Rok 2024 zapowiada się naprawdę niesamowicie, jeżeli chodzi o kinowe premiery. Na które z nich czekam najbardziej? Oto 10 propozycji, które zdecydowanie warto będzie zobaczyć.
Rok 2024 będzie szczególnie ciekawy, gdyż poza terminowymi premierami do kin trafią także produkcje, które powinniśmy obejrzeć już w 2023 roku, ale strajki aktorów i scenarzystów to uniemożliwiły. Jedno jest pewne – przez najbliższe 12 miesięcy będzie co oglądać!
Wybrałem dla Was najważniejsze premiery nadchodzącego roku, które warto będzie obejrzeć na wielkim ekranie. Oto maniaKalny ranking 10 najbardziej oczekiwanych premier filmowych 2024 roku. Oczywiście, to tylko mały wycinek filmowej galaktyki, więc jeżeli Waszym zdaniem zabrakło jakiejś pozycji, koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Przy okazji polecam też zerknąć na listę najciekawszych premier serialowych w 2024 roku.
Diuna: Część druga
Druga część „Diuny” Denisa Villeneuve to chyba obiektywnie najbardziej wyczekiwana premiera 2024 roku, a przecież kontynuacja losów Paula Atrydy miała pojawić się w kinach już w tym roku. Druga „Diuna” ma być jeszcze bardziej widowiskowa niż część pierwsza i znając materiał źródłowy jestem skłonny w to uwierzyć. Tym bardziej że poza dobrze znanymi bohaterami, pojawi się cała masa nowych, którzy zapewne otworzą też drzwi do kolejnych części „Diuny”. Polska premiera zaplanowana jest na 1 marca.
Furiosa: Saga Mad Max
„Furiosa” przyciągnie do kin dwie różne grupy widzów: fanów serii „Mad Max” i fanów zjawiskowej Anyi Taylor-Joy, od której ciężko oderwać wzrok. Można się spodziewać, że film utrzyma poziom genialnego „Mad Max: Na drodze gniewu” z 2015 roku i opowie nam historię młodej Furiosy, która zostaje uprowadzona z Zielonego Miejsca Wielu Matek i wpada w ręce Hordy Bikerów, której przewodzi watażka Dementus. Światowa premiera już 22 maja.
Alien: Romulus
Każdy nowy „Alien” budzi ekscytację i choć nie spodziewam się nowego klasyka w stylu „Ósmego pasażera Nostromo”, to fajnie, gdyby ksenomorfy znowu przez jakiś czas rządziły w kinach. Powrót Ridleya Scotta do serii nie do końca się udał, ale może świeża krew jest tym, czego naprawdę potrzeba. „Alien: Romulus” to film Fede Álvareza, twórcy nowego „Martwego zła” i thrillera „Nie oddychaj”. Fabuła filmu jest owiana tajemnicą i taka niech pozostanie jak najdłużej. Premiera 14 sierpnia.
Road House
Odświeżanie klasyków nie zawsze dobrze wychodzi, ale Jake Gyllenhaal zawsze ma u mnie duży kredyt zaufania. Tym razem zadanie ma wyjątkowo trudne, bo musi zmierzyć się z klasykiem i uhonorować prawdziwą legendę, Patricka Swayze’ego. „Wykidajło” w latach 90. był jednym z moich ulubionych filmów akcji, a nowy „Road House” ma szanse pójść w jego ślady. Zwłaszcza że by go zobaczyć, nie będziemy musieli ruszać się z domu, bo film zadebiutuje już 21 marca na Amazon Prime Video.
Deadpool 3
Powiedzieć, że MCU nie jest ostatnio w najwyższej formie, to jak nic nie powiedzieć. Słabe, niespójne historie i zamieszanie z Jonathanem Majorsem sprawiają, że oglądanie filmów o superbohaterach męczy coraz bardziej.
„Deadpool 3” może być nową jakością w MCU, a raczej przypomnieniem, że filmy na podstawie komiksów mogą być naprawdę dobre. Zwłaszcza że mamy tu obiecanych kilku gości specjalnych, z uwielbianym Hugh Jackmanem w roli Wolverine. Obawiam się, że jeżeli Deadpool nie uratuje MCU, to już nic go w najbliższych latach nie uratuje. Przekonamy się już 24 lipca.
Havoc
Tom Hardy jest jednym z najbardziej lubianych współczesnych aktorów, więc nie powinno dziwić, że każdy film z jego udziałem jest wyczekiwany przez dużą grupę fanów. Nie inaczej jest z „Havoc”, w którym Hardy gra policjanta przemierzającego kryminalny półświatek, aby uratować syna pewnego polityka. A jeżeli dodamy do tego nazwisko Garteha Evansa, twórcy „Raid”, możemy spodziewać się naprawdę krwawego kina akcji. Premiera zaplanowana jest na 12 października.
Civil War
„Civil War” Aleksa Garlanda to niepokojący film akcji, który ukazuje dystopijną wizję przyszłości, w której to Stany Zjednoczone zostały podzielone przez wojnę domową, a prezydent ma zapędy dyktatorskie. Znając twórcę „Ex Machiny”, „Anihilacji” czy „Devs”, to na pewno nie będzie przyjemne kino, a raczej film zadający trudne pytania i zmuszający do refleksji. Premiera 26 kwietnia.
Joker: Folie à Deux
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że można zagrać Jokera lepiej niż Heath Ledger, nie uwierzyłbym. Ot „zwykły” socjopatyczny klaun z komiksów DC, który zazwyczaj stawał naprzeciwko Batmana. Todd Phillips udowodnił, że historię Jokera można opowiedzieć inaczej, a pierwsza odsłona zdobyła Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji i 1 nominacji do Oscara.
Druga część nie będzie typowym sequelem i odcinaniem kuponów. „Joker: Folie à Deux” ma być bowiem musicalem, a obecność Lady Gagi jako Harley Quinn sugeruje, że warstwa muzyczna będzie tu stała na wysokim poziomie. Nie mogę się doczekać 2 października, na kiedy jest zaplanowana premiera.
Biedne istoty
Yórgos Lánthimos to jeden z najoryginalniejszych współczesnych reżyserów, więc nic dziwnego, że polskiej premiery „Biednych istot”, która jest zaplanowana na 19 stycznia, nie mogę się doczekać.
To opowieść o ewolucji Belli Baxter, młodej kobiety, która zostaje przywrócona do życia przez genialnego i niekonwencjonalnego naukowca, doktora Godwina Baxtera. Pod jego opieką Bella chętnie uczy się wszystkiego od nowa, ale chce też doświadczyć pełni życia, więc wyrusza w burzliwą i pełną przygód podróż przez kontynenty w towarzystwie sprytnego i rozpustnego prawnika, Duncana Wedderburna.
Nosferatu
Wampiry mają swoje honorowe miejsce w światowej kinematografii, ale wielu widzów uważa, że od czasu „Wywiadu z wampirem” nic godnego uwagi w tej tematyce nie pojawiło się. Jest szansa, że zmieni się to na Boże Narodzenie 2024 r., kiedy to zaplanowany jest horror „Nosferatu” Roberta Eggersa, który jak mało kto potrafi grać na naszych emocjach.
Ten amerykański reżyser jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, więc wierzę, że historia Drakuli w jego wykonaniu będzie istną perełką, zwłaszcza, że obsada wyborna.
To również warto przeczytać!
- Ciąg dalszy nie nastąpi… Te seriale nie wrócą w 2024 roku
- Zack Snyder: wizjoner czy szpaner?
- Alan Ritchson lepszy niż Tom Cruise. W czym tkwi fenomen serialu „Reacher”?
- Problemy Majorsa to szansa dla Marvela. Co dalej z MCU?
- Dlaczego tak bardzo fascynują nas mordercy w filmach i serialach?
- „Gen V” to panaceum na przekoloryzowany i nudny MCU
- Niech żyje Król Potworów. Godzilla w życiowej formie
- Quo vadis, MCU? Superbohaterowie na rozdrożu
- „Fundacja”, czyli „Gra o tron” w kosmosie. Wybitny serial SF, którego prawdopodobnie nie oglądasz
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.