Wiele wskazuje na to, że po ataku na półkę budżetowych telewizorów, Xiaomi zamierza walczyć o klienta z większymi wymaganiami i pojemniejszym portfelem. Już za niespełna dwa tygodnie zobaczymy nowy telewizor Chińczyków z półki premium, ale także… podwyżki tańszych modeli.
Choć w świadomości polskiego klienta marka Xiaomi istnieje dopiero od kilku miesięcy za sprawą oficjalnego, rodzimego debiutu sprzętów z rodziny Mi TV (np. Xiaomi Mi TV 4S), to ten chiński koncern jest prawdziwą potęgą, jeśli chodzi o rynki chiński i indyjski. Ta pozycja została zbudowana głównie bardzo tanim telewizorom, więc nic dziwnego, że Xiaomi chce walczyć także o klienta z bardziej zasobnym portfelem.
Pierwszy telewizor „premium” od Xiaomi już za moment
Efekty tej strategii zobaczymy już niebawem. 7 września będziemy bowiem świadkami premiery pierwszego telewizora z linii Mi TV Horizon Edition, a więc sprzętu z półki premium. Warto pamiętać, że podobnym oznaczeniem cieszą się specjalne, droższe wersje laptopów, np. Mi Notebook 14 Horizon Editon.
Na ten moment nie wiemy zbyt wiele na temat tego sprzętu – wiadomo, że będzie on korzystał z systemu Android TV z autorską nakładką systemową PatchWall OS, a wyświetlacz będą otaczać bardzo wąskie ramki. Niewykluczone także, że będziemy mieli do czynienia z ekranem prezentującym obraz w rozdzielczości 8K.
Można oczekiwać, że to dopiero pierwszy i raczej nie ostatni krok Xiaomi w stronę klientów z bardziej zasobnym portfelem – to naturalny kierunek każdego producenta, bowiem pozwala on zmaksymalizować zyski przy znacznie niższym wolumenie sprzedaży.
Podwyżki tanich telewizorów są nieuniknione
Xiaomi niestety zamierza także nieco zwiększyć ceny swoich tanich telewizorów. Według informacji płynących z sieci, za modele z serii Mi TV zapłacimy od 100 do 300 juanów więcej, czyli w przeliczeniu od ok. 55 do 160 złotych.
Sporo, ale nie jest to przypadkowa podwyżka – wszystko bierze się z większych zakupu paneli LCD. Xiaomi tym razem nie weźmie kosztów na siebie, bo przy stosunkowo niskiej marży mogłoby to oznaczać brak jakiegokolwiek zarobku, a nawet stratę. Na to chyba żaden koncern nie może sobie w tych niespokojnych czasach pozwolić.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.