W pełnym rywalizacji świecie streamingu muzyki, gdzie Spotify i Apple Music dominują, YouTube Music wyłania się jako mój osobisty faworyt. Dowiedz się, dlaczego ta platforma stała się dla mnie numerem jeden wśród serwisów streamingowych.
Spotify jest dla wielu synonimem streamingu muzyki i to nie bez powodu. Z bogatą biblioteką i przystępnymi cenami zdobył serca użytkowników na całym świecie. Ale czy największy gracz na rynku zawsze oznacza najlepszy wybór?
Spotify? Apple Music? Dlaczego standardowe serwisy nie spełniały moich oczekiwań?
Od lat obserwuję, jak znajomi entuzjastycznie dzielą się swoimi rocznymi statystykami z Spotify, dokumentując godziny spędzone z ulubionymi utworami. Choć próbowałem angażować się w Spotify, szybko odkryłem, że ta platforma nie jest dla mnie
Największym problemem było dla mnie to, że artyści, których cenię, często nie pojawiali się w jego bibliotece. Równie frustrujące były polecane utwory, które nie trafiały w mój gust.
Przez lata moją główną platformą muzyczną był YouTube, ale wszystko zmieniło się miesiąc temu, kiedy Sony udostępniło za darmo Apple Music dla użytkowników PlayStation 5.
Zachęcony półrocznym darmowym dostępem i jako użytkownik ekosystemu Apple, postanowiłem dać szansę tej platformie. Adaptacja do nowej aplikacji była szybka i bezproblemowa.
Choć Apple Music oferuje bogaty wybór popularnych artystów, nadal brakowało mi tych mniej znanych, których muzykę cenię.
Jednak odkryłem, że aplikacja świetnie radzi sobie z odnajdywaniem starych ulubionych utworów, co przywołało miłe wspomnienia.
To pozwoliło mi na chwilę powrócić do rocka i metalu, od czasu do czasu natrafiając na prawdziwe perełki. Mimo to wciąż czułem, że czegoś mi brakuje.
YouTube Music to odkrycie, które zmieniło moje spojrzenie na streaming
Zaintrygowany zdecydowałem się przetestować darmową wersję YouTube Music. Szybko natknąłem się na ograniczenia, takie jak konieczność aktywnego ekranu, co początkowo wydawało mi się dużym mankamentem.
Również brak możliwości sterowania muzyką za pomocą smartwatcha był dla mnie rozczarowaniem.
Jednak oferta darmowego miesiąca użytkowania premium zaintrygowała mnie na tyle, że postanowiłem spróbować. I to był strzał w dziesiątkę.
Największą zaletą wersji premium jest możliwość słuchania muzyki z wyłączonym ekranem, co otwiera zupełnie nowe możliwości użytkowania aplikacji w różnych sytuacjach.
Co więcej, intuicyjność YouTube Music zdecydowanie przewyższa konkurencję.
Dzięki moim wcześniejszym doświadczeniom z YouTube algorytmy doskonale rozumieją mój gust muzyczny, co przekłada się na trafne rekomendacje.
Również oferta muzyczna, włączając albumy i kategorie, jest imponująca i zawsze pod ręką, gdy brakuje mi inspiracji.
Jeśli chodzi o cenę, YouTube Music kosztuje około 25,99 zł, Spotify – 19,99 zł, a Apple Music – 21,99 zł. Chociaż różnice cenowe są niewielkie, dla mnie YouTube Music okazuje się być najbardziej satysfakcjonującym wyborem.
A Ty, z jakiego serwisu streamingowego korzystasz najczęściej? Podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu!
Źródło: opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Tylko ,, YouTube music”…
Mam Spotify Premium i Youtube Premium u i jestem zadowolony bo nie przerywa mi sie ogladanie i sluchanie nachalnymi reklamami.Polecam
Mam Spotify Premium i Youtube Premium u i jestem zadowolony bo nie przerywa mi sie ogladanie i sluchanie nachalnymi reklamami.
Może kiedyś mnie przekona do siebie, ale muszą zrobić dedykowaną aplikację na Google TV bo to co jest teraz to tragedia! Nie wiem czy jest jakaś aplikacja dla Windows, w sumie nie kojarzę. Fajnie by było jakby zrobili integracje z PlayStation 5, ale niestety luki co jest tam tylko Spotify
No tak jak piszesz to faktycznie, nie ma co iść w YouTube Music. Sam na konsoli głównie gram, a z telewizora nie korzystam.
Aplikacji na PC chyba nie ma, ale jest dedykowana witryna:
https://musi…utube.com/
Ponieważ dla autora największą zaletą jest możliwość słuchania muzyki z wyłączonym ekranem.
Czemu autor nic nie wspomina o jakości dźwięku przesyłanego przez serwisy?
W sumie racja, śpieszę z wyjaśnieniem.
Faktycznie tak naprawdę nie pomyślałem o tym podczas piania tekstu, jednak po dłuższym namyśle też osobiście nie odczuwam żadnej różnicy w przypadku wspomnianych usługodawców.
Zdaje sobie sprawę, że te różnice pewnie są, jednak sam/a rozumiesz.