Jeden z ekspertów z Massachusetts Institute of Technology twierdzi, że obniżanie jakości obrazu przez gigantów streamingu nie ma sensu. Po której stronie leży prawda?
Jeden z ekspertów z Massachusetts Institute of Technology twierdzi, że obniżanie jakości obrazu przez gigantów streamingu nie ma sensu w dobie kryzysu spowodowanego koronawirusem. Czy ma rację, czy może jednak to Unia Europejska słusznie martwi się przeciążeniami?
Nie tak dawno pisaliśmy o tym, że Netflix obniżył jakość swoich produkcji po apelu komisarza UE, Thierrego Bretona, który apelował do gigantów rynku VOD o redukcję jakości produkcji z powodu wzmożonego korzystania z serwisów, co według UE mogło spowodować zagrożenie przeciążenia łącz internetowych, które są obecnie niezbędne do poprawnego funkcjonowania administracji państwowej, a także ochrony zdrowia.
Za apelem poszły również inne serwisy, jak YouTube, Prime Video czy Disney+, i zdecydowały się „zluzować” łącza internetowe. Jednak czy potrzebnie? David Clark, ekspert z MIT twierdzi, że to bez sensu a Unia nie rozumie jak działa Internet, w rozmowie z redakcją Decrypt. Według uczonego Internet jest zaprojektowany w taki sposób, aby automatycznie radzić sobie z przeciążeniami, a tego typu akcje są po prostu bez sensu.
Niewykluczone, że David Clark ma rację, natomiast świat, mierząc się z tak poważnym kryzysem po raz pierwszy w dobie zaawansowanej cyfryzacji woli dmuchać na zimne, co wcale mnie zresztą nie dziwi. Jeżeli w jakikolwiek sposób obniżenie jakości produkcji przez gigantów VOD wpłynie na choćby minimalną poprawę funkcjonowania organów potrzebnych w walce z pandemią, warto pójść na ustępstwa. To typowe „problemy pierwszego świata„- nikomu korona z głowy z tego powodu nie spadnie.
Źródło: Decrypt, Flatpanelshd
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.