Popularna opinia głosi, że Xiaomi Mi TV 4S to telewizor 4K HDR idealnie skrojony pod polski rynek: niedrogi, dobrze wyposażony, z sensownym ekranem i systemem Android 9. Sprawdzam, czy rzeczywiście warto kupić w polskim sklepie telewizor Xiaomi.
Na telewizory Xiaomi Mi TV 4S z oficjalnej, polskiej dystrybucji czekało wielu rtvManiaKów. Czy słusznie? Czy to rzeczywiście najlepszy tani telewizor 4K z HDR?
Sprawdziłem to testując jeden z najtańszych i najmniejszych modeli na naszym rynku, czyli najnowszej generacji Xiaomi Mi TV 4S w edycji z ekranem 43″.
Xiaomi Mi TV 4S: modele, ceny i specyfikacja
Seria Xiaomi Mi TV 4S dostępna jest w trzech popularnych przekątnych, ale tylko dwie z nich są teraz dostępne w Polsce. To warianty z ekranami 43″ i 55″. Obie wersje w sprzedaży kupisz poniżej 2 tys. zł.
- za model 43-calowy zapłacisz teraz 1599 zł,
- za wersję z panelem 55″ zapłacisz teraz 1999 zł.
Aktualizowane na bieżąco ceny wszystkich modeli znajdziesz poniżej:
Patrząc na polskie ceny telewizorów Xiaomi można odnieść wrażenie, że oferta chińskiego producenta dobrze wstrzeliwuje się w hasło „na każdą kieszeń”. Niemniej, w rzeczywistości nie są to wcale najtańsze „markowe” telewizory w Polsce – w podobnej lub niższej cenie kupisz m.in. sprzęt z logo TCL (jak choćby popularny i bardzo udany model TCL 50EP660), ale też podstawowe telewizory Samsunga, Philipsa czy LG.
Co przemawia więc za tym, żeby postawić na stosunkowo „młodą” markę, jaką jest Xiaomi na rynku RTV? Sprawdziłem to testując 43-calowy wariant z linii Xiaomi Mi TV 4S. Poniżej znajdziesz jego skróconą specyfikację:
- Ekran: 43″, 3840 × 2160 px, 50/60 Hz, Direct LED;
- Technologie: HDR 10, Dolby Audio, DTS HD, Smart TV (Android 9 + PatchWall);
- Głośniki: 2 × 8 W;
- Interfejs: 3 x HDMI (wersja 2.0), 3 x USB (wersja 2.0), 1 x optyczne, 1 x Ethernet, 1 x CI, WLAN, tuner DVB-T2/C/S2;
- Inne: montaż VESA (300 × 300), waga z podstawą 7,8 kg, roczne zużycie energii 124 kWh.
Budowa, porty i dźwięk
Design Xiaomi Mi TV 4S najkrócej opisać można jednym słowem: typowy. To klasyczne w bryle urządzenie, którego obudowę wykonano głównie z tworzywa sztucznego. Miłym akcentem są metalowe ramki okalające ekran, wykończone na wzór szczotkowanego aluminium. Wizualnie sprzęt Xiaomi wygląda bardzo podobnie do najtańszych propozycji Samsunga.
Telewizor wspiera się na dwóch niedużych, szeroko rozstawionych stopkach, co warto mieć na uwadze podczas zakupu – niezbędna będzie tu szafka o szerokości niemalże dorównującej wielkości całej bryły telewizora.
Xiaomi Mi TV 4S można bez problemu powiesić na ścianie (producent zadbał o obecność standardu montażowego VESA 300 × 300), nie znajdziesz tu natomiast żadnego „organizera” do porządkowania kabli plączących się z tyłu obudowy. Trudno to jednak uznać za wadę – telewizory klasy podstawowej (a do takich zalicza się testowany sprzęt) zazwyczaj nie oferują podobnych udogodnień.
Złącza umieszczono w trzech osobnych sekcjach. Po prawej stronie obudowy umieszczono gniazdo zasilające, na przeciwnym boku najczęściej używane porty (HDMI 2.0 i USB 2.0 – po trzy sztuki każdego rodzaju plus pojedyncze gniazdo CI i audio). W dolnej części wylądowały natomiast mniej popularne złączki antenowe, AV, port Ethernet i „optyk”. Całość uzupełnia tuner w standardzie DVB-T2/C/S2. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że tylko jeden port HDMI wspiera standard ARC.
Głośniczki są dwa – każdy o mocy 8 W. Jak grają? Nienajlepiej. O ile donośność jest poprawna i tu nie można nic Xiaomi zarzucić, tak już pod względem brzmienia kolorowo nie jest.
Niskie tony są bardzo słabo zarysowane, ale to akurat żadna niespodzianka, bo większość konkurencyjnych telewizorów w cenie poniżej 2 tys. zł cierpi na tę samą przypadłość. Rozczarowuje natomiast brzmienie w wysokich i średnich partiach – dźwięk sprawia wrażenie lekko przesterowanego, a przez to „blaszanego” i płaskiego. Do pewnego stopnia można to kontrować ustawieniami w menu, ale nawet po „tuningu” Xiaomi Mi TV 4S brzmi słabiej niż telewizory TCL czy Samsunga.
System i pilot / sterowanie
Xiaomi Mi TV 4S pracuje pod kontrolą systemu Android TV w wersji dziewiątej i to zdecydowanie mocna strona tego modelu. Oprogramowanie stworzone przez Google ma sporą funkcjonalność i bogate zaplecze aplikacji – od klasyków pokroju Netflixa czy HBO GO, po multimedialne „mini systemy” jak KODI.
Nie samymi aplikacjami jednak Android TV stoi. Niemniej ważna jest spora kompatybilność telewizora z popularnymi formatami obrazu, jak choćby MKV. Sprzęt bez problemu obsługuje również pliki z danymi HDR, DTS czy Dolby Audio, a do tego szybko i sprawnie wykrywa zewnętrzne nośniki danych.
Ważną częścią tego zestawu jest też działający (i to dobrze działający) asystent Google oraz wsparcie dla głosowej obsługi systemu. Co więcej, w przeciwieństwie do konkurencyjnego TCLa także korzystającego z Android TV, Xiaomi nie oszczędzało na procesorze i pamięci. Dzięki temu oprogramowanie telewizora działa dużo, dużo lepiej, niż w przytaczanym już wcześniej modelu EP660 czy nawet droższym EC780.
„Lepiej” nie znaczy jednak „bez zarzutu”. System lubi się czasami przyciąć – czy to na poziomie nawigacji po menu (rzadziej), czy wewnątrz aplikacji streamingowych (częściej). Cierpliwość jest wskazana zwłaszcza w ostatnim wypadku, bo „odmrożenie” aplikacji może zająć nawet i kilkadziesiąt sekund, a czasami konieczne bywa czyszczenie pamięci podręcznej problematycznej aplikacji (w moim wypadku głównie HBO GO i Netflix).
W moim odczuciu, pod względem przyjemności obsługi telewizora Xiaomi Mi TV 4S ląduje zdecydowanie ponad propozycjami TCL, ale poniżej LG czy Samsunga, których autorskie oprogramowanie zostało dobrze zoptymalizowane nawet w najtańszych modelach klasy podstawowej.
Skoro mowa o autorskich rozwiązaniach, to warto wspomnieć o tym, że Android TV w Mi TV 4S został rozbudowany o nakładkę Xiaomi. Oprogramowanie nosi nazwę PatchWall i w założeniu stanowi alternatywny interfejs do obsługi urządzenia. Niestety, z punktu widzenia polskiego użytkownika to tylko egzotyczna ciekawostka. Choć telewizory Xiaomi są już oficjalnie sprzedawane nad Wisłą, tak oprogramowanie nadal nie jest wspierane w Polsce, więc z jego pełnej funkcjonalności nie skorzystasz.
Miłym dodatkiem jest duży i wygodny pilot. Nie jest to akcesorium najtańszego typu, a dobrze zrobiony sprzęt wykorzystujący bezprzewodowe połączenie przez Bluetooth, więc korzystanie z telewizora nie wymaga nieustającego „celowania” pilotem w odbiornik IR. Za to Xiaomi należy się spory plus.
Na obudowę pilota wyprowadzono wszystkie kluczowe przyciski, nie zabrakło też popularnych skrótów, jak Netflix czy Prime. Warto też odnotować, że akcesorium wyposażono w dobry mikrofon, więc z jego pomocą można obsługiwać funkcję sterowania głosowego, która jest częścią Android TV. To ważna zaleta Xiaomi Mi TV 4S, bo niewiele tanich telewizorów może się tym pochwalić.
Jakość obrazu, HDR i tryb dla gracza
Jakość obrazu nie odbiega dalece od tego, co proponuje konkurencja w tym przedziale cenowym. Dostajemy więc pokrycie barw dla palety DCI P3 na poziomie nieco ponad 64% (dla porównania 50-calowy EP660 z matrycą typu VA osiąga tutaj ponad 66%), a sam obraz jest wystarczająco wysycony, aby przypaść do gustu mniej wymagającemu użytkownikowi.
Co ciekawe, w moim odczuciu kąty widzenia nie są tak szerokie, jak wynikałoby to ze specyfikacji użytego panelu. Nie wynika to jednak wyłącznie z parametrów samej matrycy, ale również stosunkowo niskiej wartości podświetlenia ekranu i użytej powłoki – kombinacja tych trzech czynników sprawiła, że w normalnym, dziennym świetle jakość obrazu widzianego pod kątem odbiegała od moich oczekiwań.
Skoro przy podświetleniu jesteśmy – jego wartość osiąga w szczycie około 260 cd/m2, przy akceptowalnej, góra 9-procentowej nierówmierności luminacji, co jest w dużej mierze zasługą technologii podświetlenia Direct LED. Warto przy tym zaznaczyć, że tylko wybrane tryby obrazu wykorzystują pełną wartość podświetlenia (np. tryb Żywy) – przy większości ustawień (np. Standardowe, Gra czy Film) poziom luminacji nie przekracza 200 cd/m2, ale oczywiście można jej wartość zwiększyć ręcznie.
W trybie HDR (który teoretycznie Xiaomi Mi TV 4S obsługuje) nie jest wcale lepiej. W szczycie ekran jest w stanie osiągnąć raptem 280 cd/m2, a to zbyt mało, aby efekt HDR był faktycznie dostrzegalny. Sytuacji nie poprawia również fakt, że telewizor wspiera tylko „podstawowy” standard HDR10, który w wypadku „ciemnych” ekranów nie daje w zasadzie nic. Kończąc ten akapit pozostaje jeszcze tylko dodać, że system nie wspiera standardu HDR na YouTubie.
Ekran Xiaomi Mi TV 4S pracuje w natywnej rozdzielczości 3840 x 2160 px, a częstotliwość odświeżania to standardowe 60 Hz. Nie zabrakło opcji poprawiających jakość obrazu i parametry w dynamicznych scenach. Można w ten sposób spróbować „podrasować” płynność obrazu, ale warto brać poprawkę na to, że będzie on wtedy wyglądał nieco nienaturalnie – nie ma mowy o tym, aby uzyskać jakość choćby i najtańszego telewizora z matrycą 120 Hz (jak np. Samsung RU8002).
Dla graczy dedykowany jest tryb Gra, ale jego wartość sprowadza się w sumie do kilku zdefiniowanych ustawień podkręcających kontrast i nasycenie kolorów. Od strony korekty wielkości input laga zysk jest nieduży, bo wartość opóźnienia wynosi 73 ms (przy około 90 ms w innych trybach).
Czy warto kupić telewizor Xiaomi Mi TV 4S?
Xiaomi Mi TV 4S to tani, równy i nieźle zrobiony telewizor, którego niewątpliwym atutem jest to, że pracuje pod kontrolą jednego z najlepszych systemów operacyjnych na rynku. To również telewizor przeciętny pod niemal każdym względem – i to może być jego największa wada w starciu z konkurencyjnymi propozycjami.
Chiński producent nieraz już udowodnił, że nie ma kłopotów z wygrywaniem walki cenowej z konkurencją w segmencie mobilnym czy AGD. Polski rynek RTV jest jednak o tyle specyficzny, że nie brakuje na nim markowych produktów za relatywnie nieduże pieniądze – wystarczy zerknąć na nasz TOP-10 dobrych i tanich telewizorów 4K, aby się o tym przekonać.
Kupując 43-calowy telewizor masz do dyspozycji choćby Philipsa PUS6754, który technicznie wypada na podobnym poziomie, co model Xiaomi, ale oferuje wsparcie dla standardu Dolby Vision, a do tego przykuwa oko z uwagi na obecność Ambilighta. Jest też przytoczony wcześniej TCL z serii EP660, który ustępuje Xiaomi płynnością działania (mimo, że oba modele są na Androidzie), ale wygrywa jakością obrazu i ciekawszym designem.
Nie brakuje w końcu niedrogich propozycji LG czy Samsunga, a konkurencja staje się tym większa, im wyższy calarz chcesz kupić. Rozważając zakup 55-calowego Xiaomi Mi TV 4S musisz pamiętać o tym, że za podobne lub niewiele większe pieniądze (zależnie od promocji, na którą trafisz) kupisz już nawet telewizor Samsunga na matrycy 120 Hz.
Szukasz sensownie wyposażonego, płynnie działającego telewizora za nieduże pieniądze i nie masz wielkich wymagań co do jakości obrazu lub dźwięku? Xiaomi Mi TV 4S zapewne przypadnie ci do gustu. W innym wypadku musisz szukać dalej.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Generalnie telewizor sam w sb jest fajny chodź bardzo uciążliwą wadą jest pilot tragedia jeśli chodzi o to albo się zacina albo znów jest bardzo czuły wtedy kiedy nie trzeba aby przesunąć kanał trzeba nacisnąć najpierw guzik dopiero można przełączyć bo strzałkami się nie da
Telewizor zakupiony 3 miesiące temu i od trzech miesięcy w serwisie 4 razy ta sama usterka problem z pilotem nie polecam!!!!
Telewizor zakupiony 3 miesiące temu i od trzech miesięcy w serwisie 4 razy ta sama usterka problem z pilotem nie polecam!!!!
Telewizor ma tak wiele wad że nie wiem czy posiada zalety mam od 3 miesięcy i odradzam jeśli zastanawiasz się nad zakupem. Jak zgłosiłem się do serwisu to zaproponowali że zabiorą tv na ponad 2 tygodnie i sprawdza co jest nie tak. Porażka
Hej Krzysztof, co się działo z Twoim TV i jak zakończyła się Twoja sprawa?
Ja mam problem z tym, że gubi zaprogramowanie kanały i sam się włącza.
Był w serwisie, wrócił i znów te same problemy. Teraz wysłałem wniosek o zwrot pieniedzy i znowu mi go zabrali..
Test mało obiektywny, prawie w każdym aspekcie porównawczy i promujący produkty LG czy też Samsunga. Nie oceniono tu TV w skali budżetu w jakim się znajduje lecz non stop negowano porównawczo do konkurencji aspirującej do marki premium. A więc panie testerze czas nauczyć się empatii nawet w stosunku do sprzętu RTV. Pomimo tego, że jeszcze nie posiadam go oceniam, że urządzenie jest wykonane bardzo dobrze w skali swojego budżetu cenowego i nie jednego użytkownika zadowoli swoją wysoką jakością funkcjonowania i odbioru treści AV przy okazji ucierając nosa konkurencji. Pozdro 🙂
W tekście nie ma żadnych odniesień do produktów klasy premium, bo to nie ta półka cenowa. Jest za to sporo odniesień do innych telewizorów, które kupisz w porównywalnej cenie. To dobry sprzęt, ale zdecydowanie daleki jestem od uznawania go za najlepszy, który można dzisiaj kupić. 😉
TCL nie ma WiFi 5GHz
Jak wyczytałem z opinii, ludzi którzy kupili, to szału nie ma. Coś się wiesza albo zacina. Tcl to bezpieczniejsza opcja 😉
,,w podobnej lub niższej cenie kupisz m.in. sprzęt z logo TCL (jak choćby popularny i bardzo udany model TCL 50EP660),, W końcu ktoś napisał coś sensownego, a nie bezpodstawnie zachwycał się cenami X. Nie oferują nic czego nie ma na naszym rynku.