Sony WH-1000XM3 to bezprzewodowe słuchawki, które dokonały czegoś na granicy oddzielającej sci-fi od rzeczywistości: zaproponowały świetne, ciepłe i żywiołowe brzmienie bezprzewodowe dzięki LDAC, zostawiające w tyle konkurencyjny kodek aptX HD. Sprawdzamy, czy na tym idealnym wizerunku pojawiają się jakieś rysy.
Trzecia odsłona modelu Sony WH-1000X po prostu musi robić wrażenie. W sieci nie brakuje zachwytów, które towarzyszyły poprzednim generacjom słuchawek, które wprowadziły bezprzewodowe granie na salony. Czy najnowszy model jest równie udany?
Podstawowa kwestia związana z testowanymi słuchawkami to ich zdolność do reprodukowania dźwięku przesyłanego drogą bezprzewodową. Na pokładzie znajdziemy autorską technologię LDAC, umożliwiającą przesyłanie trzy razy większej ilości danych (przy maks. szybkości transmisji 990 kb/s) niż bezprzewodowe połączenie dźwiękowe Bluetooth. Podobnie, jak w przypadku konkurencyjnego kodeka aptX, do którego prawa posiada Qualcomm, LDAC może być on używany tylko wtedy, gdy zarówno źródło sygnału, jak i odbiornik są w niego wyposażone.
Jednym słowem, zanim zaczniemy psioczyć na nie dość wysoką jakość brzmienia upewnijmy się, czy nasz smartfon obsługuje LDAC. Jakby tego było mało, warto też sprawdzić same ustawienia w jakich pracuje LDAC, ponieważ może on działać w standardach 330, 660 i 990 kbps/s. Sony reklamując LDAC twierdziło, że jest on lepszy niż konkurencyjne rozwiązanie aptX HD i wielu recenzentów przychyla się do takiej opinii.
Warto też zaznaczyć, że Japończycy wybrali sprytną taktykę: otóż LDAC w telefonach innych firm może pojawiać się na zasadzie otwartego oprogramowania, jednak w słuchawkach już nie, więc odbiorca poszukujący słuchawek Hi-Res naturalnie skierowany jest właśnie ku Sony. Ale dzięki takiemu rozwiązaniu mogłem bez kompleksów testować najnowszy 1000XM3 na smartfonach Samsung Galaxy S8, LG V30 i LG V40.
Pierwsze, co powinniśmy zrobić, to zainstalować ze sklepu Play aplikację Sony Headphones Connect, dzięki której możemy w pełni kontrolować słuchawki – jest ona na tyle ciekawa, że zasłużyła na odrębny akapit. Sparowanie słuchawek jest błyskawiczne: korzystałem z NFC i po sekundzie mogłem cieszyć się komunikatem o połączeniu. W czasie dwutygodniowego testu nie napotkałem na nawet jeden problem z aplikacją Sony, choć patrząc na komentarze w Google Play spodziewałem się kłopotów.
Pliki mp3 320 kbs brzmią źle. W zasadzie przez te słuchawki zacząłem zastanawiać się nad sensem gromadzenia setek tysięcy plików w tej jakości, które dziś bronią się tylko podczas słuchania muzyki w tle, na przykład na siłowni. Dźwięk jest płaski, instrumenty zlane a do tego brakuje przestrzeni. Słuchawki Sony w żaden sposób nie poprawiły brzmienia tych plików.
Pliki FLAC to już inna liga. W zestawie LG V40 + 1000XM3 nie wiedzieć kiedy odsłuchałem cały album Petera Gabriela „Passion: Music for The Last Temptation of Christ”. Nie jest to płyta łatwa w odbiorze (duże skoki dynamiki, bogate tło, rozbudowane wokalizy, pulsujące elektroniczne podkłady), ale to, co oferował zestaw testowy pozwoliło mi zanurzyć się w tajemniczy, orientalny, kipiący emocjami i mistyką świat Palestyny z początku naszej ery. Zaskoczyła mnie ilość tła, które bez trudu mogłem zlokalizować, smaczków, które wcześniej mi (czy raczej moim słuchawkom) umykały, dynamika dźwięku i ilość soczystego, klarownego basu. Nie chcę wchodzić na poziomy abstrakcyjnych wrażeń z odsłuchów, więc w tym momencie przerwę te peany i powiem najkrócej: te słuchawki stworzono dla FLACów.
Tidal i jakość Hi-Fi: tu poddałem się chęci eksperymentu i puściłem po prostu polecane nowości. Na pierwszy ogień poszedł Ashbringer z kawałkiem „Dreamscape”, melodyjny, nowoczesny black z progresywnymi inklinacjami, który zabrzmiał świeżo i przestrzennie – ten rodzaju muzyki łatwo zepsuć zbyt mięsistym brzmieniem i z tą pokusą Sony poradziły sobie wyśmienicie, oddając świetnie średnicę i górę, podkreślając bas tylko tam, gdzie było to konieczne. Kolosalne wrażenie zrobił na mnie nowy kawałek The National „Not in Kansas”, który odkryłem własnie mając 100XM3 na głowie. Zdecydowanie, nie byłem w Kansas, tylko w studiu nagraniowym, gdzie Berninger melorecytował ten kawałek tylko dla mnie. Tak, wiem że brzmi to patetycznie, ale jeśli macie możliwość, sprawdźcie sami. Tidal Master to już klasa sama w sobie – właściwie już w Hi-Fi Sony brzmi obłędnie.
Jak widzicie, brzmieniowo model ten po prostu mnie oczarował (choć lojalnie uprzedzam, że nie jest to dźwięk neutralny, ale rozrywkowo ocieplony), jednak jeśli myślicie, że w tej recenzji znajdziecie same zachwyty, to niestety muszę Was rozczarować. Gdyby Sony podążyło tropem dążenia do optymalnej jakości nie tylko w brzmieniu, ale i wykonaniu tych słuchawek, stanowiłyby one marzenie wielu słuchaczy. Jednak moim zdaniem to własnie kontrowersyjne wykonanie odbiera im palmę pierwszeństwa w tej niszy słuchawek nausznych.
Testowane słuchawki są jednym z tych modeli, które są słusznej wielkości i na mniejszych głowach wyglądają przytłaczająco, jednak dzięki temu, że dobrze okalają uszy, nawet bez włączonego trybu NC już wyciszają otoczenie. O możliwości dostosowania 1000XM3 do mojej – dość sporej – głowy muszę wyrazić się pozytywnie, bowiem płynna regulacja pozwala nam ułożyć słuchawki dokładnie tak, jak chcemy, a miękka poduszeczka na górze pałąka dba o komfort nawet wielogodzinnego użytkowania.
Niestety, radość z noszenia słuchawek pryska, kiedy zaczniemy wykonywać szybsze ruchy niż podczas standardowego spaceru – wtedy Sony lubią w niekontrolowany sposób zmieniać swoje położenie.
Kupując słuchawki za 1400 zł nie spodziewam się tytanowych elementów konstrukcyjnych, ale też czujnie wypatruję wszystkich niedociągnięć, które mogą mieć negatywny wpływ na ich długotrwałe użytkowanie. Nie sądziłem, że to powiem, ale niedawno testowane Fresh’n Rebel CLAM ANC, kosztujące 600 zł, górują nad ponad dwukrotnie droższym przeciwnikiem właśnie jakością wykonania: w FnR nic nie skrzypiało, nie trzeszczało, a słuchawki trzymały się na głowie nawet podczas treningów. Z kolei Sony zdarzył się w tej dziedzinie wypadek przy pracy: 1000XM3, który do mnie dotarł, skrzypiał niemiłosiernie – niemal, jak niskie modele japońskiego producenta z serii MDR.
Nie mam pojęcia, czy stan tego konkretnego egzemplarza wynikał z prostego faktu, że był on długo eksploatowany przez nie znających litości recenzentów, czy też po prostu trafił mi się jakiś pechowy zestaw, będący wpadką jakościową – jednak mam wrażenie, że od słuchawek w tej cenie mamy prawo spodziewać się czegoś więcej, niż tylko świetnego brzmienia.
Zresztą, co nam po brzmieniu, jeśli po kilku czy kilkunastu miesiącach elementy konstrukcyjne słuchawek (mocowanie muszli, narażone na naprężenia fragmenty pałąka) odmówią posłuszeństwa? Optymizmem nie napawa tu spora liczba opinii nabywców, którzy potwierdzają, że wbrew oczekiwaniom Sony nie udało się naprawić w 100% newralgicznego miejsca, które pękało w MK1 i MK2 – mimo zmian konstrukcyjnych słuchawkom wciąż zdarzają się pęknięcia…
Odrębny akapit należy się zastosowanym materiałom, bowiem mimo sporej ceny przyjdzie nam obcować z przeciętnej jakości plastikiem, który błyskawicznie łapie ślady po palcach, co w zestawieniu z odrobiną potu daje efekt upaćkania nauszników (bo przecież jeśli chcemy sterować muzyką musimy wykonywać gesty). O ile użytkujemy słuchawki bez możliwości ich choćby minimalnego zmoczenia, wyglądają dobrze, jednak wystarczy kropla potu czy deszczu, by po rozsmarowaniu pozostawiła po sobie odznaczającą się z daleka smugę. Po prostu nie wygląda to dobrze.
Zresztą jeśli myślimy o tym, by korzystać z 1000XM3 podczas ćwiczeń, lepiej rozejrzyjmy się za innymi słuchawkami: bieganie, zajęcia grupowe czy trening siłowy – każda aktywność, w której od czasu do czasu energicznie podskoczymy czy pokręcimy głową, powoduje przesuwanie się słuchawek i konieczność ich ponownego optymalnego ułożenia na głowie. Dodatkowo mają one słabą wentylację (a nawet powiedziałbym, że są jej zupełnie pozbawione) przez co nawet mała aktywność fizyczna powoduje, że pady stają się nieprzyjemnie mokre i odczuwamy gorąco.
Na pewno na pochwałę zasługuje znajdujące się w zestawie etui, które świetnie spełnia swoją rolę chroniąc słuchawki podczas transportu. Jest odpowiednio wzmocnione i zachowuje swoja sztywność, chroniąc zawartość przed uszkodzeniem. Początkowo odrobiny wprawy może wymagać od nas szybkie złożenie w odpowiedni sposób 1000XM3, tak by idealnie pasowały do wnętrza etui, jednak już po kilku podejściach robimy to intuicyjnie. Podobać się mogą detale wykończenia, jak sygnowane logo Sony zapięcie czy ciekawa faktura samego materiału:
Jak w praktyce wygląda sterowanie gestami i dotykiem, zobaczycie na filmiku promującym starszy model z serii X:
Choć początkowo obawiałem się, jak ten system będzie sprawował się w codziennym użytkowaniu, to szybko okazało się, że jest intuicyjny i uczymy się go błyskawicznie. W zasadzie mimo przyzwyczajenia do tradycyjnych, wydających oporne kliknięcia przycisków później niezbyt chętnie wracałem do swoich słuchawek, które obsługuje się własnie poprzez fizyczne klawisze. Jedyne, do czego powinniśmy przywyknąć, to zaskoczone spojrzenia otaczających nas osób, które będą się zastanawiać, dlaczego tak często głaskamy nasze nowe słuchawki.
Bez dedykowanej aplikacji będziemy mieli problem z wykorzystaniem potencjału słuchawek: jest ona niezbędna, by cieszyć się wszystkim, co ten sprzęt ma do zaoferowania. Warto o tym pamiętać, ponieważ nie tylko możemy definiować w niej wirtualizację dźwięku, użycie korektora czy tryby ANC, ale też kontrolować opcje sterowania (właśnie tu możemy zmapować przycisk ANC, tak by uruchamiał zamiast redukcji szumów na przykład Asystenta Google).
Aplikacja pozwala nam na:
Oczywiście aplikacja pokaże nam również procentowy stan naładowania baterii czy aktualnie odtwarzany utwór. Moim zdaniem to użyteczne, nieprzeładowane zbędnymi informacjami i w pełni intuicyjne narzędzie, które pomaga dostosować 1000XM3 do swoich wymagań.
Nie sposób pominąć omówienia możliwości, które oferuje nam jeden z dwóch fizycznych przycisków (pierwszy to Power), oznaczony skrótem NC/AMBIENT. To własnie dzięki niemu możemy błyskawicznie przełączać się pomiędzy trzema trybami pracy słuchawek:
Dodatkowo zaś poprzez dłuższe przytrzymanie NC/AMBIENT uruchamiamy zautomatyzowany proces optymalizacji redukcji szumów, dzięki któremu układ dostosuje się do panującego ciśnienia atmosferycznego (tu system ustawił w moim przypadku wartość 1 ATM, choć podejrzewam że gdybym miał okazję lecieć samolotem, to ciśnienie musiałoby ulec zmianie) oraz budowy naszej głowy. Po usłyszeniu pisków, zbliżonych do tych, które występują podczas badania audiologicznego, kalibracja kończy się komunikatem „Optimizer finished” i od tej pory możemy cieszyć się trybem NC ustawionym pod nasze indywidualne warunki.
Sam system redukcji szumów Sony zaprojektowało wzorcowo: procesor QN1 HD, odpowiedzialny ze ten układ, wprowadzany przez Japończyków jako czterokrotnie skuteczniejszy od tego, co prezentowały poprzednie wersje XM, okazał się godzien odważnych zapowiedzi. Przy maksymalnej mocy NC możemy wyciszyć typowe hałasy uliczne (duży ruch samochodowy, gwar ludzi itp) na tyle, by cieszyć się muzyką od niskich poziomów głośności.
Świetnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu funkcja Adaptive Sound Control, dzięki której słuchawki same rozpoznają nasz rodzaj aktywności i dostosowują do niego NC. Zaprogramowano 4 rodzaje aktywności: bezczynność, marsz, bieganie oraz transport – co ważne, w ustawieniach aplikacji możemy modyfikować ich parametry.
Mimo problemów ze skrzypieniem obudowy, podatnością na palcowanie i zbyt lekkim ucisku na głowę, co powoduje że słuchawki raczej nie nadają się do uprawiania w nich sportu, trudno nie zauważyć kolosalnej przewagi Sony nad większością konkurentów, czyli brzmienia. To właśnie dla jakości dźwięku kupujemy kolejne sprzęty, a tego MK3 nie możemy odmówić – właściwie docieramy tu do granicy, kiedy brzmienie bezprzewodowe zrównuje się z tym, które zawdzięczamy transmisji po kablu (oczywiście mówię tu o porównaniach z podobną półką cenową).
Jeśli jesteśmy w stanie przełknąć mniejszą mobilność słuchawek, to Sony będzie świetnym zakupem dla kogoś, kto szuka dobrego dźwięku nawet kosztem jakości wykonania – na plus dla japońskiej marki należy odnotować, że niemal w każdym przypadku firma uwzględnia reklamację spowodowaną trzeszczeniem pałąka.
Niestety, jak na razie minusem jest też cena, ale jak zwykle czas gra tu na naszą (czyli potencjalnego klienta) korzyść, bowiem już teraz poprzednika, czyli model XM2, możemy kupić za niespełna 1000 zł, a cena nowego modelu zdążyła już spaść do 1400 zł.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Sklep RTV EURO AGD przygotował atrakcyjną ofertę na zakup czarnego kontrolera Sony DualSense. To świetna…
Granie w chmurze z Xbox! Streamuj swoje gry na smartfonie, tablecie, TV czy w VR…
Netflix pozwany po technicznych problemach podczas transmisji walki Paula z Tysonem. Czy gigant VOD ma…
RTV EURO AGD przygotowało wyjątkową promocję na słuchawki Bowers & Wilkins Px8. Szukasz sprzętu premium?…
Chcesz kupić nowy, bardzo tani telewizor QLED Samsung 65 cali z HDMI 2.1 i 120…
Nie wiesz kiedy jest Black Friday? Zastanawiasz się co kupić na promocji i gdzie najtaniej?…
Komentarze
Zostawiam tę opinię, bo może ktoś uniknie tego samego błędu co ja.
Ten model ma wadę fabryczną-konstrukcyjną. Wcześniej czy później pęka pałąk podczas normalnego użytkowania. Zawsze w tym samym miejscu. Sprawa jest znana i udokumentowana, ludzie pieklą się na Sony, tak na ich polskim jak i na zagranicznym forum.
Niestety Sony unika odpowiedzialności w postaci naprawy gwarancyjnej i mają odgórny prikaz kasowania ludzi za naprawę od 300 do 500zł. Lepiej kupić konkurencyjne Bose, bo na Sony wyrzucacie pieniądze w błoto.
Przy okazji słuchawki mają tragicznej jakości mikrofon.
Kolega z pracy ma Bose i są to po prostu lepsze słuchawki. Nie dajcie się złapać na zręczny marketing Sony. Ta firma poszła w masówkę, cięcie kosztów, brak obsługi gwarancyjnej i powrót do korzeni sprzed boomu na Walkmany - czyli synonim szajsu z Azji. Tak, kiedyś elektronika z Japonii miała opinię taniego szajsu, takiego samego jak jeszcze do niedawna Chiny.
Flac brzmi kosmicznie, ale tylko te z Deezer 360.. Słuchając starej muzyki typu płyty „Dark side of the moon” jestem w stanie wskazać różnice pomiędzy Flacem a mp3 320, tylko gdy słucham piosenka po piosence, szukając różnic na sile..
Można wyłączyć panel dotykowy w aplikacji
Z poziomu aplikacji da się to wyłączyć
Recenzja?!? Toż to śmiech!!! 100 stron opisu produktu i nie ma informacji o jednej z podstawowych funkcji? Uwaga: Słuchawki posiadają również mikrofon!!! Autor celowo zataił ten fakt? Sony dało maksymalnie ciała w tej materii. Jego jakość jest beznadziejna. Chińczyki za 5$ z Aliexpress mają lepszą jakość mikrofonu niż najwyższy model Sony za 1400zł
Oczywiście że posiadają, ale o tym można znaleźć informację w 100 innych recenzjach czy opisie producenta, więc nie jest to wiedza tajemna.
Za to Twoich zarzutów o słabość mikrofonu nie podzielam - działa nie gorzej niż w omawianych już na łamach Techmaniaka FnR Clam, choć przegrywa z Senkami Momentum, które właśnie mam na tapecie. Oczywiście mówię o rozmowach prowadzonych w przeciętnym hałasie otoczenia.
Zresztą, nie wiem czy tego rodzaju słuchawki kupuje się dla jakości połączeń głosowych - jeśli miałbym je wybrać to tylko ze względu na jakość oferowanej muzyki.
Jakość rozmów telefonicznych jest konsekwencją, jakby nie było, najlepszego ANC na rynku. Gdy z kimś rozmawiasz, Twój głos jest "na zewnątrz" słuchawek, jest jednym z dźwięków, szumów zewnętrznych. Dlatego rozmowy telefoniczne poza cichym zamkniętym pomieszczeniem są słabej jakości. ANC się wyłącza i Twój rozmówca słyszy wszystko, co zbierają mikrofony. Coś za coś:)
Zgadzam się z lolo słuchawki są naprawdę dobre. Nie miałem ich w zimie więc nie wiem o czym pisze. Dla mnie tylko to włączanie brodą jest denerwujące.
Niskie, zwłaszcza ujemne, temperatury, negatywnie wpływają na elektronikę. Przejście z ciepłego pomieszczenia na mróz z włączonymi słuchawkami sprawia, że np. wyłącza się ANC, albo przestaje działać panel dotykowy. Sony zaleca wówczas zrobienie restartu raz lub kilka razy.
Mam te słuchawki od pół roku, czarne. Jakość plastików nie zachwyca? Serio?:) Obudowa się nie brudzi, nie wiem co z nimi robiłeś, że się brudziła. Nikt normalny nie pójdzie w nich na siłkę. Albo wentylacja, albo słuchawki z ANC. LDAC zamiast aptX? Słuchawki obsługują również aptX HD. Przez trzeszczenie pałąka wymieniłem na nowe, ale wojna z serwisem była giga, gość po prostu bał się, że dostanie przez swoją decyzję po kieszeni i zaproponował złożenie nowych słuchawek z...części. Na mojej głowie nie zmieniają położenia podczas spaceru, przy wbieganiu po schodach też, przy machaniu głową na boki też. System redukcji szumów nie działa wzorowo, wystarczy wejść na oficjalne forum, żeby poznać opinię innych użytkowników. Słuchawki mają jeden wielki problem. Ten problem jest odczuwalny zimą, ale nie mogłeś tego opisać, to rozumiem:) Pozdro!
Mała uwaga. Na bokach słuchawki są wykonane z anodowanego aluminium. Nie z plastiku
Posiadam te słuchawki. Niestety nie ma blokowania panelu dotykowego przez co jak noszę je ma szyi to praktycznie cały czas włączam je dotykając brodą albo szyją. To jest słabe.
Jak zaleca producent...sluchawki najlepiej sie sprawdzają przy sluchaniu muzyki na uszach...na szyi dzwiek źle dociera do kanału sluchowego :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)