W świetle zbliżającej się premiery „Rebel Moon – Część 2: Zadająca rany”, która jest kontynuacją sagi Netflixa, emocje sięgają zenitu. Odkryj dalsze losy Kory i jej sojuszników w obronie Veldt, bastionu wolności. Czy ta epicka opowieść sci-fi okaże się lepsza niż pierwsza część?
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Netflix uraczył nas premierą „Rebel Moon”, filmu, który miał stanowić wyzwanie dla legendarnej serii „Gwiezdne Wojny”. Teraz, po miesiącach oczekiwań i spekulacji, zbliżamy się do premiery kontynuacji tej kosmicznej opowieści.
Pierwsza odsłona, mimo mieszanego przyjęcia — średnia ocen 5,1 w Polsce i nieco lepsze 5,6 na świecie — nie zniechęciła twórców. Czy „Rebel Moon: Zadająca rany” podniesie poprzeczkę i zapisze się na kartach historii?
- Hit od HBO Max zdobędzie tytuł lidera na Netflix?! O czym opowiada?
- Mocna premiera na Netflix już dziś! Jak oceniasz ten serial?
„Rebel Moon: Zadająca rany” już za niecałe dwa tygodnie!
W najnowszej części „Rebel Moon – Część 2: Zadająca rany„, śledzimy dalsze losy Kory, dzielnej wojowniczki i jej towarzyszy broni, którzy stają na czele oporu przeciwko despotycznemu imperium.
Wszystko toczy się wokół obrony Veldt — niegdyś sielskiej wioski, teraz bastionu wolności. Bohaterowie, przygotowując się do decydującej bitwy, muszą zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu.
Za kamerą ponownie stanął Zack Snyder, który wspólnie z Shayem Hattenem odpowiada za scenariusz. Druga część została określona jako film z gatunku przygodowego jak i sci-fi.
Opinie na temat pierwszej części są podzielone, lecz nie brakuje głosów pochwalnych. Mimo różnych odczuć, garstka widzów znalazła w „Rebel Moon” coś więcej niż tylko kolejny film sci-fi.
Osobiście „Rebel Moon” przypadł mi do gustu. Nie jest tytułem, do którego wrócę z przyjemnością, tak oglądało się go bez uczucia zmęczenia.
Decyzja o podzieleniu sagi na dwie części pozwoliła twórcom na rozwinięcie fabuły i bardziej złożone przedstawienie samego uniwersum. Choć niektórzy mogą żałować, że „Rebel Moon” nie został zrealizowany jako serial, to format filmowy nadaje tej historii szczególnego charakteru.
Oczekiwania względem „Zadającej rany” są wysokie, co potwierdza imponująca liczba 8,2 miliona wyświetleń ostatniej zapowiedzi na kanale YouTube Netflixa. Premiera zbliża się wielkimi krokami, jednak widzowie tuż pod zapowiedzią nie mogą doczekać się premiery.
Czy druga część przekroczy oczekiwania i zostawi po sobie trwały ślad w sercach widzów? Przekonamy się 19 kwietnia, jakie tajemnice kryje galaktyka „Rebel Moon”.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Gdyby to to był serial to na pewno bym go nie obejrzał a tak czekam z niecierpliwością
Mimo bardzo dużego nawiązania do gw film nie był zły. Czekam na 2 część
Super serial, Polecam czystym sumieniem 10/10
To nie serial. Filmem też bym tego czegoś nie nazwał. To ukradzione 2 godziny z życia, obniżające IQ o połowę. A reżyser myśli o sobie ze jest dobry. Dobrze ze tylko on tak mysli
Zabierałem się za jedynkę z piec razy, udało mi się obejrzeć z połowę. Infantylny film dla dzieci do lat 10 i to tych mniej bystrych. Nie mam pojęcia kto na to czeka. Tak w ogóle to snyder, reżyser, nie nakręcił nic ani fajnego ani wartościowego. Sygnowanie własnych filmów nazwiskiem, w jego przypadku, jest dla mnie czymś całkowicie niezrozumialym. Choć jak się zastanowić, to może i dobrze: snyder = omijać szerokim łukiem, inaczej zdolności poznawcze mocno się obniża! Skąd on się w ogóle wziął? Te jego nazwisko przy tytułach świadczy tylko o jego megalomanii.
Nie polecam. Trzymać się z daleka!
Pozdrawiam
Jakie emocje sięgające zenitu? Ten film to porażka totalna, nie czekam na drugą część.