Black Friday 2019 dobiegł końca. Czy warto było wydać pieniądze na telewizory w tym dniu?
Listopadowe szaleństwo związane z zakupami dobiegło końca. Black Friday 2019 w Polsce przyniósł wiele przecenionych produktów, wiele okazji, lecz także głosy niezadowolenia i setki ironicznych żartów. Nie ma się czemu dziwić – do dzisiaj w kraju nad Wisłą możemy poczuć jedynie namiastkę tego, co obserwujemy za granicą.
Polskie sklepy wypaliły znaczenie Black Friday
Nie da się ukryć, że Black Friday w rzeczywisty piątek nie był dniem, w którym ludzie tłumnie atakowali sklepy. Jasne – było więcej zainteresowanych niż w zwykły dzień handlowy, mimo tego często osoby przychodziły do sklepu, żeby niemiło się rozczarować, ponieważ na Black Friday paradoksalnie niektóre produkty podrożały.
Najbardziej śmieszna i przykra wydaje się sytuacja z wyeksploatowaniem hasła do maksimum, czyli tzw. Czarne Tygodnie promocji od początku listopada. Promocje pojawiały się i ulegały kumulacji aż do 29 listopada, który okazał się być dniem z zaledwie kilkoma promocjami więcej na telewizory.
Osoby czekające na Czarny Piątek mogły poczuć się nieco rozczarowane, kiedy zamiast setek przecen i leżaków magazynowych za grosze zobaczyli kilka dodatkowych promocji i wszystkie zebrane w ciągu całego miesiąca.
Rozłożenie promocji na tygodnie nie robi wrażenia. Weźmy np. telewizor, który jest moim ulubionym przykładem świetnego sprzętu w bardzo atrakcyjnej cenie – Sony 65XF9005 kosztował w Czarny Piątek 4599 zł. Cena świetna, jednak jeśli przez niemal cały listopad ten model kosztował 4999 zł, promocja nie wydaje się tak okazała. Inaczej na pewno wyglądałaby sytuacja, kiedy telewizor trzymałby nominalną cenę przez cały miesiąc (5999 zł to cena sprzed promocji) – wtedy oszczędność rzędu 1400 zł wyglądałaby jużna prawdziwy hit. Tymczasem, mimo generalnie dobrej zniżki, oferta w Czarny Piątek nie wyglądała specjalnie okazale.
Promocje na nowe sprzęty, stare zalegają na magazynach
Rozczarowaniem okazał się również promocyjny asortyment, który właściwie nie różnił się przesadnie od promocji, jakich doświadczamy przez cały rok. Wiadomo – promocje na OLEDy, promocje na 65″, ale takie promocje zawsze będą. Black Friday kojarzy się tymczasem również z produktami z niższej półki sprzedawanymi w bardzo przystępnej cenie.
Dlatego też dziwi mnie, dlaczego sklepy nie chcą pozbywać się leżaków magazynowych, które są np. lekko uszkodzone, porysowane, z brakującym pilotem. Te towary zalegają na magazynach i tylko zabierają miejsce. W ciągu roku, przy dobrych wiatrach sprzeda się kilka z nich. Czy jednak nie sprzedałoby się ich więcej, gdyby na wejściu do sklepu przygotować miejsce z taki „wybrakowanymi”, ale solidnie przecenionymi produktami?
Promocje, jak napisałem wyżej, pojawiają się cały rok, a ceny w Black Friday rekordów przecen nie ustaliły. Oczywiście, nikt nie zmusza sklepów, żeby nie zarabiały na swoich produktach, ale jednak w porównaniu do cen, jakie znajdziemy np. na Allegro, łatwo można zauważyć, że handel coraz częściej przenosi się do sieci.
Wygodne zakupy, możliwość 14-dniowego zwrotu, a także dużo niższe ceny kiedy porównamy je do sklepowych – np. Sony 55XF9005 za 3199 zł w sieci, w sklepach stacjonarnych 3999 zł, a jeszcze większą różnicę można było zaobserwować na przykładzie modelu Samsung QE55Q60R, który w sklepach osiągnął cenę 3199 zł, podczas gdy na Allegro można było ten sam sprzęt znaleźć nawet kilkaset złotych taniej (i poniżej 3 tys. zł w wielu internetowych sklepach). Oczywiście, niepewność dystrybucji może czasami przekładać się na problemy z gwarancją na terenie Unii Europejskiej, jednak dysproporcje w cenach pozostają zauważalne.
Promocje na Black Friday
To wcale nie tak, że promocje na Black Friday 2019 były fatalne. Mogliśmy rzeczywiście znaleźć niektóre produkty w rewelacyjnych cenach. Przykładem będzie Philips 55OLED804, który w sieci RTV EURO AGD sprzedawany był za 4,5 tys. zł. To tak świetna cena za 55″ OLEDa, że cały nakład rozszedł się na sklepy w moment. Nic dziwnego, bo obserwując ceny zdaje się, że nieprędko kupimy jakiegokolwiek OLEDa w takiej promocji.
Świetną promocją była ta, z której sam skorzystałem – Sony 65XF9005 za 4599 zł. Jego regularna cena to 5999 zł, choć nie ukrywam, że przed promocjami można było kupić go już za ok. 5 tys. złotych. To najlepszy stosunek ceny do jakości, ponieważ nie ma telewizora LCD, który w tym przedziale cenowym sprawdzi się lepiej pod każdym względem. Warto również zaznaczyć, że na starcie kosztował 9999 zł, czyli ponad raz tyle za ile finalnie mogliśmy nabyć ten model.
Cieszyć również mogły promocje na Samsungi i LG. W weekend na sklepach królowały modele takie jak Samsung RU7102 (szczególnie fajna oferta na 65″ za 2599 zł), a także UM7100, który w 55″ był do kupienia za 1899 zł (43″za 1499 zł). Bardzo ciekawa propozycja z podstawowej półki wyszła również od Philipsa – 50PUS6554 i 43PUS6554 były za 1599 zł i za 1399 zł.
Sony zaatakowało promocjami na sam koniec dzięki czemu poza wspomnianą dziewiątą serią za 4199 zł mogliśmy nabyć telewizor na 120 Hz panelu – Sony 65XG8596, który jest jednym z najlepszych telewizorów wyposażonych w matryce IPS. Osiąga on niemal pod każdym względem lepsze rezultaty zarówno w HDR, jak i SDR niż dużo droższy LG 65SM9100, a także nie ma problemów z bloomingiem. Niestety, jak wyglądają IPSy wieczorem wszyscy wiemy, ale dobrze, że obecnie przynajmniej świecą dużo jaśniej.
Rozczarowujące były natomiast promocje, a raczej ich brak na najmniejsze modele. Telewizory o przekątnej 32″ praktycznie stanęły w miejscu, a od dobrej okazji można było pomarzyć. Wiem, że użytkownicy idą w stronę coraz większych przekątnych, jednak to dalej rozmiar, którego potrzebują seniorzy, a także osoby, u których rozmiar telewizora determinowany jest przez meble. Najwidoczniej wszyscy wyszli z założenia, że skoro tacy klienci nie mogą kupić większego telewizora, to za mały zapłacą jak za przysłowiowe zboże.
Black Friday 2019 był taki jak w poprzednich latach, czyli nijaki
Promocyjne urządzenia były, jednak o poziomie promocji za Oceanem czy u zachodnich sąsiadów możemy jeszcze pomarzyć. Cóż, ma to swoje dobre strony, przynajmniej w Polsce dzięki takiej polityce sklepów klienci zachowują dużo większą kulturę, nie walcząc ze sobą o przysłowiowego karpia, jak na pamiętnych filmach z jednej sieci sklepów.
Czarny Piątek jako slogan stracił na znaczeniu, a widząc dalsze próby eksploatacji tego hasła jak np. dzisiaj – Black Friday Dogrywka, po prostu jestem rozczarowany. Nie dlatego, że pojawiają się promocje, bo sklep równie dobrze mógłby wprowadzić tradycję 3 Grudnia, kiedy ma promocje jeszcze lepsze niż na Black Friday, tylko wyczerpanie jednego sloganu i wyciskanie go jak cytryny, która już dawno została pozbawiona soku.
Być może już za rok, kto wie, Black Friday będzie rzeczywistym Czarnym Piątkiem, podczas którego warto będzie stać jeszcze na jakiś czas przed otwarciem sklepu…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Sam śledzę promocje przez cały rok i w Black Friday są statystycznie najmniejsze zniżki…
Ja niedawno trafiłem na fajną promocję od Philipsa, w dużych marketach elektronicznych. Model 70PUS7304 jest w promocji, ponadto przy jego zakupie możemy dobrać soundbar za 50% ceny. Promocja o wiele lepsza niż te z Black Friday.