Przed Wami test Teufel Ultima 20 Kombo: kompletnego systemu audio, łączącego dużą moc, radio FM/DAB, CD, Bluetooth i sporo złącz. Czy wieża stereo ma dziś w ogóle sens? Ma i pokażę Wam, dlaczego!
Teufel to niemiecka marka, która gościła już na naszych łamach (test Teufel 3sixty) i całkiem nieźle sobie poradziła. Tym razem berliński producent podesłał nam na długodystansową recenzję model Teufel Ultima 20 Kombo, czyli kompletny zestaw stereo, który jest w stanie bez trudu nagłośnić przeciętne polskie mieszkanie.
Co ciekawe, mimo dość klasycznego wyglądu to urządzenie na wskroś nowoczesne i poza radiem FM lub odtwarzaczem CD znajdziemy tu Bluetooth z aptX, radio DAB czy w końcu wyjście na subwoofer, które zamieni zestaw stereo np. efektowne nagłośnienie naszego TV.
Sprawdzamy, jak taka wieża radzi sobie w codziennym użytkowaniu i czy niemiecka szkoła audio wciąż może się pochwalić harmonijnym, zrównoważonym brzmieniem?
Teufel Ultima 20 Kombo: specyfikacja i budowa
W przypadku recenzowanego zestawu mamy tak naprawdę do czynienia z dwoma urządzeniami, które możemy kupić w sklepie marki jako autonomiczne modele. Będą to kolumny podstawkowe Teufel Ultima 20 oraz zestaw player/wzmacniacz KB 43 CR 19.
Kolumny mogą pochwalić się następującą specyfikacją:
- Konstrukcja dwudrożna z bass reflex
- Moc ciągła: 50 Wat
- Szczytowa moc znamionowa: 80 Wat
- Czułość (2.83 V / 1 m): 87 dB
- Maksymalny poziom ciśnienia akustycznego: 104 dB/1m
- Impedancja: 4 Om
- Zakres częstotliwości: 20 – 20.000 Hz
- Tweeter tkaninowy 25 mm
- Przetwornik średniotonowy/basowy z włókna szklanego i chromowanym phase plug o średnicy 165 mm
- Zdejmowana maskownica
- Pojemność wewnętrzna netto: 10 l
- Uchwyty montażowe
- Zaciski terminala: zaciski śrubowe, przystosowane do wtyków bananowych, pozłacane
- Maksymalna średnica kabla: 4 mm
- Wymiary: gł. 23,50 cm; szer. 21,50 cm, wys. 33,50 cm
- Waga 5,70 kg
- Głębokość wraz z kratką: 25 cm
Jak widzimy, mamy tu do czynienia ze sporym urządzeniem, który ma już czym nabrać oddechu. Dwudrożna konstrukcja z tylnym bass reflexem wymaga nieco więcej miejsca na półce, ale w zamian odwdzięczy się solidniejszym basem.
Kolumny wyglądają świetnie i gdybym miał wybierać pomiędzy wzmakiem z zestawu a kolumnami, bez dwóch zdań wybrałbym właśnie je. Są na tyle kompaktowe, że bez trudu zmieszczą się na większości półek, a po zdjęciu maskownic sprawiają wrażenie, jakby miały oddać hołd Wharfedale (membrany z wyrazistym wzorem i kolorystyką).
Obudowa to płyta MDF, która jest sztywna i solidna. Z tyłu urządzenia znajdziemy mocne zaciski, przystosowane również do wtyków bananowych (brak w zestawie) i otwór bass reflex. Najważniejsze jest to, że głośniki nie tylko dobrze wyglądają, są stabilne i ustawne, ale przede wszystkim świetnie brzmią!
Tej kwestii przyjrzymy się jednak w kolejnym akapicie, bo do obejrzenia został nam również KB 43 CR 19.
Wzmacniacz i player w jednym posiada następujące cechy:
- Wbudowany wyświetlacz
- Zdalne sterowanie na podczerwień
- Automatyczne wyłączanie i funkcja czuwania
- Maksymalny pobór mocy: 120 W
- Pobór mocy w trybie czuwania: 0,50 W
- Maksymalna moc wyjściowa: 40 W
- Regulacja dźwięku
- Konfiguracja wzmacniacza: 2.1
- Technologia wzmacniacza: klasa AB
- Kanały wzmacniacza: 2
- Odtwarzacz płyt CD
- Bluetooth z obsługą kodeka aptX
- Wyjścia: stereo RCA (1), głośnikowe (2), słuchawkowe 6,3 mm (1), wyjście subwoofera (1), AUX (1)
- Wejście: stereo RCA (3), jack 3,5 mm (1)
- Wymiary: szer. 27,50 cm, wys. 13,50 cm, gł. 35 cm, waga 5,80 kg
Jednostka centralna może pochwalić się wyświetlaczem, który na pozór wydaje się spory. Jednak to wrażenie mija, kiedy tylko włączymy wieżę, bo okazuje się, że zajmuje on mniej więcej 1/3 powierzchni chroniącego je plastiku – to trochę mało, a na dodatek jest to niemal bliźniacze rozwiązanie do tego, o którym pisałem przy okazji testu radyjka Teufela (recenzja Teufel 3sixty), choć tutaj na szczęście nie razi bladą poświatą.
Gdyby wyświetlacz był kolorowy i większy lub zbliżony do tego, który znajdziemy w drugiej generacji 3sixty, byłoby super – a tak jest poprawnie. W zasadzie poza niedostatkami natury estetycznej trudno się tu do czegoś przyczepić, bo to, co jest na nim prezentowane, jest czytelne i schludne.
Front wzmaka wykonano z solidnego kawałka aluminium, górę i boki również z przyzwoitej grubości metalu. Powodem do wstydu będzie tu … pokrętło sterowania, które nie dość, że jest lekkie i plastikowe, to jeszcze na egzemplarzu testowym było krzywo zamocowane.
Podobnie plastikowe są pozostałe przyciski, jakie znajdziemy na panelu urządzenia, na szczęście ich pracy nie sposób niczego zarzucić. Są dobrze wyczuwalne i mają krótki, sprężysty skok. Nie podoba mi się luz, jaki ma tacka na płyty CD – dopóki jej nie wysuniemy, jest świetnie wpasowana w taflę frontu, jednak po wyjściu na zewnątrz okaże się, że porusza się ona w każdej płaszczyźnie.
Niestety, mam też spore zastrzeżenia do pilota zdalnego sterowania, który na dzisiejsze standardy wygląd zwyczajnie archaicznie! Jest duży, kanciasty, naszpikowany przyciskami jak klawiatura kultowej Nokii E90. Da się go używać, ale wymaga od nas trochę przyzwyczajenia.
Nie do końca przekonuje mnie także mocna dioda, której niebieska poświata rozświetla tył jednostki centralnej podczas korzystania z Bluetooth. Niby na początku wygląda to fajnie, bo sygnalizuje stan pracy, ale szybko okazuje się, że niepotrzebnie nas rozprasza.
Na koniec zostawiłem kwestię, która sprawi, że sporo osób zrezygnuje z zakupu tego zestawu. Otóż o ile kolumny wejdą na standardową głębokość półki (choćby 28 cm rodem z Ikei), to już wzmacniacz zwyczajnie się na niej nie mieści i zaczynamy kombinować, jak i gdzie go ustawić. CR19 ma aż 35 cm głębokości (33 bez wystającego o 2 cm pokrętła) – to więcej, niż pełnowymiarowe wzmacniacze w rodzaju Denona PMA 715.
Reasumując: Ultima 20 Kombo to wysmakowane, świetnie wykonane kolumny i nieco gorszej jakości wzmacniacz, którego kluczowe elementy wykonano na wysokim poziomie, zapominając jednak o detalach w rodzaju lepszego wyświetlacza, solidniejszego pokrętła, bardziej minimalistycznego pilota.
Jeden zestaw, masa możliwości i brzmienie rodem z Hi-Fi
Choć jestem zwolennikiem klasycznych systemów audio, gdzie kompletujemy sobie zestaw według własnych preferencji, to coraz częściej łapię się na tym, że mieszkanie w bloku nie jest dobrym miejscem do tego rodzaju urządzeń. Jak zwykle chodzi przede wszystkim o miejsce, a raczej jego brak.
W takich sytuacjach świetnym rozwiązaniem będzie system All-in-One, który w kompaktowej obudowie powinien pomieścić wszystko to, co niezbędne do czerpania radości z muzyki. Taki właśnie z założenia jest Teufel, oferujący:
- odtwarzacz płyt CD,
- radio cyfrowe/FM,
- streaming poprzez Bluetooth,
- pakiet złącz, pozwalających na podpięcie dodatkowych urządzeń (uwaga – brak PHONO).
Te możliwości upchnięto w niewielkiej jednostce centralnej, uzupełnianej przez omówione wyżej kolumny głośnikowe.
Jak w praktyce wygląda korzystanie z zestawu? O tym – w zależności od tego, jakiego nośnika będziemy słuchali – poniżej.
Na przednim panelu umieszczono odkryty slot USB, pozwalający cieszyć się muzyką z pendrive. Wieżyczka szybko odczytuje jego zawartość, choć mamy tu problem związany z wygodą korzystania ze znajdujących się tam plików. Niestety Teufel wrzuca wszystko do jednego wora, to znaczy całą zawartość pena widzimy na jednym poziomie, bez podziału na foldery. Jednym słowem: jeśli mamy kilkaset utworów, to czeka nas sporo klikania 😉
Podczas słuchania po Bluetooth, abstrahując zupełnie od brzmienia, nie podoba mi się niewielka przydatność wyświetlacza wieży. Wiem, że sporo wymagam, ale naprawdę szkoda, że zamiast tytułu odtwarzanego utworu z Tidala czy Spotify, widać jedynie nazwę sparowanego smartfona.
Korzystanie z radia (FM czy DAB) jest bezproblemowe i w zasadzie jedyną kwestią, która mnie tu nieco zirytowała, była konieczność takiego poprowadzenia anteny, żeby jak najmniej rzucała się w oczy – wiem, brzmi banalnie, ale w dobie „bezprzewodowości” każdy kabel zaczyna być problemem;)
Dzięki sporemu pakietowi wejść możemy w prosty sposób podłączyć do urządzenia dodatkowe źródło dźwięku – ja przetestowałem je na na wspaniałym wynalazku, jakim jest leciwy już Chromecast Audio, który dodał tu możliwość streamingu nie przez Bluetooth, a Wi-Fi. Podoba mi się szybkie przełączanie źródeł zarówno za pośrednictwem pilota, jak i przycisków na panelu frontowym.
Nieco gorzej jest w przypadku korzystania z płyt CD. Już wysunięcie tacki na płytę nie jest najprzyjemniejszym widokiem (spore luzy), ale to, co przeszkadza najbardziej, to przywieszanie się odczytu płyty podczas przewijania. Wystarczy, że zaczniemy przewijać utwór, a po puszczeniu przycisku, który za to odpowiada, jeszcze przez 2-3 s z kolumn słychać dźwięk w przyśpieszonym tempie.
Niby drobiazg, ale potrafi wkurzyć – tym bardziej, że dotyczy to oryginalnych albumów.
Na koniec zostawiłem najważniejsze: jak brzmi Teufel Ultima 20 Kombo?
Ha! To ciekawa kwestia, bo po pierwszym odpaleniu wieżyczki miałem nietęgą minę, ponieważ zagrała na granicy efekciarstwa… Okazało się jednak, że poprzedni recenzent zostawił po sobie prezent w postaci podkręcenia na maksa tonów wysokich i niskich, co skutkowało potężnym zestrojeniem o wybitnie V-kowym układzie.
Wystarczyło wyzerowanie obu ustawień, by Teufel zabrzmiał tak, jak oczekiwałem: czysto, klarownie, z wyraźną separacją instrumentów, ale jednocześnie ze świetnie kontrolowanym i nasyconym basem. Choć to niemiecka marka, to efekt jej pracy ciąży nieco ku brytyjskiemu sposobowi reprodukowania dźwięku, z nastawieniem bardziej na przestrzeń i stereofonię niż operowanie niskimi tonami.
Takie obrazowanie wspaniale sprawdza się w muzyce klasycznej, jazzie, gitarowej czy alternatywnej, ale pop czy elektronika też potrafią olśnić plastycznym basem, a jeśli ktoś uzna, że tego ostatniego mu za mało – nic nie stroi na przeszkodzie, by nieco podkręcić odpowiednie ustawienie (możemy je podbić o 6).
Szukasz sprzętu grającego, który poradzi sobie z klasycznymi albumami Floydów, popisami Christiny Pluhar czy kawałkami Judas Priest? Teufel będzie świetnym wyborem, w rozsądnej cenie pozwalającym posmakować brzmienia zarezerwowanego dla „prawdziwego” stereo.
Muszę jednak zaznaczyć wyraźnie, że powyższe peany dotyczą odsłuchu płyt CD, bo radio DAB brzmi już słabiej, nie mówiąc o FM. Niestety, mimo obecności aptX brzmienie via Bluetooth jest nieco przybrudzone, wyraźnie cichsze, lekko stłamszone w górnych rejestrach.
Czy warto kupić Teufel Ultima 20 Kombo?
Zanim przejdę do podsumowania możliwości i opłacalności tego systemu, umiejscowimy go na szybko pomiędzy typowymi konkurentami, którzy skradli serca polskiego konsumenta.
Mowa oczywiście o modelach:
- Denon CEOL N10 (w zależności od wersji kolorystycznej to koszt od około 2200 zł do 2400 zł),
- Yamaha PianoCraft MCR-N670D, którego cena to prawie 3000 zł.
Za Teufela zapłacimy 2249 zł i jest to cena, która pozwala umiejscowić Ultima 20 Kombo na poziomie maleńkiego Denona, którego Diabełek zjada mocą na śniadanie. Pod tym względem może z nim konkurować Yamaha, ale musimy dopłacić do niej około 700 zł i to już spory wydatek.
Oczywiście główną różnicą jest multiroom i streaming, którego w prawdziwej postaci (mimo zastosowania surogatu Bluetooth) u Teufela zabrakło. Jednak będę przypominał, że na rynku znajdziemy całą masę przystawek, oferujących zbliżone funkcjonalności, z genialnym (choć leciwym) Chromecastem Audio!
W tym właśnie upatruję szybką i niedrogą możliwość uwspółcześnienia Kombo na tyle, by dla większości osób był wystarczający do streamowania muzyki z poziomu smartfona (Tidal, radio internetowe, Spotify i tak dalej). Owszem, nie pogadamy do wieży, ale czy sterowanie głosowe jest istotą tego rodzaju urządzeń? Mam wrażenie, że jeszcze na to za wcześnie – zwłaszcza, że mówimy o rozwiązaniu dla tradycjonalistów, lubiących posłuchać muzyki z CD.
Teufel oferuje wysoką jakość dźwięku (zwłaszcza z CD), radio FM i DAB, wygodny i szybki Bluetooth, niezły wygląd, przestarzały, ale funkcjonalny pilot zdalnego sterowania i coś, co już stanowi o jego koronnym atucie: „przeźroczystą” pracę (o ile nie przewijamy płyt to urządzenie jest tak bezproblemowe, że można o nim zapomnieć) i masę radości z muzyki.
Owszem, osoby zwracające uwagę na jakość wykonania dostrzegą różnice zwłaszcza z serią PianoCraft, ale nie czarujmy się: to nie ta półka cenowa.
Teufel Ultima 20 Kombo zaskakująco szybko wkradł się w moje łaski i zastąpił sprzęt używany na co dzień. Po miesiącu korzystania z jego możliwości mogę śmiało powiedzieć, że to ciekawa, mocna i dobrze brzmiąca propozycja, która w rozsądnej cenie oferuje na tyle sporo, że nawet konieczność podpięcia Chromecasta, żeby skorzystać z funkcji sieciowych, nie sprawiła mi najmniejszego problemu.
Gdyby zadbać o detale i postawić bardziej na premium nawet kosztem nieco wyższej ceny (mniejsze luzy tacy na CD, bardziej dyskretna dioda BT, nowocześniejszy pilot, lepszy wyświetlacz czy w końcu aluminiowe pokrętło zamiast plastikowego, może nawet wspomagane silniczkiem, tak żeby obracało się przy używaniu zdalnego sterowania), mielibyśmy do czynienia ze świetnym urządzeniem pod każdym względem.
W tej cenie kompromisy są jednak czymś naturalnym i ten model będzie dobrym wyborem dla kogoś, kto woli przymknąć oko na detal, niż ucho na całokształt brzmienia.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Teufel Ultima 20 Kombo
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
No na pewno te kolumny mają zakres od 20Hz, raczej jest to niemożliwe.
Na innej stronie znalazłem info, że te kolumny mają zakres od 70 Hz.