Rzadko bywa okazja, by YouTuber wydał film w kinach z własnym udziałem. Jak się okazuje, limitów nie ma i udowodnił to Budda. Film „Budda. Dzieciak ’98” to niezwykła historia twórcy, opowiedziana na dużym ekranie w ciekawy sposób.
Historia Kamila Labuddy dla jednych jest poruszająca, a dla innych może być niezwykle inspirująca. Bez wątpienia film nie jest typową bibliografią, a materiałem, który uzupełnia jego działalność w sieci.
- Co oglądać w weekend? Oto najlepsze nowe filmy i seriale w tym tygodniu!
- Netflix z Oscarową produkcją! Kultowy film wkracza na platformę!
Budda wydał film w kinach! Krok milowy w internecie
Film „Budda. Dzieciak ’98” powstał przy współpracy z influencerem zwanym Buddą. Opowiada o jego karierze, Instagramie czy samym YouTube oraz zestawia własne przemyślenia głównego bohatera.
Sam Budda od lat nagrywa na YouTube filmiki motoryzacyjne w różnym formacie. Często są one typowo rozrywkowe, a czasem można się z nich czegoś nauczyć, czy zobaczyć przeróbkę nowego auta.
Film wywołał spore zainteresowanie wśród jego publiczności. Sam twórca informował o zapełnieniu sal, a nawet spotkaniach jego widzów na parkingach. Nie da się ukryć, że jest to wyjątkowe wydarzenie.
Ważną kwestią jest fakt, że film jest dla każdego. Niezależnie czy znasz Buddę, czy tylko o nim słyszałeś, na pewno odnajdziesz się w samej produkcji.
Jako wieloletni widz postanowiłem sprawdzić film i napisać własną recenzję. Patrząc na mocne materiały na YouTube spodziewałem się czegoś konkretnego.
Film opowiada o… no właśnie
Sama fabuła filmu opowiada o historii Buddy, jego początkach, determinacji, trudniejszych momentach, czy sukcesach. „Budda. Dzieciak ’98” porusza wiele kwestii, a nawet wyzwania związane z byciem influencerem.
Bez wątpienia są momenty, podczas których można się uśmiechnąć. Dodano tam po prostu zabawne momenty z nagrań, których nie zobaczysz nigdzie indziej.
Jest także perspektywa osób z otoczenia Buddy, jego obecna partnerka, jej rodzice czy jeden z YouTuberów. Mimo wszystko przez większość filmu narratorem jest sam Budda.
Śledząc głównego bohatera na bieżąco, zdecydowanie zobaczysz coś, co na pewno kojarzysz. Film wspomina o najciekawszych wydarzeniach, np. przeznaczenie pieniędzy dla domu dziecka czy trasę z okazji miliona subskrypcji.
Moim zdaniem ciekawa okazała się także perspektywa partnerki czy kamerzysty, to oni podkreślali także trudne chwile, które wystąpiły na przestrzeni lat.
W samym filmie brakuje mi jednak większej ilości szczegółów. Dobrze przedstawiono początek, wprowadzając widza w samą postać głównego bohatera.
Następnie są wspomniane jego sukcesy przeplatane z problemami czy przemyśleniami. Można dowiedzieć się kilku szczegółów odnośnie samego YouTuba oraz Instagrama.
Nadal jednak poruszono wiele kwestii, gdzie tak naprawdę brakuje mi ważnej w tego typu filmie puenty, która mogłaby podsumować cały tytuł.
Produkcja, sceny oraz sprawy techniczne
Biorąc pod uwagę wykonanie techniczne, film „Budda. Dzieciak ’98” jest dobrym materiałem, któremu niczego nie brakuje.
Oglądając samego YouTubera przyzwyczajamy się do tego, że sama narracja jak i akcja są na tyle zbalansowane, że człowiek nie nudzi.
Tutaj poprowadzono to trochę w spokojniejszym stylu. Sam Budda często siedzi i opowiada. Wtrącanie związane z najróżniejszymi wydarzeniami bardzo angażują widza i przyciągają uwagę.
Brakuje filmowi większych minusów czy niedociągnięć, nawet scena po napisach została przepleciona ze wstawkami, które nie pasowały do reszty filmu. Co ważne, na samym końcu są zdjęcia, których nie znajdziesz nigdzie indziej.
Czy faktycznie warto iść?
Będąc fanem Buddy, zdecydowanie zachęcam do obejrzenia filmu. Można dowiedzieć się kilku ciekawych szczegółów, o których główny bohater nigdy nie wspominał.
Z drugiej strony, nie znając jego osoby nawet od strony YouTube, można się w nim nie odnaleźć. Takie osoby mogą poczuć ogromną dawkę motywacji, bo warto przecież zaznaczyć, że Budda ma 25 lat.
Moim zdaniem warto chociaż trochę znać świat internetowych gwiazd, aby lepiej zrozumieć przesłanie samego filmu. Jeśli nie znasz YouTubera to zachęcam do obejrzenia jednego z materiałów.
Źródło: opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.