Trzecia generacja systemu audio Bluetooth Bang & Olufsen Beoplay A9 oferuje dwa dodatkowe, pełnozakresowe głośniki (razem aż 7), nowy silnik transmisji strumieniowej (szybsze Airplay 2 i Google Cast), aktywną adaptację emitowanego dźwięku do pomieszczenia, obsługę Google Assistant i do tego swoim wyglądem budzi zachwyt (lub przynajmniej konfuzję). Ale czy intrygujące wizualnie i dopracowane brzmieniowo urządzenie musi kosztować w magicznej granicy 10 tys. zł?
Podstawowa informacja: nowa wersja jedynie kosmetycznie modyfikuje niesamowity, przypominający antenę satelitarną kształt kultowej serii. Oprócz wbudowanego Chromecasta i kompatybilności z Google Assistant, B&O Beoplay A9 oferuje teraz dostosowanie sygnatury dźwiękowej do otoczenia głośnika. Dzięki temu rozwiązaniu powinniśmy uzyskać zoptymalizowany dźwięk bez względu na przestrzeń, w której ustawimy MK3 – wstępne ustawienia możemy regulować za pomocą aplikacji Bang & Olufsen (ściana, róg i wolnostojący).
Urządzenie obsługuje wszystkie usługi strumieniowe za pośrednictwem AirPlay 2 i Chromecast; dotykowe sterowanie gestami (przesuń palcem w górę, aby zwiększyć lub zmniejszyć głośność; przytrzymaj przez kilka sekund górny czujnik, aby wyciszyć dźwięk; przesuń w prawo, aby odtworzyć następny utwór i w lewo, aby odtworzyć poprzedni; naciśnij krótko na środku, aby uruchomić ostatnio odtwarzane źródło); Multiroom; obsługę sieci Wi-fi/WLAN 802.11 b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz) oraz Bluetooth 4.2. Poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda proces produkcyjny A9:
A9 MK3 posiada aż 7 wzmacniaczy mocy w klasie D:
- 1 x 400 W klasy D dla basu;
- 2 x 200 W klasy D dla średnich tonów;
- 2 x 200 W klasy D dla pełnozakresowych;
- 2 x 150 W klasy D dla wysokich tonów.
Zastosowano wzór tkaniny, aby łatwiej odróżnić nowszą wersję od MK2.
Nowy model wyceniono w zależności od rodzaju wykończenia nawet na 2500 funtów. Warto zauważyć, że dzięki premierze MK3 poprzednia generacja błyskawicznie potaniała i już dziś jest oferowana w Europie Zachodniej za ok 50% ceny wyjściowej, czyli 1100 funtów. To o wiele bardziej rozsądna kwota za tego rodzaju urządzenie, adresowane raczej do masowego odbiorcy niż audiofila, jednak i tak wciąż pozostająca poza zasięgiem standardowego polskiego konsumenta.
Można mieć nadzieję, że B&O przetrze szlak do komercyjnego wprowadzenia takich aktywnych głośników bezprzewodowych, które poza wysmakowanym dźwiękiem, szerokimi możliwościami streamingowymi i adaptacyjnymi pozwolą cieszyć się pięknym designem nie tylko miłośnikom ośmiorniczek i carpaccio.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.