LG OLED C9 ma szansę podbić polski rynek. To nie tylko jeden z najbardziej zaawansowanych telewizorów OLED 4K w tym roku, ale również bardzo sensownie wyceniony – zwłaszcza po fali ostatnich promocji i obniżek.
Przeglądając tegoroczny katalog telewizorów OLED od LG, uwagę zwraca się głównie na pozycje topowe, jak zwijany model R9 czy prestiżowy Z9. Tymczasem to niepozorna seria C9 wydaje się najciekawszym produktem z punktu widzenia polskiego użytkownika. Choć plasowana w dolnych rejonach oferty na 2019 rok, oferuje jakość obrazu porównywalną z droższymi konstrukcjami, zachowując przy tym bardzo rozsądną wycenę.
LG OLED C9: modele, ceny i specyfikacja
Premierowe ceny tegorocznych telewizorów OLED serii C9 do najniższych nie należały. Przypomnę, że 55-calowy model jeszcze kilka miesięcy temu kosztował niemal 10 tys. zł, podczas gdy za większe przekątne trzeba było zapłacić 15 tys. zł i 34 tys. zł (65 cali i 77 cali). To na szczęście już historia.
Niedawno ceny wszystkich OLEDów C9 spadły – i to znacząco. Dość powiedzieć, że aktualna wycena modelu LG OLED55C9 nie przekracza 7 tys. zł, a bywa, że uda się wyrwać ten model nawet za 6 tys. zł. C9 w 65 calach kosztuje teraz mniej niż 10 tys. zł, podczas gdy największą przekątną (77 cali) można kupić za około 28 tys. zł.
Oczywiście, 6-7 tys. zł to nadal sporo za telewizor o przekątnej 55 cali, niemniej trzeba pamiętać, że mówimy tutaj o modelu korzystającym z panelu OLED, który nigdy nie był tanim produktem. Przypomnę, że nawet w wypadku podstawowej linii B8 z zeszłego roku nie doczekaliśmy się spadku ceny poniżej progu 4 tys. zł.
Czy warto wydać ponad 6 tys. zł na telewizor OLED od LG? Przekonajmy się, czy ta oferta nie ma żadnych haczyków. Tak prezentuje się skrócona specyfikacja modelu, który pojawił się niedawno w naszej redakcji:
- Ekran: 55″ OLED, 3840 x 2160 px, 120 Hz;
- Technologie: 4K Cinema HDR, Dolby ATMOS, webOS Smart TV, LG ThinQ AI;
- Głośniki: 40W (2.2)
- Interfejs: 4 x HDMI, 3 x USB, 1 x optyczne, 1 x Ethernet, 1 x CI, WLAN;
- Inne: montaż VESA, waga z podstawą 23 kg, roczne zużycie energii 154 kWh.
Minimalistyczny design pasuje do każdego wnętrza
LG unika rewolucyjnych zmian w designie, stąd tegoroczna seria C9 wizualnie jest bardzo podobna do sprzętu prezentowanego w zeszłym roku. To dobrze, bo jak już miałem okazję pisać przy okazji recenzji telewizora OLEDB8, lubię to specyficzne, minimalistyczne wzornictwo.
Wszystkie elementy stanowią tu zamkniętą całość. Ramki okalające ekran są bardzo wąskie, a do tego zostały wykończone w matowej czerni, co czyni je niemal niewidocznymi. Wrażenie robi również podstawa. Nie jest może najłatwiejsza w złożeniu, za to pewnie dźwiga całą konstrukcję, nie rzucając się przy tym w oczy (telewizor zdaje się lewitować w powietrzu). Co niemniej ważne, podstawa jest na tyle krótka, że telewizor bez kłopotów wejdzie nawet na niedużą szafkę.
Zestaw portów nie odbiega od tego, co znajdziemy w każdym markowym telewizorze w tym roku – mamy więc cztery złącza HDMI, którym towarzyszą trzy gniazda USB i po jednym porcie optycznym, słuchawkowym, Ethernetowym i CI+. Mniej typowe jest to, że skorzystamy z zalet nowoczesnego standardu HDMI 2.1! To bardzo ważne, bo wiąże się z tym szereg usprawnień, jak możliwość podania sygnału 4K@120, obsługa DTS:X, jak również wsparcie dla technologii dedykowanych graczom (VRR i ALLM).
Projektanci nie zapomnieli o wbudowaniu porządnego organizera na kable, więc wszystkie przewody można spiąć w jedną wiązkę i puścić pod maskownicą w podstawie, dzięki czemu będą niewidoczne od frontu. To przydatne rozwiązanie. Może nie tak fajne, jak One Invisible Connection autorstwa Samsunga, ale zdecydowanie pomaga w zarządzaniu plątaniną kabli.
Co jeszcze warto wiedzieć o LG OLED55C9?
Wewnątrz obudowy telewizora umieszczono zestaw głośników 2.2 o łącznej mocy 40W (z czego 20W daje głośnik niskotonowy), kompatybilny ze standardami Dolby Surround / OLED Surround oraz Dolby ATMOS. To dobra, sprawdzona kombinacja, którą znajdziesz w wielu innych telewizorach na tej półce cenowej. Gra dobrze, ale nie może się mierzyć z zewnętrznym systemem nagłośnienia wspieranym przez soundbar, co słychać zwłaszcza podczas seansów filmowych.
Zamiast klasycznego pilota LG dorzuca do zestawu słynny Magic Remote, czyli specjalny kontroler rozpoznający ruch dłoni. Dzięki wbudowanemu akcelerometrowi umożliwia szybkie przeskakiwanie po ustawieniach – w efekcie z akcesorium korzysta się raczej jak z komputerowej myszki niż klasycznego pilota. To intuicyjny, a jednocześnie precyzyjny i niemęczący dla użytkownika sposób nawigacji.
Tegoroczna edycja Magic Remote nie różni się specjalnie od zeszłorocznej. Zestaw dedykowanych przycisków doczekał się funkcji Movie, czyli skrótu do swoistego agregatora filmów – w naszym modelu co prawda to jeszcze nie działało (zamiast tego kierując do aplikacji RakutenTV), ale LG zapewnia, że w wypadku telewizorów pochodzącej z normalnej dystrybucji ta funkcja działa bez zastrzeżeń. Poza tym mamy oczywiście Netfliksa oraz Amazon Prime.
Skoro przy aplikacjach już jesteśmy, warto kilka zdań poświęcić oprogramowaniu, które zawiaduje telewizorem LG. To oczywiście najnowsza odsłona systemu webOS ze wsparciem dla ThinQ AI. To jedna z najlepszych SMART platform na rynku. Nawigacja jest intuicyjna i bezproblemowa, użytkownik ma dostęp do wszystkich kluczowych aplikacji, a wisienką na torcie jest obsługa głosowa w języku polskim.
Co ważne, oprogramowanie LG nie jest z założenia alternatywą dla Asystenta Google, a jego uzupełnieniem – docelowo oba programy mają być zintegrowane w całość. To oczywiście melodia przyszłości, ale już teraz LG wyprzedza konkurencję, dając użytkownikowi rozsądne narzędzie do głosowego zarządzania telewizorem w języku polskim.
System LG do działania nie wymaga podawania konkretnych komend: zamiast tego oprogramowanie wykorzystuje funkcję „uczenia się” nawyków i sposobu mówienia użytkownika, samodzielnie analizując usłyszane zdania i próbując wychwycić słowa kluczowe, aby wykonać zadane operacje.
Z pomocą głosu możemy zrobić wiele: od prostych rzeczy pokroju pogłośnienia czy włączenia konkretnej aplikacji, po bardziej zaawansowane zadania, jak uzyskanie informacji o oglądanym materiale czy zaplanowanie wyłączenia telewizora po wystąpieniu zadanych warunków (np. po zakończeniu oglądanego filmu).
ThinQ AI to jednak nie tylko asystent głosowy. To również zestaw algorytmów poprawiających jakość obrazu i dźwięku na podstawie charakterystyki pomieszczenia w którym stoi telewizor. Automat może na przykład płynnie sterować parametrami obrazu, aby dostosować go do zmieniającej się jasności w pomieszczeniu, albo zoptymalizować ustawienia audio na podstawie wielkości pokoju, dając złudzenie „przestrzenności” dźwięku.
Kończąc przegląd możliwości systemu, warto też wspomnieć o Panelu Domowym ThinQ, który gromadzi wszystkie kompatybilne SMART produkty (także te zgodne z Apple HomeKit) w jednym miejscu, co w polskich warunkach nie jest może jeszcze wyjątkowo przydatnym rozwiązaniem, niemniej w przyszłości na pewno będzie istotną częścią systemu.
Nie mogło w końcu zabraknąć trybu galerii, który pozwala „ożywić” telewizor, zamieniając go w cyfrową ramę prezentującą znane dzieła sztuki (ale nie tylko – pobrać możemy również motywy fotograficzne). To rozwiązanie sprawdzi się zwłaszcza w sytuacji, gdy telewizor powiesimy na ścianie.
Na koniec przeglądu możliwości systemu webOS koniecznie trzeba jeszcze wspomnieć o bardzo istotnej nowości: od tego roku mamy tu wsparcie dla standardu AirPlay 2, dzięki czemu użytkownicy urządzeń z logo Apple będą mogli przesyłać treści na ekran telewizora.
Jakość obrazu w LG OLED55C9
Wspominałem, że pod względem jakości obrazu seria C9 spokojnie może stawać w szranki z droższymi propozycjami. To wszystko zasługa dobrej matrycy typu OLED, która pracuje w natywnej rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli i ma strukturę RGBW, co oznacza, że standardowy zestaw RGB rozszerzono o dodatkowy, biały subpiksel. To świetny panel, co widać w każdym szczególe.
Poziomy czerni i kontrastu, jak na OLED przystało, są tak wyśrubowane, że zostawiają klasyczne LCD daleko w tyle. Do tego dochodzi rewelacyjne odwzorowanie kolorów, zwłaszcza w trybach eksperckich i kinowym, oraz znakomity poziom gradacji i przejść tonalnych. Nie można również narzekać na kąty widzenia – degradacja jakości obrazu przy zmianie perspektywy jest niemal niezauważalna. Co tu dużo pisać: jeśli jakość obrazu ma dla Ciebie kluczowe znaczenie, na serię C9 na pewno warto zwrócić uwagę.
Odwzorowanie barw to jednak dzisiaj nie wszystko. Równie istotna jest jasność obrazu – tak w trybie standardowym, jak i HDR. I tutaj miła niespodzianka: C9 jest w stanie „wyciągnąć” w szczycie niemal 800 cd/m2, co czyni efekt HDR w pełni widocznym w każdych warunkach – zwłaszcza, jak korzystamy ze wsparcia ze strony technologii HDR10 Pro, która ładnie podkręca parametry jasności obrazu.
Co więcej, także w trybie standardowym telewizor potrafi przez długi czas utrzymać na tyle wysoki poziom jasności, by oglądanie filmów w słonecznym salonie nie doprowadziło użytkownika do frustracji – i to pomimo błyszczącej powłoki pokrywającej ekran telewizora.
LG OLED55C9 pracuje na matrycy, która odświeżana jest z częstotliwością 120 Hz. To w połączeniu z niezłym upłynniaczem sprawia, że nie tylko maniacy oglądania filmów, ale także miłośnicy sportu i grania mogą się z nowym sprzętem LG zaprzyjaźnić. Gracze docenią na pewno też fakt, że input lag jest tu bardzo niski – nie przekracza 14ms, co plasuje telewizor LG pośród najlepszych modeli na rynku.
Na liście usprawnień znajdziemy również funkcję Variable Refresh Rate (VRR), która pozwala na synchronizację klatek obrazu na linii źródło / wyświetlacz. To samo w sobie jest raczej ciekawostką z uwagi na wąski zakres kompatybilnych urządzeń, natomiast warto odnotować, że według oficjalnych zapowiedzi LG tegoroczne OLEDy (w tym seria C9) niebawem doczekają się obsługi G-Sync NVIDII – a to już spore udogodnienie.
Czy warto kupić telewizor LG OLED C9?
Tegoroczna seria C9 to udany sprzęt. Zmian względem linii z 2018 roku jest sporo i wszystkie zasługują na dużego plusa. Dostajesz wsparcie dla AirPlay 2, obsługę HDMI 2.1 i – przede wszystkim – jeszcze lepszą jakość obrazu przy skalowaniu z niższej rozdzielczości, co jest w dużej mierze zasługą procesora drugiej generacji. Warto też odnotować, że LG OLED C9 jest nie tylko dobrym telewizorem „do filmów” – matryca 120 Hz, dobre upłynniacze i niski input lag czynią z tej serii równie dobry wybór dla miłośnika sportu i gier.
Nie jest to jednak sprzęt dla każdego, bo jak powszechnie wiadomo technologia OLED ma pewne ograniczenia i trzeba być ich świadomym. Możliwość wypalenia ekranu przy dłuższej eksploatacji telewizora nadal istnieje – nie jest to natomiast zjawisko masowe, bo rzadko kiedy zdarza się, aby ekran musiał przez długi czas wyświetlać element statyczny, i przy rozsądnym użytkowaniu sprzętu w warunkach domowych zapewne nie wystąpi. Dodam też, że telewizor został wyposażony w specjalne narzędzie do odświeżenia matrycy, które regularnie stosowane minimalizuje ryzyko wypalenia ekranu nawet przy bardzo intensywnej eksploatacji.
Naszym maniaKalnym zdaniem LG OLED C9 to telewizor warty swojej ceny. Dlatego dostaje od nas wyróżnienie „Dobry zakup”.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.