Zdaje się, że Netflix coraz mocniej stara się utrudniać dzielenie się kontami. Co w tej sytuacji jest najlepsze i jak wpłynie to na rynek VOD?
W ostatnim czasie jak bumerang wraca informacja o walce Netflixa z osobami dzielącymi jedno konto. Gigant VOD już wcześniej informował amerykańskich użytkowników o tym, że to niezgodne z regulaminem, a jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, pierwsi użytkownicy w Polsce właśnie dostali podobne komunikaty.
Netflix na tę chwilę nie podejmuje żadnych drastycznych kroków, choć grozi palcem mówiąc, że taki proceder może skończyć np. likwidacją konta. Czy tak będzie w rzeczywistości? Do dość wątpliwe, choć niewykluczone. Niewykluczone, że sytuacja wyglądałaby nieco inaczej, gdyby nowe serwisy VOD nie wyrastały jak grzyby po deszczu, ciągle chwaląc się gigantycznymi wzrostami użytkowników.
Firma zawsze podkreśla, że nie ma nic przeciwko korzystaniu z jednego konta w ramach gospodarstwa domowego (trudno, żeby było inaczej, skoro w najdroższym wariancie jest do wyboru kilku użytkowników), jednak coraz mniej chętnie patrzy na dzielenie się kontami np. wśród znajomych. Warto podkreślić, że przez długi czas było to raczej akceptowane i przymykano na to oko.
Największy serwis streamingowy na świecie z pewnością miałby więcej użytkowników, gdyby każdy, kto korzysta z platformy miał oddzielne konto. Widzowie jednak dość mocno przyzwyczaili się do dzielenia kontem – banowanie czy kasowanie takich kont może skończyć się po prostu odpływem użytkowników do innych platform.
Nie jest dodatkowo jasne jak można by egzekwować korzystanie z jednego konta przez tę samą osobę, która zamieszkuje np. w dwóch miejscach często się przemieszczając. Agresywna walka z tym procederem, raczej nie skończyłaby się dla Netflixa dobrze – na każdego nowego użytkownika czekają już Disney+, który najpewniej będzie tańszy niż Netflix (w porównaniu do najmocniejszego pakietu) czy HBO Max, które zadebiutuje w Polsce już wkrótce.
Dwa serwisy VOD, które wkrótce wejdą do Polski to jednak nie wszystko. Platform oferujących filmy i seriale jest na tę chwilę tak dużo, że trudno się połapać w ofercie, a mnogość licencji sprawia, że czasami nie wiadomo gdzie co oglądać. W przestrzeni można usłyszeć, że właśnie z powodu totalnego rozwarstwienia oferty do łask wracają nielegalne formy pozyskiwania treści, które zdawały się jeszcze chwilę temu niemal całkowicie odejść do lamusa.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.