Katastrofa w Japonii sprawiła, że świat na moment wstrzymał oddech. Niewielu jest wśród nas, którzy potrafiliby na to patrzeć bez cienia smutku. Jednakże o ile sam wydarzenie było tragiczne, to koszmar w kraju kwitnącej wiśni się nie skończył wraz z ustaniem trzęsień i powodzi tsunami. Efekt domino trwa.
Skupmy na moment swoją uwagę na branży elektronicznej, która de facto jest jednym z kół zamachowych napędzających gospodarkę Japonii. Główne koncerny, a wśród nich Toshiba, Hitachi i Panasonic zapowiadały zamknięcie swoich kompleksów produkcyjnych na miesiąc po trzęsieniu, by uniknąć jakiegokolwiek ryzyka. Teraz dołączył do nich Sharp – jeden z popularnych producentów telewizorów. Z ostatniego oświadczenia wynika, że zamierza zamknąć dwie fabryki ekranów LCD na terenie Japonii (Osaka i Mie). Ich praca zostanie wstrzymana do 6 maja, co jest oczywiście na razie datą wstępną. Ostateczny termin wznowienia produkcji zależy od wielu czynników.
Analitycy szacują, że takie posunięcie będzie kosztowało firmę około 590 milionów USD strat. Jednakże przedstawiciele producenta twierdza, że mają na stanie wystarczającą ilość telewizorów by przetrwać miesiąc bez odcinania dostaw do sklepów. Znając życie to nie koniec efektu domina w Japonii.
Źródło: Engadget
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
I tak żaden rozsądny klient nie kupi nic wyprodukowanego przez tych tandeciarzy!
W Chinach elektrownie atomowe działają bez problemów, a japońscy partacze nie potrafią sobie z tym poradzić. Dlatego lepiej kupować wysokiej klasy sprzęt wyprodukowany w Chinach niż japońską tandetę.