Każdy musi mieć coś, co jest pierwsze, największe lub najlepsze na świecie. LG poszło w drugą pozycję, pokazując 55- i 77-calowe, zakrzywione telewizory OLED z obsługą trójwymiaru. My, z kolei, mieliśmy okazję przyjrzeć im się z bliska. Bardzo bliska.
Uzbrojeni w specjalne okulary podchodzimy, by przyjrzeć się możliwościom LG 55EA9800 i i nowego, 77-calowego modelu sprawdzić, o co tyle szumu. Cóż, wiele czasu nam nie było potrzebne – to faktycznie wygląda niesamowicie. Głębia i odwzorowanie kolorów stoją na piekielnie wysokim poziomie, ale też nie bez powodu – te telewizor będą drogie. Zbyt drogie, by przeciętny Kowalski mógł sobie na nie pozwolić bez odejmowania sobie od ust nawet suchej kromki chleba. Sugerowana cena detaliczna wynosi – po aktualnym kursie – ok. 36 tysięcy złotych. Mówię przy tym o tej mniejszej opcji.
Niemniej jednak LG daje nam pewien wgląd w przyszłość, kiedy to – być może – zakrzywione ekrany OLED będą codziennością. Tak, jak udało się wprowadzić masowo LED-owe podświetlenie, tak teraz już od kilku sezonów mówi się o zbliżającej się dominacji panelów nowej, lepszej generacji. Przy ekspozycji LG pokusiło się nawet o hasło „wyświetlacz ostateczny” (ang.: The Ultimate Display), co w gruncie rzeczy jest nawet uzasadnione.
4,3 milimetra grubości
Wyścig nabiera tempa?
Będąc w tym roku na targach IFA, nie sposób przeoczyć wypisanego wielkimi literami napisu traktującego o grubości 55EA9800. 4,3 milimetra – tyle tylko mierzy nowe dziecko koreańskiego giganta. Jak by to powiedzieć: z boku go widać, ale tylko dlatego, że jest zakrzywiony.
Po oczach uderza – oprócz doskonałych czerni – jeszcze jedna rzecz. Tego telewizora nie zamontujesz na ścianie, choćbyś nie wiem jak bardzo chciał. Specyficzne zakrzywienie, na razie, skutecznie uniemożliwia designerskie kombinacje w powietrzu.
Mimo cienkiej obudowy, LG udało się do środka wepchać praktycznie wszystko: kontrolę głosową, wbudowaną kartę sieciową z Wi-Fi (port ethernetowy też jest!), algorytmy konwersji z 2D na 3D, cztery gniazda HDMI, trzy gniazda USB… I trochę innych, równie ciekawych rzeczy.
O co chodzi z tym całym wygięciem?
W teorii – bardziej „osobiste” wrażenia
Zakrzywienie wyświetlacza ma wpłynąć na dostarczenie bardziej intensywnych wrażeń. Na targach o to trudno, jako że albo jesteśmy co chwilę popychani przez tłumy zmierzające na kolejną konferencję, albo sami się na takową wybieramy. Niemniej jednak nawet kilka minut dobrego filmu powinno wystarczyć do tego, byś poczuł się co najmniej tak, jak w kinie – zwłaszcza takim IMAX-ie. To bowiem stąd właśnie wzięła się moda na wykrzywianie paneli, które teraz pojawiają się nie tylko w ofercie LG, ale też kilku innych producentów. Technologia OLED dostarcza producentom więcej możliwości i mniej przeciwieństw. Po prostu – panele OLED są bardziej elastyczne. Najbardziej elastyczne z tych, które były do tej pory stosowane. Trudno stwierdzić, czy faktycznie będzie miało to przełożenie na „lepsze doświadczenie”. Na razie wiem tylko, że na pewno go nie pogarsza.
Niezależnie od aspektów fizycznych, OLED w konsumenckich telewizorach to fantastyczna sprawa. Jakość obrazu jest lepsza od jakiegokolwiek LCD z podświetleniem LED na rynku; lepsze są poziomy czerni, lepszy jest kontrast i przestrzeń barwna. Muszę podkreślić też dobrą jasność tego sprzętu; nawet przy dość mocnym oświetleniu hali targowej widać było wszystko całkowicie klarownie.
Jak myślicie – jaki jest następny krok?
Po raz kolejny, drodzy maniaKalni czytelnicy - wybieramy się na Targi Elektroniki Użytkowej IFA 2013 do Berlina
Podsumowanie relacji - techManiaK na IFA 2013.
Zapraszamy!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.