Samsung Q60R to nie tylko najtańsza linia telewizorów QLED w 2019 roku, ale też dostępna w największej liczbie przekątnych – od 43 do 82 cali. Testuję 65-calowy model z tej serii, aby sprawdzić, czy warto się skusić na najnowszy, „budżetowy” QLED z procesorem kwantowym i ulepszonym trybem dla gracza.
Q60R to najbardziej podstawowa linia telewizorów Samsung QLED na ten rok. Dostępna w największej liczbie przekątnych (w tym 49 i 43 cale), oferuje raczej podstawową funkcjonalność, ale mimo to znajdziemy tutaj wiele ciekawych nowinek – na przykład procesor kwantowy gwarantujący poprawione skalowanie i podrasowany tryb Gra, który ucieszy wszystkich szukających telewizora pod konsolę lub PC.
Samsung QLED Q60R: modele i specyfikacja
Telewizory Samsung QLED Q60R zadebiutowały w Polsce kilka tygodni temu wraz z innymi QLEDami na 2019 rok. Ceny najmniejszych i najtańszych modeli zaczynają się od 3400 zł, ale największą popularnością cieszyć się zapewne będą warianty 55″ i 65″, które już zdążyły znacząco potanieć względem ceny sugerowanej przez producenta.
Stąd na celownik bierzemy Samsung QE65Q60R sprzedawany w Polsce również pod oznaczeniami QE65Q64R, QE65Q65R lub QE65Q67R – aktualna cena tego modelu wynosi niespełna 6000 zł, co czyni z nowej 65-tki telewizor zauważalnie droższy, niż zeszłoroczny Samsung QE65Q6FNA o tej samej przekątnej. Czy droższy = lepszy? Czas to sprawdzić.
Tak prezentuje się skrócona specyfikacja serii Q60R. Niemal we wszystkich punktach będzie się pokrywać dla każdej przekątnej – wyjątkiem są modele 43″ i 49″, które oferują gorsze panele 60 Hz, podczas gdy wyższe przekątne wyposażono już w matryce 120 Hz.
- Ekran: QLED, 3840 x 2160 px, 120 Hz (z wyjątkiem modeli 43″ i 49″);
- Technologie: procesor kwantowy 4K, HDR 10+, HLG, Dolby Digital Plus, Smart TV, Bixby;
- Głośniki: 20W (stereo)
- Interfejs: 4 x HDMI, 2 x USB, 1 x optyczne, 1 x Ethernet, 1 x CI, WLAN, Anynet+ (HDMI-CEC);
- Inne: montaż VESA, waga z podstawą 26,4 kg, klasa energetyczna A+ (roczne zużycie energii 164 kWh).
Co warto wiedzieć o Samsung QLED Q60R?
Już na pierwszy rzut oka widać, że nowy Samsung QLED Q60R odbiega wizualnie od zeszłorocznego odpowiednika. Co więcej, nie wszystkie zmiany zapisać można po stronie plusów.
Zacznijmy od tego, że producent zdecydował się zmodyfikować rodzaj materiałów, z których wykonano oprawę panelu, jak również podstawę. W tym roku dominuje tworzywo sztuczne, dla niepoznaki wykończone na wzór szczotkowanego aluminium. Poszerzono również ramki okalające ekran, przez co Q60R bliżej do tańszych telewizorów serii NU7000 niż zeszłorocznych QLEDów.
Podstawę tworzą dwie dokręcane nogi, więc postawienie telewizora na małym stoliku z oczywistych przyczyn odpada. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że nogi są wyprofilowane, co z jednej strony uniemożliwia ich przypadkowe zamienienie w trakcie montażu, a z drugiej – poprawia stabilność konstrukcji. To jeden z tych telewizorów, których nie da się łatwo wywrócić – nawet przy dużej przekątnej.
Q60R to QLED klasy „entry”, więc nie dziwi brak technologii One Invisible Connection. Zamiast tego mamy klasyczny interfejs, na który składają się cztery złącza HDMI wspierające standard 2.0a (z obsługą HDCP 2.2), dwa złącza USB w starszej wersji 2.0 i po jednym porcie optycznym, słuchawkowym, Ethernetowym i CI. Do tego dochodzi oczywiście złącze zasilania, umieszczone po drugiej stronie obudowy.
Jak już wspominałem, z uwagi na brak One Invisible Connection wszystkie kable trzeba podpiąć wprost do obudowy. Na szczęście zarządzanie przewodami nie jest trudne. W tylnej płycie obudowy umieszczono szereg specjalnych rowków, które pomagają schować i właściwie poprowadzić każdy podpięty kabel. Do tego Samsung dokłada dwie nieduże klamry, z których pomocą kable można doczepić do nóg telewizora w taki sposób, aby zminimalizować ich widoczność. W efekcie urządzenie wygląda schludnie nawet przy kilku podłączonych przewodach. Za to koreańskim projektantom należy się spory plus.
Narzekać nie powinni również maniacy wieszania telewizorów na ścianie. Q60R jest kompatybilny z mocowaniem typu VESA 200 × 200, a dzięki niedużej grubości obudowy i rozsądnemu zarządzaniu kablami, sprzęt bardzo dobrze prezentuje się na ścianie.
Jakość dźwięku płynącego z głośników stereofonicznych jest przeciętna. To mniej więcej ten sam poziom, co w wypadku zeszłorocznego modelu z serii Q6FNA. Łączna moc wynosi 20W, co wystarczy do oglądania telewizji, ale zapewne rozczaruje graczy i maniaKów filmów. Stąd najlepiej od razu sięgnąć po jeden z kompatybilnych soundbarów, które ładnie uzupełniają się z możliwościami telewizora.
Tegoroczny pilot One Remote nie odbiega wizualnie od modeli z poprzedniej serii. To nadal proste, minimalistyczne urządzenie z niewielką liczbą przycisków. Pośród nich znajdziemy trzy skróty do najważniejszych platform VoD, czyli Netflix, Prime Video i Rakuten TV. To fajny gadżet – nie każdemu przypadnie do gustu, ale w moim wypadku sprawdzał się idealnie. Co ważne, oferuje możliwość sterowania innymi urządzeniami podpiętymi do telewizora – np. konsolą Shield TV. To bardzo wygodne rozwiązanie.
Warto poświęcić kilka zdań systemowi Smart TV. To oczywiście rozwiązanie bazujące na autorskim oprogramowaniu Samsunga, czyli Tizenie. Nie uległo dużym modyfikacjom przez ostatni rok – jest niezmiennie stabilne, łatwe w obsłudze i rozbudowane. Nie brakuje żadnej ważnej aplikacji, a sterowanie telewizorem jest intuicyjne i zazwyczaj bezproblemowe. Zazwyczaj, bo pewnych kłopotów na początku może przyprawić fakt, że pewna część nastaw i trybów jest widoczna i konfigurowalna tylko w odpowiednim kontekście – dotyczy to np. trybu Gra czy funkcji Auto Motion Plus.
Asystent głosowy Bixby nadal nie mówi w języku polskim, więc jego obecność, z punktu widzenia polskiego użytkownika jest tylko ciekawostką. Pod tym względem LG z systemem webOS wspierającym nasz rodzimy język jest na prowadzeniu.
Samsung silnie reklamuje obecność trybu Ambient Mode we wszystkich tegorocznych modelach telewizorów QLED. To fajna ciekawostka, ale nadal tylko ciekawostka. Szerzej o tym rozwiązaniu pisał Mateusz przy okazji testu flagowego modelu Q9FNA z 2018 roku.
Ambient Mode daje nam możliwość wykorzystania telewizora jako ozdoby – możemy np. zrobić zdjęcie ściany ustawionej za telewizorem i ustawić je w taki sposób, aby odbiornik „zlewał się” ze ścianą. Dodatkowo w trybie Ambient telewizor może wyświetlać nam zegar czy też informacje dotyczące pogody.
Jakość obrazu w Samsung QLED Q60R
Czas przejść do tego, co w Q60R jest najważniejsze. Już zeszłoroczne modele QLED pod względem jakości obrazu biły na głowę tradycyjne rozwiązania oparte na matrycach IPS/VA, a w tym roku Samsung zawiesił poprzeczkę jeszcze wyżej, podkręcając niektóre parametry we flagowych modelach. Niestety, Q60R flagowcem nie jest, więc nowości jest tu jak na lekarstwo.
Zacznijmy od tego, co Samsungowi nie wyszło. Pod względem jasności obrazu i sposobu podświetlenia QLED Q60R to krok wstecz względem zeszłorocznych urządzeń. W trybie filmowym jasność oscyluje w przedziale 350-380 cd/m2, więc efekt HDR pozostaje zazwyczaj mało widoczny. Szkoda, bo technicznie sprzęt jest dobrze przygotowany na odtwarzanie treści w formacie HDR obsługując zarówno HDR10+, jak i HLG (zabrakło tylko Dolby Vision).
Lepiej jest w trybie Gra, gdzie po uaktywnieniu wszystkich „ficzerów” na ekranie faktycznie robi się jaśniej (podbicie sięga 470 cd/m2). Mimo wszystko, w porównaniu do zeszłorocznego modelu Q6FNA te parametry wypadają raczej blado. Tym bardziej że nierównomierność podświetlenia nie jest niska, bo w testowym egzemplarzu potrafiła sięgnąć nawet 11%, a panel pokryty jest tylko powłoką półmatową, więc w słonecznym salonie, w ciemnych scenach czytelność obrazu może być niewystarczająca.
W podstawowym modelu linii QLED na ten rok Samsung postawił na podświetlenie krawędziowe, technologię bezpośredniego tylnego podświetlenia rezerwując dla wyższych modeli w serii: od Q70R w górę. Trzeba jednak jedno jasno napisać, że pomimo tej decyzji koreańscy inżynierowie wyciągnęli z Q60R naprawdę dużo. Poziom kontrastu jest zaskakująco wysoki, co do pewnego stopnia rekompensuje absencję bardziej zaawansowanej technologii podświetlenia oraz brak funkcji lokalnego sterowania.
Samsung postawił na matrycę typu VA, podkręcając jej parametry w niemal każdym miejscu. Z wyjątkiem jednego. Q60R nadal cierpi z tytułu niewystarczająco szerokich kątów widzenia, co uwidacznia się w postaci degradacji jakości obrazu przy patrzeniu na ekran pod większym kątem. Od tej przypadłości wolne są już modele z serii Q80R i wyższych, gdyż tam zainstalowano lepsze powłoki Ultra Viewing Angle – Q60R na ten zaszczyt niestety nie zasłużył.
Tyle narzekania, teraz czas na pochwały. A jest co chwalić. Matryca VA to tradycyjnie dobry poziom czerni w porównaniu z IPS, ale na tym nie koniec. Ulepszając technologię kropki kwantowej Samsung „podrasował” panel wykorzystany w Q60R, w efekcie czego dostaliśmy telewizor cechujący się bardzo wiernym odwzorowaniem kolorów – i to nawet bez dodatkowej kalibracji. Ta ostatnia oczywiście pozwoli precyzyjnie dostroić poszczególne wartości, więc efekt będzie jeszcze lepszy, co nie zmienia faktu, że wyciągnięty z pudła Q60R bez trudu spełni oczekiwania większości potencjalnych klientów. Pokrycie palety DCI-P3 sięga 77% – byłoby wyższe, gdyby nie wcześniej wspomniane problemy z jasnością, niemniej to i tak przyzwoity wynik, który plasuje Q60R na liście telewizorów, których zakup warto rozważyć.
Bez względu na wybraną przekątną telewizor oferuje matrycę wyświetlającą obraz w rozdzielczości UHD, czyli 3840 × 2160 pikseli (popularnie określanej mianem 4K). To, co jednak czyni Q60R wyjątkowym (podobnie jak inne, tegoroczne QLEDy) to znakomite skalowanie, które jest m.in efektem zastosowania procesora kwantowego nowej generacji.
Kto nie zobaczy, ten pewnie nie uwierzy, ale na nowym telewizorze Samsunga nawet filmy w 480p prezentują się świetnie. Wbudowane algorytmy poprawiania obrazu pracują bezbłędnie. Na tyle, że obraz w 1080p jest w wielu wypadkach równie ostry i klarowny, jak ten nagrany w rozdzielczości 4K! Oczywiście, im słabszy źródłowy materiał, tym gorszy będzie efekt – pewnych ograniczeń nie da się bowiem przeskoczyć. Niemniej, to znakomita technologia. Upowszechnienie materiałów w natywnym 4K to w Polsce nadal melodia przyszłości, więc opcja „tuningowania” słabszego jakościowo obrazu do wyższej rozdzielczości jest świetnym pomysłem – tym bardziej że w wypadku tegorocznych QLEDów daje naprawdę dobry efekt.
Matryca Q60R pracuje przy częstotliwości odświeżania na poziomie 120 Hz, ale uwaga – dotyczy to tylko większych przekątnych. Modele o wielkości 43″ i 49″ wyposażono w gorsze panele 60 Hz, o czym warto pamiętać idąc do sklepu.
Wysoka częstotliwość odświeżania to oczywiście znakomita wiadomość dla fanów oglądania sportu i grania, tym bardziej że wbudowany upłynniacz Auto Motion Plus działa bardzo dobrze, widocznie poprawiając płynność nagrań w niższym klatkażu i podwyższając ostrość obrazu. Wyjątkiem jest tylko tryb wyraźnego ruchu, który przynajmniej w moim odczuciu mocno obniża komfort grania czy oglądania.
Skoro przy graniu jesteśmy. Samsung od jakiegoś czasu mocno inwestuje w rozwiązania dla graczy, a każdy kolejny telewizor Koreańczyków staje się coraz lepszym monitorem gamingowym. Nie inaczej jest w tym wypadku. Samsung Q60R bardzo dobrze sprawdzi się w roli telewizora pod konsolę czy PC.
Zacznijmy od tego, że mamy tutaj rewelacyjnie niski input lag w trybie Gra – to zaledwie 14ms, a więc wartość, której pozazdrościć mogą nawet niektóre monitory. Co więcej, nie przeszkadza tu ani tryb HDR, ani włączenie opcji Chroma 4:4:4, której obecność to postawa dla osób planujących podpięcie peceta.
Na tym nie koniec. Q60R wspiera również tryb FreeSync, a co za tym idzie funkcję zmiennej częstotliwości odświeżania. To kolejny argument za tym, że obecna generacja telewizorów Samsunga może swobodnie rywalizować z gamingowymi monitorami – w trybie Free Sync lag może bowiem spaść nawet poniżej 8ms dla rozdzielczości 1080p! Lepiej chyba już być nie może.
Zalety FreeSync odczujemy przede wszystkim w wypadku rozdzielczości 1080p, gdyż w trybie 4K pojawia się wąskie gardło w postaci górnej granicy płynności na poziomie 60 kl./s. Dodam, że ograniczenie do 4K@60 nie ma związku z samą technologią FreeSync, a wynika ze specyfikacji gniazd HDMI obecnych na pokładzie Q60R – więcej się z nich zwyczajnie nie wyciśnie.
Dla gracza bardzo istotne będzie również opracowane przez Samsunga oprogramowanie. I tak w trybie Gra znajdziemy funkcję „Wzmocnienie gier” (czyli podbicie jasności, ostrości i podkręcenie kolorów obrazu, dzięki czemu wydaje się on zawierać więcej szczegółów), „Dynamicznego korektora czerni” (wyciąga z czerni dodatkowe szczegóły, dzięki czemu nawet ciemne sceny są czytelniejsze) oraz to, to co najważniejsze, czyli funkcję Motion Plus, która potrafi upłynnić obraz o niskim klatkażu dając wizualny efekt zbliżony do płynności 60 kl./s, nawet jeśli obraz źródłowy ma połowę tej wartości.
Czy warto kupić telewizor Samsung QE65Q60R?
Czy warto kupić nowy sprzęt Samsunga? Zdecydowanie tak. To dobry sprzęt i w pełni zasłużył na nasze wyróżnienie „Dobry zakup”. Stanowi godną rozważenia opcję dla osób szukających „wszystkomającego” telewizora pod kątem oglądania telewizji czy sportu i świetny wybór dla graczy potrzebujących dużego ekranu do konsoli lub peceta. Tylko maniacy oglądania filmów w najwyższej możliwej jakości szukać powinni dalej – Q60R to podstawowy QLED, więc siłą rzeczy nie może zagwarantować takich parametrów, jak flagowe modele Samsunga czy OLEDy konkurencji.
Właściwe pytanie nie brzmi jednak, czy warto kupić telewizor Samsung QE65Q60R, tylko kiedy warto to zrobić? Nie ma się co oszukiwać – to premierowy sprzęt, więc decydując się na jego zakup dzisiaj, zapłacimy podatek od nowości. Cena tego modelu jeszcze kilka tygodni wynosiła niemal 6,5 tys. zł, a obecnie spadła już poniżej 6 tys. zł. To nadal sporo zważywszy na fakt, że w sklepach znaleźć można jeszcze zeszłoroczne modele z linii Q6FNA, które są o niemal tysiąc złotych tańsze, a pod wieloma względami są równie dobre (a czasami nawet lepsze) niż tegoroczny wariant.
To jednak tylko kwestia czasu. Zeszłoroczny model lada chwila wyjdzie z magazynów, a nowy zastąpi go w katalogach promocyjnych i po raz kolejny potanieje, osiągając optymalny stosunek ceny do jakości i przekątnej. Warto poczekać na ten moment.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.