerykański Viacom i włoskiego potentata medialnego – Silvio Berlusconiego.
Na początku października polski rynek obiegła informacja, według której do ostatecznej rozgrywki o TVN przystąpi trzech graczy: Time Warner, Vivendi oraz Bertelsmann. Decyzja o sprzedaży ma być podjęta w połowie października – po wyborach parlamentarnych. Warto jednak zauważyć, iż w ciągu kilku ostatnich miesięcy sytuacja na rynku poważnie się zmieniła.
Wspominałem, już, że optymistyczne prognozy wskazywały, iż ITI zarobi na sprzedaży TVN ponad 6 mld PLN. Brano wówczas pod uwagę cenę blisko 19 PLN za jedną akcję. Do tego doliczano premię za pakiet kontrolny (zdaniem analityków będzie to ponad 20%). Sęk w tym, że w ciągu ostatniego półrocza cena akcji TVN poważnie spadła (w sierpniu osiągnęła poziom poniżej 11, 50 PLN). Co prawda, teraz następuje odbicie spółki (kurs przekroczył granicę 15 PLN i nadal zachęca inwestorów), ale sytuacja na rynkach jest bardzo niepewna i nie sprzyja sprzedaży dużych firm. Na korzyść właścicieli ITI przemawia fakt, iż pozycja TVN w Polsce jest bardzo mocna, co powinno przekonać potencjalnych nabywców. Do tego nasz rynek jest dość perspektywiczny. Prawdopodobnie zatem sprzedający uzyskają satysfakcjonującą cenę na poziomie 20 PLN za akcję.
Warto także wrócić do pytania o formę sprzedaży, na jaką zdecyduje się ITI. Czy pod młotek pójdzie jedynie TVN, czy także Onet.pl, platforma n, sieć kin Multikino oraz klub piłkarski Legia Warszawa ?. I czy aktywa te trafią do jednego inwestora, czy zostaną rozbite na części? Analitycy podkreślają, że ta druga opcja zwiększyłaby zyski Grupy. Platforma satelitarna n w ostatnim czasie bardzo szybko zwiększa przychody, rosną także wpływy Onetu. Gdyby ITI zdecydowało się na rozdrobnienie imperium, to sytuacja stanie się bardzo ciekawa.
Nie ulega wątpliwości, iż zakupem Onetu zainteresowani będą Ringier Axel Springer Polska oraz Agora. Z racji perspektywiczności biznesu w Sieci, to właśnie na najpopularniejszym polskim portalu ITI mogłoby osiągnąć największy zysk ze sprzedaży (nawet 40%). O platformę n powalczą Cyfra+ (Vivendi), Telekomunikacja Polska, a może nawet Cyfrowy Polsat – jeśli Zygmunt Solorz – Żak uzna tę inwestycję za perspektywiczną to pewnie nie przepuści takiej okazji.
Sprzedaż sieć kin Multikino to temat, który pojawił się już wiosną. Spekulowano wówczas, iż Grupa ITI poświęci tę część swego imperium, by ratować całą resztę. Eksperci zapewniali, że sprzedaż pakietu 100% akcji Multikina zasiliłaby kasę Grupy kwotą 250-300 mln PLN. Inwestor wziąłby także na siebie dług spółki (125 mln PLN). W maju jako potencjalnego nabywcę wymieniano m.in. rosyjskiego potentata internetowego – Yandex (niektórzy twierdzili wówczas, iż Rosjanie mogą przejąć także inne aktywa ITI). Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, w czyje ręce trafi Multikino, ale grupa podmiotów zainteresowanych kupnem może być całkiem liczna, ponieważ kino nadal jest branżą atrakcyjną z punktu widzenia inwestorów.
Zawirowania związane ze sprzedażą TVN oraz pozostałych aktywów Grupy ITI wzbudzają w naszym kraju sporo emocji. Niektórzy mówią nawet o końcu pewnej epoki – zarówno w polskich mediach, jak i w całej historii naszego kraju po 1989 roku. Analitycy dostają wypieków na twarzy nie tylko z powodu rozdrabniania Grupy ITI, lecz także przy okazji rozmów na temat pieniędzy, towarzyszących potencjalnej sprzedaży. Jeśli TVN faktycznie pójdzie pod młotek, to będziemy świadkami jednej z największych transakcji dekady (zaraz po Polkomtelu, BZ WBK, PZU i PKO). W ostatnich dniach coraz więcej przecieków wskazuje na Time Warner jako nowego właściciela TVN. Czy zachowa on obecną linię i strategię stacji i czy utrzyma TVN w gronie liderów polskiego rynku medialnego? Odpowiedzi na przynajmniej niektóre pytania udzielą nam już najbliższe miesiące.
Źródła: Bankier, Parkiet, Dziennik Gazeta Prawna, Rzeczpospolita, Forsal
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.