Czy w XXI wieku jest jeszcze miejsce na przenośne playery audio – poza tymi, które są dedykowane dla zamożnych audiofili? Sony wierzy, że masowy odbiorca może po nie sięgnąć, tak jak w złotych latach 80/90. Byłem sceptyczny, dopóki nie zobaczyłem serii A w akcji na IFA.
Podziwiam japońską markę za konsekwencję i rozmach wizji: odwołując się do tradycji przenośnego audio (wszak do dziś „przenośny odtwarzacz kasetowy” określamy po prostu mianem walkmana) ciągle widzi potencjał w tej niszy. Dość powiedzieć, że do teraz w ofercie sklepów znajdziemy paluszkowe odtwarzacze mp3 (m.in. seria NWZB183) czy dedykowane dla sportowców dość oryginalne i … wodoodporne (do 2m zanurzenia w wodzie morskiej) NWWS413.
Jednym słowem wygląda na to, że Sony się nie patyczkowało i atakowało nawet wąskie grupy docelowe. Kiedy małe playery zaczynały być wypierane przez dedykowane muzyce telefony, do czego sami Japończycy dołożyli swoje trzy grosze (ktoś pamięta serię Walkman sprzed ery Androida – W910 czy W880 i późniejsze, już pracujące pod kontrolą zielonego robocika Live?), Sony wciąż produkowało co najmniej kilka rodzajów przenośnych grajków.
Obecnie oferta marki ciągle robi wrażenie, choć nie znajdziemy tu najmniejszych odtwarzaczy z trzylinijkowym wyświetlaczem (z wyjątkiem leżaków magazynowych) i zdaje się, że docelowy odbiorca nieco się tu zmienił – nie da się ukryć, że smartfony zmieniły filozofię słuchania muzyki na co dzień i zdemokratyzowały ją jeszcze lepiej, niż wszystkie Walkmany razem wzięte.
Jeśli nie interesujesz się dźwiękiem, tylko chcesz po prostu cieszyć się ulubionym piosenkami, powinieneś podłączyć słuchawki pod swój telefon. Tyle. Ale jeśli odczuwasz radość z eksperymentowania ze sprzętem, bawią Cię gadżety, lubisz wiedzieć, jak konkretne urządzenie zagra, cenisz detale a sentyment do marki nie jest Ci obcy – to nowe Walkmany są właśnie dla Ciebie.
Kiedy zobaczyłem przedstawicieli serii A na IFA, wiedziałem, że to strzał w 10-tkę – wygaszacz imitujący obracającą się taśmę w starym walkmanie (choć ze względu na rozmiar powinien kojarzyć się raczej z minikasetą, jakich używało się w dyktafonach) sprawiał, że przed stoiskiem zatrzymywały się tłumy.
Design to jednak nie wszystko – zaskoczyła mnie prostota i wygoda obsługi, świetne spasowanie, wyczuwalne kliki przycisków, poręczność, no i oczywiście jakość muzyki. Miły dodatek: spójrzcie na to etui:
Do niedawna w naszym kraju z oficjalnej dystrybucji mogliśmy kupić tylko niższy model z serii A, pracujący na oprogramowaniu Sony, a nie Androidzie (NWA45, za który zapłacimy 750 zł) oraz topowy NW-ZX300, wyceniony na 1 999 zł. Modele A55, kosztujący 849 zł oraz A100, za który zapłacimy 1399 zł, wypełniają luki w średniej i wyższej półce cenowej.
A55 to cyfrowy odtwarzacz muzyki obsługujący dźwięk o wysokiej rozdzielczości, z technologią łączności DSEE HX Bluetooth i LDAC. Znajdziemy tu wzmacniacz S-Master HX, który został zoptymalizowany pod kątem dźwięku Hi-Res. Sztuczna inteligencja DSEE HX analizuje utwór i odbudowuje dźwięki utracone podczas kompresji cyfrowej.
Odtwarzacz zamknięto w obudowie z frezowanego aluminium, wewnątrz którego znajdziemy precyzyjnie nadrukowane płytki, kluczowe elementy zabezpieczono dodatkiem złota, stosowanego w produktach klasy wyższej.
Transmisja treści audio o wysokiej rozdzielczości to LDAC, będący opatentowanym rozwiązaniem Sony i zapewniającym przepustowość rzędu do 990 kb/s. Na pokładzie znajdziemy również NFC, cyfrową redukcję hałasów, USB DAC, wbudowany korektor czy baterię, wystarczającą nawet na 45 godzin odtwarzania muzyki.
Moc generowana na wyjściu słuchawkowym (35 mW przy 16Ω) przypomina, że nie jest to model przeznaczony do napędzania studyjnego sprzętu – jednak z typowymi słuchawkami poradzi sobie bez trudu.
A55-tka obsługiwana jest za pomocą autorskiego oprogramowania Sony – dopiero wyższy model pracuje pod kontrolą Androida. W oficjalnym sklepie producenta zapłacimy za niego 849 zł.
Sam producent określa ten model mianem stylowego, przenośnego, cyfrowego odtwarzacza multimediów z dźwiękiem o wysokiej rozdzielczości, wzmacniaczem cyfrowym S-Master HX, funkcją interpolacji DSEE HX i łącznością Wi-Fi do bezpośredniego pobierania i transmitowania.
Już na pierwszy rzut oka wiadomo, za co dopłacamy w stosunku do A55: wyższy model oferuje przede wszystkim pracę pod kontrolą Androida w wersji 9 i Wi-Fi, a takie kombo daje nam narzędzia do korzystania ze streamigu, co w dobie Tidala i Spotify stawia sprzęt w zupełnie innej lidze.
Dodatkowo znajdziemy tu wykończenie skłaniające urządzenie ku wyższej klasie audio (zoptymalizowany, dzielony układ płytki drukowanej czy lut zawierający złoto).
Wadą staje się mniej imponujący czas pracy, który z 45 h odtwarzania plików mp3 bez ANC w przypadku niższego modelu spada do 26 h dla A100. Wyższy model pliki FLAC (192 kHz / 24 bity) z ANC będzie odtwarzał przez 13 h, a DSD (2,8224 MHz / 1 bit) z włączoną funkcja osłabiania hałasów przez 9 h.
W oficjalnym sklepie producenta zapłacimy za niego 1399 zł.
Mam wrażenie, że Sony wprowadzając nowego Walkmana w takiej kombinacji, zapewnia sobie silną pozycję na rynku mobilnego audio:
Oczywiście można pokręcić nosem na ceny, chińskie playery zapewniające zbliżone możliwości do A55 potrafią kosztować około 500 zł, rzecz jasna bez polskich podatków (choćby TempoTec V1), ale daleko im do klasy wykonania, projektu i czasu pracy, które oferuje Sony.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Powstał nowy serial osadzony w uniwersum „W głowie się nie mieści”. Serial nosi tytuł „Wytwórnia…
Na YouTube pojawił się oficjalny teaser oraz krótki materiał zza kulis związany z aktorską adaptacją…
Amazon.pl przygotował atrakcyjną promocję na zakup czytnika e-book Kindle 16 GB! To doskonała okazja, aby…
Szukasz zestawu do wirtualnej rzeczywistości od Sony? Jeśli tak, to sprawdź rewelacyjna promocję na Sony…
Sklep RTV EURO AGD przygotował atrakcyjną ofertę na zakup czarnego kontrolera Sony DualSense. To świetna…
Granie w chmurze z Xbox! Streamuj swoje gry na smartfonie, tablecie, TV czy w VR…