Wanbo T2 Max to niedrogi projektor o kompaktowych wymiarach od marki związanej z Xiaomi. Sprawdzam, czy warto kupić ten model i w jakim zastosowaniu sprawdzi się najlepiej.
Po przygodzie z tanim projektorem BlitzWolf BW-VP8, dostałem możliwość przetestowania kolejnego, niedrogiego urządzenia, które kusi kompaktowymi rozmiarami, a także niezłą specyfikacją. W recenzji sprawdzam czy warto kupić projektor Wanbo T2 Max, i kto zrobi z niego największy pożytek.
Na wstępie warto też podkreślić, że projektor T2 Max nosi logo Wanbo, a więc marki biznesowo związanej z firmą Xiaomi.
Ceny i specyfikacja Wanbo T2 Max
Wanbo T2 Max możesz kupić w kilku miejscach w Polsce, jednak musisz pamiętać, że na rynku znajdziesz jeszcze dwa warianty, poza testowanym „Maxem”: jest to zwykły Wanbo T2, a także T2 Pro. Z całej trójki z dopiskiem „T2”, to własnie Max jest najmocniejszym wariantem – i jako jedyny oferuje obraz w rozdzielczości 1080p. Niższe modele, według specyfikacji, ograniczają się do rozdzielczości 480 p.
Testowany Wanbo T2 Max kosztuje zależnie od miejsca nawet około 1000 zł, dlatego warto rozważyć zakup w sklepie Banggood – w obecnej promocji kupisz tam sprzęt za około 630 zł, a VAT jest już wliczony w cenę. Wysyłka realizowana jest z czeskiego magazynu, więc dostawa powinna zając raptem kilka dni.
Tak prezentuje się specyfikacja projektora Wanbo T2 Max:
- Typ: LCD;
- Natywna rozdzielczość: FHD (1920 x 1080p);
- Łączność: Bluetooth 4, Wi-Fi 802.11 b/g/n;
- Jasność: 5000 lumenów (250 ANSI lumenów);
- Kontrast: 2000:1;
- Wielkość obrazu: od 40 do 120 cali;
- Proporcje obrazu: 16:9;
- Lampa: LED
- Szacowana żywotność lampy: 20 tys godzin;
- Oprogramowanie: TAK (system bazujący na Androidzie)
- Pamięć RAM: 1 GB
- Pamięć wewnętrzna: 16 GB
- Porty: 1 x HDMI, 1 x USB 2.0, 1 x słuchawkowe;
- Zawartość pudełka: Kabel zasilający, pilot.
Specyfikacja prezentuje się imponująco, szczególnie, jeśli ciągle mamy w głowie zdjęcia zamawianego produktu. Urządzenie przyjechało do mnie już z kablem zasilającym z końcówką europejską (bez przełączek). Nieco niepokojąco wygląda zaledwie 1 GB pamięci RAM, jednak powiedzmy, że do podstawowych zadań powinno być to wystarczające.
Design i pierwsze wrażenia
Projektor przyjechał do mnie w niewielkim kartonie, który był świetnie zabezpieczony sztywną i twardą folią wypełnioną powietrzem. Po wyjęciu właściwego pudełka z kartonowego pudełka transportowego, moim oczom ukazało się bardzo estetyczne i niewielkie opakowanie, w którym znajdował się projektor.
Sam projektor wygląda bardzo, bardzo elegancko. Niewielkich rozmiarów biała kostka z przodu wyposażona jest w lampę, pod którą widnieje delikatny napis „Wanbo”, a dół urządzenia zdobią dziurki, które odpowiedzialne są za przepływ powietrza i chłodzenie. Na bokach urządzenia znajdują się dwa głośniki po 3W każdy.
Od góry możemy wyróżnić pokrętło do regulacji ostrości, a także przycisk do włączenia maszyny. Z tyłu zestaw portów jest dość skromny – znajdziesz tu złącze USB, złącze HDMI, gniazdo słuchawkowe, a także złącze do zasilacza. Na spodzie jest jeszcze gwint na śrubę, dzięki czemu możesz umieścić projektor na statywie.
Co ważne, urządzenie waży zaledwie 900g, dzięki czemu bez trudu zamontujesz je nawet na tańszym statywie o mniejszym udźwigu, a sam transport pomiędzy pomieszczeniami nie powoduje dyskomfortu. Urządzenie nie jest przesadnie głośne, w moim odczuciu znacznie cichsze od BlitzWolf VP8 i od mojego wysłużonego PlayStation 4. Po włączeniu filmu lub muzyki, lekki szum zdaje się być niesłyszalny.
Jakość obrazu i dźwięku
Zakup taniego projektora już na starcie jest związany z pójściem na pewne kompromisy, przede wszystkim te dotyczące jakości obrazu. Wanbo T2 Max na tle innych urządzeń w tym pułapie cenowym prezentuje się całkiem nieźle. Mamy tu natywną rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli, czyli popularne Full HD.
Mało tego, producent deklaruje wsparcie również dla rozdzielczości 4K. Z YouTube maksymalnie udało się włączyć sygnał w 1080p, jednak jeden z plików w formacie .mkv i o rozdzielczości 2160p udało się włączyć z pendrive’a. Co ciekawe, inne pliki w formacie .mkv nie włączały się lub nie odtwarzały obrazu, a jedynie dźwięk.
W temacie dźwięku jest ogólnie nie najgorzej – głośniki dają radę nagłośnić nawet spore pomieszczenie. Oczywiście o jakości dźwięku nie można tutaj się rozpisywać, ale wysoka skala głośności pozwala na podstawową funkcjonalność. Dodatkowy głośnik możemy podpiąć np. przez AUX.
Wracając jednak do podstaw – lampa LED może świecić z deklarowaną przez producenta jasnością na poziomie 5000 lumenów lub 250 ANSI lumenów. Niezależnie od wartości, którą przyjmiemy, projektor sprawdzi się nieźle właściwie tylko w zaciemnionym pomieszczeniu. W ciągu dnia, nawet w średnio oświetlonym pomieszczeniu jasność jest na tyle nie wystarczająca, że kolory wyglądają blado i właściwie nie widać zbyt wiele.
Słabych wyników w ciągu dnia można było się spodziewać w tej półce cenowej – to zrozumiałe. Dlatego postanowiłem skupić się na jakości obrazu w ciemnym pomieszczeniu. Jeśli chodzi o same kolory jest całkiem nieźle – są one nasycone, dzięki czemu spodobają się fanom sportu i dzieciom oglądającym bajki.
Na pochwałę zasługuje również ostrość ikonek i ostrość czcionek. W tym miejscu mamy oczywiście pokrętło do regulacji, ale widać, że jest zdecydowanie lepiej niż w projektorach o niskiej rozdzielczości. Niestety z ostrością nie jest już tak dobrze w momencie oglądania materiałów wideo. Mimo natywnej rozdzielczości Full HD, a także takiego materiału źródłowego, obraz wydaje się nieostry, a kolory zlewają się ze sobą. Materiał włączony na YouTube w 1080p porównałbym do odtworzenia na 65″ telewizorze wideo w 480p.
Kontrast na poziomie 2000:1 zapewnia dobrą czerń – w tym aspekcie nie można mieć zastrzeżeń. Prawdę mówiąc, zdaje się ona być lepsza niż w testowanym wcześniej BlitzWolf VP8, który deklaruje identyczną wartość w kwestii kontrastu. Na pewną pochwałę zasługuje również możliwość korekcji trapezowej, którą możesz wykonać przy użyciu pilota, wchodząc w odpowiednie ustawienia.
Oprogramowanie i pilot
Spoglądając na specyfikację urządzenia cieszyłem się, że projektor, który będę testować wyposażony będzie w oprogramowanie, które pozwoli na łatwe i przyjemne oglądanie filmów i seriali za pośrednictwem serwisów VOD. Wzmianka o Androidzie rozbudzała wyobraźnię, podobnie jak ikonka HBO Max, zaraz po pierwszym uruchomieniu.
Oczywiście nawet nie podejrzewałem, że znajdę tu Android TV, ale od podstawowego oprogramowania oczekiwałbym nieco więcej. Z zainstalowanych aplikacji działa właściwie jedynie YouTube, który faktycznie jest w stanie włączyć film w rozdzielczości 1080p. Na tym właściwie się kończy, ponieważ dalej nie jest już tak kolorowo.
Włączenie Netflixa od samego początku było podejrzane, ponieważ w momencie uruchamiania otrzymałem opcję pobierania odcinków seriali, aby korzystać z Netflixa offline. Z tego co kojarzę, w aplikacjach na telewizory takiej możliwości nie ma. Jak możesz się domyślać, aplikacja Netflixa jest przeznaczona na smartfony i tablety, a jakość streamowanego obrazu to… SD.
Wszedłem dalej aby zobaczyć z czym właściwie mamy do czynienia. Android 6.0, 1 GB pamięci RAM i 16 GB pamięci na aplikacje. Acha, i poprawki bezpieczeństwa z 2017 roku. Przy próbie aktualizacji dowiedziałem się, że moje oprogramowanie jest na czasie. Cóż, mimo skrótu w menu głównym nie udało się zainstalować Amazon Prime Video. Udało się za to zainstalować Disney+ z pliku APK, jednak z wiadomych przyczyn nie mogłem się zalogować.
Poza tym możemy przesyłać treść z telefonu do projektora i właściwie ten sposób korzystania polecam najbardziej – logowanie się w tak dziurawym systemie wywołało u mnie pewien niepokój i prawdę mówiąc, lepiej gdyby oprogramowania nie było tu wcale.
Muszę jeszcze zwrócić uwagę na pilot, który działa na podczerwień. Nie różni się zbytnio od innych kontrolerów, poza możliwością przełączenia się pomiędzy dwoma trybami nawigacji: pierwszym, klasycznym tak jakbyśmy obsługiwali telewizor, i drugim, podczas którego na ekranie pojawia się kursor, którym możemy wskazywać intersujące nas przyciski.
Granie na Wanbo T2 Max nie jest doświadczeniem, od którego uzależniłem się w trakcie testów. Jeśli chcesz kupić tanie urządzenie o dużej przekątnej do grania, to zdecydowanie lepiej sprawdzi się niemal każdy telewizor. Testowany model nie jest urządzeniem, które poleciłbym zawodowcom, jednak do okazyjnych zmagań w gronie znajomych będzie jak znalazł.
Mimo tego, zawsze jestem pod wrażeniem stosunku możliwości do ceny – tak ogromny obraz za tak niewiele. Wanbo T2 Max to dobry pomysł na zabranie ze sobą kompaktowego projektora i konsoli w podróż i rozegranie turnieju ze znajomymi np. w FIFĘ. Aspekt towarzyski z pewnością przykryje pewne graficzne niedociągnięcia.
Czy warto kupić projektor Wanbo T2 Max?
Wanbo T2 Max to projektor, który zachwyca wyglądem i kompaktowymi rozmiarami. To świetny gadżet, który możesz zabrać ze sobą w podróż jako uzupełnienie konsoli, czy wyświetlacz do YouTube’a. Oferuje on jakość obrazu podobną do innych urządzeń w tym przedziale cenowym, choć nie ulega wątpliwości, że dopłacamy tu również za „możliwości Smart”.
Niestety, oprogramowanie to system Android w wersji na smartfon lub tablet. Co gorsza, jest to wersja 6.0, a poprawki bezpieczeństwa są z 2017 roku. Jeśli wolisz czuć się bezpiecznie logując się do różnych serwisów, raczej polecałbym wybrać wersję bez oprogramowania lub podłączyć zewnętrzną przystawkę Smart TV.
Poza tym to urządzenie, które nieźle sprawdzi się jako odtwarzacz bajek dla dzieci, a także jako dodatkowy ekran podczas towarzyskiej rozgrywki, lub chęci obejrzenia meczu, gdzie tak bardzo nie liczy się jakość obrazu, a same emocje.
W cenie oscylującej w granicach 700 zł nie uważam testowanego modelu za dobry zakup, jednak jeżeli znajdziesz ten model w sporej obniżce, to nie mam wątpliwości, że ma potencjał na dostarczenie wielu godzin frajdy.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Xiaomi Wanbo T2 Max
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jak na nim oglądać film puszczany na laptopie (macu) albo na iphonie?
Czy ktoś odpalił na nim HBO max? U mnie filmy nie działają…
Ja mam ten projektor już kilka miesięcy i dla wieczornych seansów do spania jest super . Jak można oglądać na nim treści przez telefon ,jakąś apka?
Witam ,czy udało się wam odpalić TVN player ?
Tak i działa naprawdę spoko.
Zastanawiam się nad zakupem tego projektora. Aktualna cena to 647zł na banggood.
W podobnym budżecie jest również BlitzWolf BW-VP13. Jest też tańszy testowany przez Was BlitzWolf BW-VP8 (394zł).
Myślałem też o modelu DLP BlitzWolf BW-VT2 – koszt 788zł.
Planuję używać go raczej sporadycznie do filmów/bajek na ścianie.
Pytanie jest takie: czy jest sens dokładać te ponad 200zł do tego DLP i czy różnica jakości pomiędzy tymi modelami za 600zł jest faktycznie tak znacząca w porównaniu do tego VP8 za mniej niż 400zł.
Wielka prośba o radę w tym temacie. Dzięki.
Prawdę mówiąc wielkiej różnicy nie ma. Tanie projektory jedynie nieźle sprawdzą się faktycznie w ciemnych pomieszczeniach. Imo warto dopłacić tylko jeśli zależy Ci na bardzo małych rozmiarach – poza tym sam raczej wybrałbym któryś z tańszych modeli.
Gdzieś ty znalazł, że ten projektorek ma natywną rozdzielczość fiull HD?? 😂😂😂
Przestań wprowadzać ludzi w błąd swoimi pożal-się-boże pseudorecenzjami.
W specyfikacji…
T2Max posiada natywne FHD. Przy wyborze t2 należy zwrócić uwagę na dany model, bo faktycznie 2t pro czy free mają tylko 480p. Z ciekawości w celu sprawdzenia policzyłem pixele w pionie… Troche zeszło, ale faktycznie wyszło mi 1078 (2 mi pewnie umknęły gdzieś), także wszystko się zgadza
Ja nie jestem fanem projektorów. Zwykle TV w tej samej cenie oferuje lepszą jakość obrazu, natomiast przestrzeń pod korzystanie z projektora znacznie ciężej zaaranżować.
ten projektor to raczej gadżet, coś do towarzyskich spotkań, żeby włączyć mecz albo zagrać w FIFĘ 🙂 W tej cenie nie kupimy telewizora, który mógłby wyświetlić choćby w połowie tak duży obraz jak taki tani projektor.
Zakupiłem pół roku temu ten projektor i już po około 1 tygodniu się popsuł. Poniosłem dodatkowe koszty za odesłanie projektora do Chin a pieniądze zostały zwrócone. Możliwe że trafiłem bubla. Same wrażenia z oglądania to nawet w miarę duża zaletą była cicha praca