Świat przyśpieszył – choć sam pamiętam, jak cieszyłem się z pierwszego przenośnego odtwarzacza kasetowego, to z początkiem lipca minęło dokładnie 40 lat od premiery Sony Walkmana. Choć dziś wydaje się pamiątką z zamierzchłych czasów, to właśnie walkman wprowadził muzykę pod strzechy i sprawił, że zaczęła być soundtrackiem do codzienności.
Sony Walkman, czyli wielkie rzeczy mają małe początki
Gdy 1 lipca 1979 roku Sony zaprezentowało światu pierwszy przenośny odtwarzacz kasetowy, chyba mało kto spodziewał się, jak donośny to wynalazek. Pomijając cały aspekt rozwoju technologii, miniaturyzacji i spadku cen urządzeń, to walkman może poszczycić się mianem ojca-założyciela osobistego sposobu odbioru muzyki.
Choć dziś to, co zaproponował japoński koncern wydaje się nam tak archaiczne, jak płyta winylowa (ale ciągle kaseta pozbawiona jest „kultowej” otoczki, jaką mają winyle i jest czymś w rodzaju ubogiego kuzyna) to właśnie Walkman wyprowadził fanów muzyki na chodniki, ulice, miejsca pracy czy bieżnie.
Nagle okazało się, że do słuchania muzyki nie potrzeba odrębnej przestrzeni ani zgody otoczenia – chcieliśmy posłuchać ulubionego artysty, to mogliśmy to zrobić w dowolnym czasie i miejscu, a dodatkowo podczas wykonywania innych czynności.
Muzyka przy nauce, jeździe na rowerze czy przygotowywaniu obiadu? Żaden problem. Dziś wydaje się to nam oczywiste, ale ten przeskok zawdzięczamy właśnie walkmanom.
Czym charakteryzował się pierwszy Walkman?
Pierwszy model, jaki wszedł do dystrybucji, oznaczony był jako TPS-L2 i związana jest z nim interesująca historia, gdzie w grę finalnie wchodziły miliony dolarów. Otóż okazało się, że Sony zostało oskarżone przez Andreasa Pavela, wynalazcę urządzenia Stereobelt, umożliwiającego przenośne słuchanie muzyki, o złamanie praw patentowych.
Procesy trwały latami i wyroki były korzystne raz dla jednej, raz drugiej strony – finalnie jednak Sony musiało zapłacić Pavelowi ponad milion euro oraz tantiemy ze sprzedaży niektórych urządzeń. Warto dodać, że chociaż koncepcja muzyki mobilnej była taka sama, to już urządzenie odtwarzające muzykę było zupełnie inne – Sony wykorzystało własną konstrukcję, bazującą na magnetofonie dla reporterów nazwanego mianem Pressman.
Nowy TPS-L2 kosztował około 200 dolarów i w zestawie oprócz samego odtwarzacza znajdowały się słuchawki oraz skórzane etui. Urządzenie było zasilane dwoma bateriami typu AA i umożliwiało odtwarzanie stereofoniczne taśmy magnetofonowej.
Walkman: narodziny wielkiej rodziny odtwarzaczy mobilnych
Nie da się ukryć, że jak na dzisiejsze standardy pierwsze kasetowe walkmany nie prezentowały takiej jakości dźwięku, którym potrafiłyby uwieść, ale były krokiem milowym, który zapoczątkował lawinę:
- 1981 debiut drugiej, mniejszej generacji Walkmana: WM-2;
- 1986 pojawia się WM-109, który został wyposażony w pilot zdalnego sterowania;
- 1988 debiut WM-50, pierwszego modelu wyposażonego w słuchawki.. bezprzewodowe;
- 1992 wdrożenie odtwarzacza minidisc Sony Walkman MZ-1;
- 1999 rozpoczyna się nowa era: do szerokiej dystrybucji wchodzi Sony CD Walkman D-E01;
- 2003 premiera pierwszego odtwarzacza MP3 dysponującego 256 MB pamięci wewnętrznej z opcją rozbudowy kartami;
- 2004 powstaje Walkman NW-HD1, mogący pochwalić się 20 GB pamięci;
- 2007 narodziny muzycznej serii telefonów Walkman, których pionierem był Sony Ericsson Walkman W200;
- 2013 powstaje Sony Walkman NW-F880, pierwszy player Sony oferujący dźwięk Hi-Res.
Jak widzimy, seria Sony Walkman stworzyła i pilotowała dziedzinę osobistych odtwarzaczy muzycznych, do dziś oferując playery zadziwiające jakością dźwięku.
Żeby nie było tak różowo, Walkman zapoczątkował także erę izolacji (choć warto pamiętać, że pierwsze modele z tej serii były wyposażone w przycisk Hot Line, który automatycznie obniżał poziom głośności tak, by można było swobodnie rozmawiać z otoczeniem bez potrzeby zdejmowania słuchawek), oderwania się od otoczenia, w którym powstają samorzutne relacje społeczne.
Osoba słuchająca muzyki w przestrzeni publicznej mogła być postrzegana jako celowo wyprowadzająca się poza nawias środowiska i zajęta swoimi sprawami – dziś nas to już nie zadziwia, ale jeszcze dekadę temu w niektórych miejscach słuchanie muzyki mogło być odebrane jako zwyczajnie niegrzeczne.
Sam do dziś przechowuję kilka modeli walkmanów (celowo małą literą, ponieważ nie jest to marka Sony, ale Aiwa), które o dziwo mimo upływu lat ciągle działają. Jednak nawet nie widząc Walkmana na własne oczy i tak korzystamy z owoców przeprowadzonej przez niego rewolucji: kiedy słuchamy muzyki trenując, spacerując czy jadąc komunikacją miejską.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.