„Dżentelmeni” na Netfliksie to pierwszy serial Guya Ritchiego, ale reżyser ten ma w swoim portfolio naprawdę sporo dobrych filmów. Wybraliśmy 10 tych najlepszych, które koniecznie powinniście zobaczyć.
Powiedzieć o Guyu Ritchim, że jest „płodnym” reżyserem, to jak nic nie powiedzieć. Mimo że Brytyjczyk początkowo specjalizował się tylko w kinie gangsterskim, to dzisiaj nie ogranicza się gatunkowo. Najwięksi fani mówi, że każdy jego nowy film jest wyjątkowy, bo ma w sobie pierwiastek nieszablonowości, a być może nawet i „szaleństwa”. Kto widział „Sherlocka Holmesa” czy „Aladyna” ten wie, o czym mówię.
Wybraliśmy dla Was najlepsze filmy Guya Ritchiego, które warto obejrzeć (niektóre pomimo swojego wieku). Poznajcie nasz subiektywny ranking 10 najlepszych filmów słynnego byłego męża Madonny.
Porachunki (1998)
„Porachunki” to gangsterski klasyk z 1998 r., który pomimo upływu lat, wciąż ogląda się bardzo dobrze. Film ten to popis Vinniego Jonesa i Jasona Stathama, choć dobrych ról jest tu znacznie więcej (m.in. piosenkarz Sting).
Czterem cwaniakom nie udaje się przechytrzyć bezwzględnego gangstera z East Endu w ustawionej grze w karty i muszą mu oddać olbrzymią sumę pieniędzy. Usłyszawszy przypadkiem, że ich sąsiedzi planują obrabować bandę hodowców marihuany, bohaterowie postanawiają urządzić z kolei skok na rabusiów. W całym tym zamieszaniu w ich ręce wpadają dwie cenne dubeltówki, które miały posłużyć do zupełnie innego przekrętu.
Przekręt (2000)
Gdyby chcieć wymienić najsłynniejszy (choć niekoniecznie najlepszy) film Guya Ritchiego, to zdecydowanie byłby „Przekręt”. Kwintesencja kina gangsterskiego i specyficznego poczucia humoru Brytyjczyka oraz mała wielka rola Brada Pitta, w roli Mickeya.
Złodziej i kurier brylantów Franky Cztery Palce leci do Nowego Jorku, by dostarczyć bezcenny diament jednemu z szefów tamtejszej mafii, Aviemu. Po drodze zatrzymuje się w Londynie, gdzie pada ofiarą oszustów, którzy kradną diament. Na wieść o kłopotach Avi wpada w szał i wraz ze swoimi gorylami wyrusza do Londynu. Po przybyciu na miejsce wynajmuje owianego aurą legendy Tony’ego zwanego Kulozębnym, każąc mu odnaleźć diament.
Zawikłana intryga kryminalna służy ukazaniu barwnego świata ekscentrycznych postaci – wśród których odnajdziemy gangsterów, szefów mafii, bokserów i Cyganów.
Sherlock Holmes (2009)
„Sherlocka Holmesa” Guya Ritchiego można kochać lub nienawidzić. To film, który dzieli widzów, choć ma w sobie zaskakująco dużo z wizji sir Arthura Conana Doyle’a. To pierwszy raz, gdy Guy Ritchie zszedł z drogi kina gangsterskiego na rzecz innego formatu – i wyszło znakomicie.
Londyński detektyw Sherlock Holmes słynie z talentu pozwalającego mu rozwikłać każdą nawet bardzo skomplikowaną zagadkę kryminalną. Wraz z pomocnikiem Johnem Watsonem zajmuje się ściganiem przestępców. Dzięki swojej spostrzegawczości udaje mu się odkryć sprawcę brutalnej serii morderstw rytualnych. Okazuje się, że za sprawą morderstw stoi lord Blackwood, którego schwytanie staje się najtrudniejszym zadaniem w karierze Holmesa.
Kryptonim U.N.C.L.E. (2015)
„Kryptonim U.N.C.L.E.” to kolejna wyjątkowa pozycja w portfolio Guya Ritchiego i prawdopodobnie najlepszy Bond, który nie jest Bondem. Po tym filmie wiele osób na dobre zakochało się w Henrym Cavillu i przekonuje, że to właśnie on byłby najlepszym przyszłym Bondem. Sam film zebrał bardzo dobre recenzje krytyków i widzów – aż żal, że nie powstała kontynuacja…
Akcja filmu rozgrywa się w latach 60. XX wieku, w kulminacyjnym okresie zimnej wojny. Skupia się na postaciach agenta CIA Napoleona Solo oraz agenta KGB Illyi Kuryakina. Agenci, zmuszeni odłożyć na bok wzajemne animozje, łączą siły, aby powstrzymać tajemniczą międzynarodową organizację przestępczą, której celem jest zburzenie równowagi sił poprzez rozprzestrzenianie broni i technologii nuklearnej.
„Kryptonim U.N.C.L.E.” to gwarancja świetnej zabawy, mimo że za chwilę filmowi stuknie 10 lat.
Król Artur: Legenda Miecza (2017)
„Król Artur: Legenda Miecza” to kolejne wyjście Ritchiego z własnej strefy komfortu i jeden z najlepszych filmów przygodowych ostatnich lat. Charlie Hunnam w roli Artura jest znakomity i aż żal, że nie doczekaliśmy się kolejnych części, bo wyczuwam potencjał na naprawdę niezłą franczyzę.
Odważna historia cwanego młodzieńca Artura, który większość czasu spędza w zaułkach Londonium wraz ze swoją ferajną, nieświadomy losu, jaki jest mu pisany. Wszystko zmienia się jednak, gdy dostaje w swoje ręce miecz Excalibur – a wraz z nim przyszłość.
Porażony mocą Excalibura Artur staje przed trudnym wyborem. Dołącza do buntowników z Ruchu oporu i podąża za tajemniczą młodą Ginewrą. Uczy się władać mieczem, aby zmierzyć się ze swoimi demonami i zjednoczyć lud w walce z tyranem Vortigernem, który ukradł należną mu koronę i zamordował jego rodziców, po czym ogłosił się królem.
Dżentelmeni (2019)
Filmem „Dżentelmeni” Guy Ritchie powrócił do kina gangsterskiego, które tak bardzo kocha i zrobił to w wielkim stylu. Matthew McConaughey w roli Mickeya Pearsona i Charlie Hunnam w roli Raya są tu znakomici, a nie można zapomnieć o obecności takich nazwisk jak Colin Farrell czy Hugh Grant.
Fabuła? Jak zwykle u Ritchiego, niebanalna! Londyński półświatek obiega plotka, że Mickey Pearson, Amerykanin, który zbudował tu narkotykowe imperium, chce się wycofać z rynku, więc rodowici brytyjscy bandyci węszą okazję do przejęcia jego biznesu. Sypią się oferty, groźby, pochlebstwa. Pearson jednak najwyraźniej nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. By mu w tym pomóc, niektórzy bardziej niecierpliwi sięgają po broń. A pewien cwany i dowcipny dziennikarz szykuje przekręt, który może zmienić reguły gry.
Warto zaznaczyć, że zarówno film „Dżentelmeni”, jak i serial o tym samym tytule, który możemy teraz oglądać na Netfliksie, są osobnymi historiami, choć rozgrywającymi się w tym samym uniwersum. Serial nie jest spin-offem filmu, ale 8-odcinkową wariacją, która opowiada historię z nieco innej perspektywy.
Aladyn (2019)
„Aladyn” to chyba największy reżyserki eksperyment Guya Ritchiego – i to jak najbardziej udany! Moim zdaniem to najlepsza aktorska wersja klasycznej disneyowskiej baśni: świetnie zagrana, świetnie nakręcona i przepełniona muzyką. Naomi Scott w roli Dżasminy jest zjawiskowa, a Will Smith jako Dżin kradnie praktycznie każdą scenę, w której się pojawia.
W historii nie ma nic oryginalnego, zapewne znacie ją na wylot, bo albo oglądaliście jako dziecko sami, albo oglądaliście ze swoim dzieckiem. Aladyn to pocieszny rozrabiaka, a jego domem są ulice miasta Agrabah. Księżniczka Dżasmina jest natomiast córką Sułtana, która chciałaby poznać świat poza pałacowymi murami.
Pewnego dnia Aladyn pomaga Dżasminie, gdy ta przebrana za prostą dziewczynę odwiedza targowisko – i z miejsca się w niej zakochuje. Chłopak zostaje przypadkowo zamieszany w spisek przygotowywany przez nadwornego czarnoksiężnika Dżafara, a w jego ręce trafia niezwykła lampa oliwna, w której mieszka najprawdziwszy Dżin.
Jeden gniewny człowiek (2021)
„Jeden gniewny człowiek” to prawdopodobnie najdojrzalszy projekt Guya Ritchiego i śmiertelnie poważny Jason Statham, który w roli H jest świetny. Pod względem prowadzenia fabuły i realizacji, ten film to prawdziwy majstersztyk.
Kalifornijska firma zajmująca się transportowaniem cennych ładunków, głównie milionów w gotówce, popada w coraz większe kłopoty. W ciągu ostatnich miesięcy kilka jej konwojów zostało napadniętych, ograbionych, a ochraniające je ekipy wymordowano.
W takich okolicznościach do firmy dołącza H, milczący twardziel o niejasnej przeszłości, ale o nieocenionych kompetencjach. Jego zadaniem jest podniesienie bezpieczeństwa konwojów i wykrycie sprawców napadów, ale wkrótce okazuje się, że jego prawdziwy cel jest zupełnie inny.
Przymierze (2023)
„Przymierze” to chyba moje największe zaskoczenie z całego portfolio Guya Ritchiego, bo takiej historii po nim się nie spodziewałem. Na pozór to film wojenny, ale chyba tylko dla tych, którzy wyciągają wnioski na podstawie obejrzenia zwiastuna. W istocie „Przymierze” to film o poświęceniu i oddaniu, a także tym, ile naprawdę jest „człowieka w człowieku”.
Film opowiada o sierżancie Johnie Kinley’u, który podczas swojej ostatniej misji w Afganistanie zaczyna współpracę z lokalnym tłumaczem, Ahmedem. Kiedy oddział wpada w zasadzkę, Ahmed ratuje życie Johna i razem udaje się im dotrzeć na amerykańską ziemię. Po jakimś czasie John dowiaduje się, że jego wybawca nie otrzymali obiecanego azylu w USA i żyje w Afganistanie, napiętnowany zdradą. Chcąc spłacić swój dług, Kinley postanawia wydostać Ahmeda ze strefy wojny.
Gra fortuny (2023)
Gdybym miał scharakteryzować „Grę fortuny” jednym stwierdzeniem, napisałbym, że to „klasyczny Guy Ritchie”. Dobrze zrealizowane kino akcji ze znanymi aktorami, których zawsze miło zobaczyć w dobrej formie.
Główny bohater Orson Fortune wraz ze swoją doborową ekipą musi stawić czoła cynicznemu i zdeprawowanemu do szpiku kości handlarzowi bronią Gregowi Simmondsowi . Zamierza on bowiem wprowadzić na czarny rynek najnowocześniejszą technologię masowego rażenia.
Genialny plan Orsona wymaga namówienia do współpracy największego gwiazdora Hollywood Danny’ego Francesco, który poza ekranem nie pali się do ryzykownych misji. Fortune potrafi być jednak zabójczo przekonujący, a propozycje, które składa są z gatunku tych nie od odrzucenia.
To również warto przeczytać!
- „Szogun” to serial, który wszyscy chwalą, ale nie ma co się dziwić
- Czy „Władcy przestworzy” są lepsi od „Kompanii braci”? Nie, ale i tak warto zobaczyć ten serial
- Wszyscy zachwycają się nowym „Awatarem”, a 10 lat temu był lepszy serial
- Pierwszy sezon „Detektywa” ma 10 lat, ale to wciąż arcydzieło. Jak to możliwe?
- Alan Ritchson lepszy niż Tom Cruise. W czym tkwi fenomen serialu „Reacher”?
- Dlaczego tak bardzo fascynują nas mordercy w filmach i serialach?
- „Gen V” to panaceum na przekoloryzowany i nudny MCU
- Niech żyje Król Potworów. Godzilla w życiowej formie
- Quo vadis, MCU? Superbohaterowie na rozdrożu
- „Fundacja”, czyli „Gra o tron” w kosmosie. Wybitny serial SF, którego prawdopodobnie nie oglądasz
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Cos tu nie pykło alladyn 🤣
A moze by tak autor zerknal na RockNRolla?
Jezeli cokolwiek oglądał z tej listy
Slabo
Dokładnie, jeżeli mówisz o filmach Guya Ritchieego to od Rock’n’Rolla powinieneś zacząć.
Gra Fortuny to nudny i nadęty akcyjniak w którym właśnie Ritchie udaje kogoś kim nie jest. W tym miejscu powinien być znakomity Rock and Rolla.
A gdzie np RockNRolla z 2008 roku?!
Jeden jego lepszych filmów.