Początkowo pieśń przyszłości i próba podejścia do tematu w latach 90-tych. Później długo, długo nic, aż do przysłowiowego „wczoraj”. Dziś mamy już dostępne przyzwoite 3D, gogle VR i zaawansowane hełmy. To dopiero początek… założę się, że najbliższe lata dopiero przyniosą oczekiwany przełom!
Nowy kierunek zainicjowano już wczoraj
Do nowych informacji z dziedziny VR (Virtual Reality) podchodziłem z dużą dozą dystansu i na swój sposób rzekłbym nawet obojętnie. Dlaczego użyłem czasu przeszłego? Pod wpływem jednego materiału (na temat Nokii Ozo) doznałem olśnienia.
Dotarło do mnie, że jeżeli już nawet Nokia (przy swojej kondycji) pragnie zaszczycić nas swoim produktem z tej dziedziny, a co za tym idzie uszczknąć kawałek przysłowiowego tortu, to znaczy, że ten kierunek – wirtualnej rzeczywistości – to jest to, co będzie coraz silniej wkraczało w naszą codzienność. Chcemy czy nie, to nowy kierunek obrany przez producentów czyhających na naszą gotówkę. Jest to dziedzina wyjątkowo świeża, w której jest sporo do osiągnięcia. Inną kwestią jest to, że tego typu gadżety są pozytywnie przyjmowane przez rynek, a co za tym idzie potencjalnych odbiorców.
Tu i tam
Wspomniałem o jednym rozwiązaniu, ale to zaledwie czubek góry lodowej. Hitem w stosunku do określonych kryteriów (możliwości oraz ceny) bezspornym zwycięzcą będzie Google Cardboard.
Prawdziwa przepustka do wirtualnego świata za grosze. To jednak dopiero start w dziedzinie VR – kierownictwo Google’a samo zaznaczyło, iż Cardboard to wstęp do czegoś większego.
Idąc dalej – wybierając spośród najważniejszych wynalazków mamy z jednej strony Samsung Gear VR (dedykowany smartfonowi Galaxy Note 4), z drugiej natomiast Oculus Rift czy HTC Vive (efekt współpracy HTC i Valve)
Te urządzenia to (co do zasady) teraźniejszość, a co dopiero gdyby tak spojrzeć na zapowiadane (lub nie) – nadchodzące akcesoria? Będzie się działo!
Ale to już było…
We wstępie nadmieniłem, że próba podejścia (do tematu VR), a co za tym idzie tworzenia urządzeń miała miejsce w latach 90-tych. Pamiętam doskonale, jak przeglądając stare magazyny komputerowe pokroju Bajtek czy Top Secret, raz na jakiś czas pojawiała się wzmianka o hełmach rzeczywistości wirtualnej (m.in. sławny VFX1).
Bardzo dobrej jakości dźwięk sprawiał wrażenie bycia „gdzieś indziej”. W ramach możliwości hełm ten umożliwiał grę w hity ówczesnych lat, czyli Doom, Quake, czy chociażby Descent. To były czasy… Sprawdźcie zresztą sami!
Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiaj – dla osób poniżej 30-tego roku roku życia może to wywołać jedynie niedowierzanie i zgrzytanie zębów – niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 🙂
Technologia przyszłości
Prawda jest taka, że większość z nas nie miała jeszcze styczności (bądź była ona chwilowa) z urządzeniami oferowanymi na rynku. Opisywanie wrażeń związanych z używaniem chociażby wspomnianych gogli jest ekstremalnie trudne. To tak jakby wyjaśniać jak smakują maliny osobie, która ich nigdy nie jadła. Można próbować, ale przekonasz się dopiero gdy sam skosztujesz.
Współczesna rozrywka już od jakiegoś czasu idzie w zupełnie innym kierunku. Tradycyjne książki zastępowane są e-bookami/blogi tematycznymi, a dotychczas znane gry wideo mobilnymi aplikacjami. Wszystko wskazuje na to, że przestajemy lubić koncentrować swoją uwagę zbyt długi czas na czymś, co znacząco pochłania nasz czas. Nie wiem jak Wy, natomiast ja jestem tego doskonałym przykładem, a przecież o to chyba właśnie chodzi producentom hełmów wirtualnych – krótko, aczkolwiek intensywnie.
Jestem przekonany, że tego typu będą codziennością w naszych domach, a te (wraz ze wzrostem zainteresowania) zaskoczą nas coraz to większymi możliwościami. Początkowo telefonom też nie wróżono sukcesów, a jak to się skończyło wiemy wszyscy doskonale. Kto by pomyślał, że w całym tym wirtualnym postępie technologicznym mamy również… powrót do przeszłości.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.