Hannspree SE40LMNB jest telewizorem prostym, o ograniczonej funkcjonalności. Daleko mu do odbiorników z generacji Smart TV – próżno w nim szukać złącza Ethernet, czy też modułu WiFi. Nie umożliwia również wyświetlania treści trójwymiarowych. Nie jest to jednak urządzenie przestarzałe, ponieważ obsługuje standard Full HD. Dla kogo zostało zatem zaprojektowane? Na co możemy liczyć, a czego projektanci poskąpili? Na te oraz na inne pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym teście. Zapraszam do lektury!
Montaż telewizora jest bardzo prosty, ale przede wszystkim nie wymaga pomocy dodatkowej pary rąk. Przy odpowiedniej organizacji pracy, rozwadze i ostrożności, urządzenie można złożyć w pojedynkę. Śruby są uniwersalne co docenią osoby nawykłe do gubienia drobnych elementów. Jeśli chodzi o sposób zabezpieczenia poszczególnych części w kartonie, projektanci spisali się na medal. Solidna pianka usztywniająca ma odpowiednio wyprofilowane kieszenie. Ekran i stopa nie chyboczą się, a luźne elementy nie obijają się o wrażliwy panel LCD.
W zestawie nie znajdziemy zbyt wiele. Żelazne minimum zostało wzbogacone o solidny śrubokręt krzyżowy, dzięki któremu podczas montażu nie musimy sięgać po własne narzędzia. W tym odbiorniku nie znajdziemy już gniazda SCART, co tłumaczy obecność przejściówki na złącze AV.
Zestaw, który mieliśmy okazję testować zawierał:
Telewizor ma prostą, minimalistyczną, ale cieszącą oko formę. Został zaprojektowany by na pierwszy rzut oka, sprawiać dobre wrażenie. Klasyczny układ ekranu, ramy i okowy został ozdobiony pojedynczym logiem producenta. Stąd też podczas seansów nic nie będzie odwracało naszej uwagi od ekranu. Wykorzystane w konstrukcji materiały to głównie tworzywo sztuczne. Warto natomiast zwrócić uwagę na wysoką jakość wykończeń.
Powierzchnia ramy okalającej główny panel jest frezowana, przez co imituje w pewnym stopniu drewno. Dodaje dzięki temu specyficzny i stylowy charakter. Łączenia są szczelne i nie ma rażących uchybień pod tym względem – wszystko jest ładnie spasowane, a konstrukcja pod dotykiem nie trzeszczy. Zewnętrzna okowa został wykonana z błyszczącego plastiku. Na uwagę zasługują również ażurowe elementy. Wypełnią znaczną część tylnego panelu, zapewniając wydajne odprowadzanie temperatury – są jednak na tyle solidne, aby nie groziły ułamaniem.
Telewizor jest stosunkowo smukły. Mierzy nieco ponad 5 cm grubości i waży nie więcej niż 16 kg. Jeśli przyjdzie go przestawiać, bez problemu może się tym zająć jednak osoba, bez strachu o uszkodzenie konstrukcji. Stopa na której jest posadowiony odbiornik jest solidna, a przy tym płaska. Z wierzchu została przekryta grubą taflą szkła. Noga, to pojedynczy, gruby i wypolerowany na błysk cylinder, który zapewnia bardzo dobrą stateczność. Niestety, oba elementy podstawy są koszmarnie problematyczne w utrzymywaniu w czystości. Przyciągają kurz, który widać jak na dłoni.
Gniazda zostały podzielone w charakterystyczny, podwójny układ. Sekcja pozioma, zawiera skierowane do dołu, najrzadziej wykorzystywane złącza. O kablach, które tutaj raz podepniemy, zapomnimy aż do momentu przeprowadzki lub przemeblowania. Producent niestety nie przewidział tu miejsca dla HDMI, co jest niestety błędem w sztuce projektowania. Sekcja pozioma to porty wykorzystywane częściej. Znajdziemy tu między innymi złącza USB oraz słuchawkowe. Tutaj też zostały zlokalizowane wszystkie trzy porty HDMI. Stoi to w sprzeczności z naturalnym ułożeniem kabli.
Hannspree SE40LMNB dysponuje następującymi złączami:
Jak widać, złączy nie ma zbyt wiele, ale powinny pozwolić na bezproblemowe podłączenie urządzeń nowej, jak i starej generacji. Gniazda nie są ściśnięte i zostały bardzo dobrze oznaczone. Port USB został dodatkowo odizolowany od reszty gniazd plastikową przegrodą. Ułatwia to jego namierzenie, gdy chcemy „na ślepo” podłączyć pamięć przenośną.
Telewizor został uzbrojony w prosty interfejs ulokowany po prawej stronie ekranu, na boku urządzenia. Znajdziemy tam klasyczny układ siedmiu przycisków – kontrola głośności, programy, menu, aktywne wejście oraz On/Off. Mają niski skok i zostały rozsunięte, aby ułatwić nawigacją „na ślepo”. Uwagę zwraca duży, okrągły przycisk ulokowany poniżej wspomnianego interfejsu. Odpowiada za blokadę zasilania – aby uruchomić odbiornik nie wystarczy go tylko podłączyć do prądu. To bardzo ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza dla ludzi wyłączających sprzęt elektryczny w trakcie burzy.
Pilot zdalnego sterowania jest smukły i krótki. Sprawia wrażenie solidnego. Konstrukcja jest prosta. Przyciski są gumowe i mają układ wyspowy, dzięki czemu nie ma praktycznie szansy, aby przez przypadek uruchomić niepożądaną funkcję. Mają jednak wysoki skok i wymagają silniejszego nacisku. Co prawda projektanci nie zastosowali tutaj podświetlenia przycisków, ale guzik ON/OFF wyróżnia się jaskrawym, żółtym kolorem, przez co łatwiej go znaleźć przy mdłym świetle. Niestety nie znajdziemy na urządzeniu przycisków odpowiadających za obsługę filmów. Ciężar tej funkcji spoczywa na uniwersalnym manipulatorze.
Interfejs cyfrowy jest bardzo prosty i intuicyjny. Nie znajdziemy tu zbyt wielu opcji, a istniejące są niezbędnym minimum. Niestety nawigacja po głównym menu jest trochę utrudniona przez wolny czas reakcji, trwający około sekundy. Z pozoru może się wydawać, że to niewiele. W praktyce, wyzwala to wiele negatywnych emocji.
Hannspree SE40LMNB został wyposażony w 40-calowy ekran LCD z podświetleniem diodami LED. Wyświetlacz ma proporcje standardowe dla standardu Full HD – 16:9. Charakteryzuje się przy tym współczynnikiem kontrastu rzędu 8.000.000:1 oraz czasem reakcji 5 ms. Warto również zauważyć, że ekran posiada szerokie kąty widzenia, sięgające w praktyce około 170 stopni – z lekko zauważalnymi zmianami kontrastu i nasycenia barw.
W praktyce poziom czerni jest przeciętny i nie odbiega od standardów rynkowych. Efekt „halo” jest praktycznie niezauważalny. Matryca zaś nie zdradza się migotaniem i ewentualnymi dewiacjami. Pod tym względem wszystko jest w jak najlepszym porządku. Warto też zwrócić uwagę na obecność czujnika światła, który pobiera informacje z otoczenia, by dostosować jasność ekranu do optymalnego poziomu. Jego funkcjonalność pozostaje bez zarzutu.
Włączając telewizor i pozostawiając wszystkie ustawienia przy wartościach domyślnych, większość użytkowników będzie zadowolonych. Zarówno kontrast, jak i ciepło kolorów pozostaje bez zarzutu, a jasność podświetlenia jest na bieżąco dopasowywana przez czujnik pomiaru. Możemy również skorzystać z kilku predefiniowanych ustawień obrazu – tryb ECO, kino domowe, kino oraz żywe. Chociaż zmiany pomiędzy nimi nie są mocno zauważalne, w praktyce obraz najlepiej wygląda w trybie „żywym”.
Wszystkie dostępne tryby sprawdziliśmy i zarejestrowaliśmy w formie zdjęć. Są on dostępne pod tym linkiem, lub po kliknięciu na poniższe zdjęcie. Zostaniecie przeniesieni do pełnowymiarowej prezentacji. Aby następnie zapisać zestawienie na dysku twardym, wybierz opcję Download the Original size.
Dla osób, które preferują własnoręcznie dopasować poszczególne wartości, pozostaje tryb obrazu „użytkownika”. Możemy go nadpisywać zmieniając opcje oraz włączając konkretne funkcje. Niestety nie mamy zbyt szerokiego pola do popisu, a jak szybko można zauważyć – wprowadzane przez nas zmiany mają efekt mocno marginalny. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie jednego z gotowych wzorców.
Funkcje zmiany parametrów obrazu w Hannspree SE40LMNB:
Warto również wspomnieć o gotowych wzorcach dźwięku. Mamy dostęp do rozbudowanego zestawu dziewięciu predefiniowanych nastaw equalizera – między innymi Pop, Rock, Techno. Niestety większość z nich jest bezużyteczna, ze względu na generowany wysoki poziom szumów w tle i złe odwzorowanie niskich tonów.
Hannspree SE40LMNB odznacza się przeciętną, nie wykraczającą poza rynkowe standardy kompatybilnością na poziomie plików i niską na poziomie urządzeń peryferyjnych. Odbiornik nie wykrył dwóch dysków zewnętrznych podłączonych do portu USB (2TB oraz 1TB), sformatowanych na standard NTFS. Dopiero po podłączeniu pamięci przenośnych o małej pojemności, mogliśmy sprawdzić funkcjonalność odtwarzacza multimediów. Jak się okazało, telewizor nie ma żadnych kłopotów z poprawnym wykryciem dysków przenośnych typu flash (Pen Drive).
Przetestowaliśmy najpopularniejsze formaty zapisu. Poprawnie zostały odtworzone materiały z rozszerzeniem AVI, MP4 i MP3. Urządzenie poradziło sobie nawet z odczytaniem napisów do filmu, zapisanych w osobnym pliku TXT (ale bez polskiej czcionki). Niestety próżno oczekiwać obsługi plików MKV, WAV oraz SRT.
Cyfrowy odtwarzacz multimediów jest bardzo prosty i charakteryzuje się nieskomplikowaną, intuicyjną wręcz nawigacją. Uruchamiając go musimy wybrać jeden z trzech trybów – zdjęcia, filmy, muzyka. W pierwszym z wymienionych może denerwować automatycznie włączający się pokaz slajdów. Miłym zaskoczeniem jest jednak możliwość obracania wyświetlanych fotografii.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Philips 65PML9008 z serii The Xtra dostępny jest teraz w atrakcyjnej cenie w Media Expert.…
[indizar2:stronicowanie] [section:] Co warto oglądać w Netflix? Jakie nowe filmy i seriale na Netflix są…
Powstał nowy serial osadzony w uniwersum „W głowie się nie mieści”. Serial nosi tytuł „Wytwórnia…
Na YouTube pojawił się oficjalny teaser oraz krótki materiał zza kulis związany z aktorską adaptacją…
Amazon.pl przygotował atrakcyjną promocję na zakup czytnika e-book Kindle 16 GB! To doskonała okazja, aby…
Szukasz zestawu do wirtualnej rzeczywistości od Sony? Jeśli tak, to sprawdź rewelacyjna promocję na Sony…