Uznany reżyser Quentin Tarantino stwierdził, że traktuje swoje filmy jak rodzone dzieci, ale ten jeden, a konkretniej: 'Pewnego razu… W Hollywood' wyróżnia się na tle pozostałych.
Wybór najlepszego dzieła Tarantino to nie lada wyzwanie. Spośród takich dzieł jak: Pulp Fiction, Kill Bill, Django, Nienawistna ósemka oraz wiele innych bardzo trudno wybrać najlepszy film amerykańskiego reżysera.
Na szczęście sam Quentin postanowił ułatwić nam zadanie i przedstawił swój pogląd na sprawę, twierdząc, że to właśnie przekręcona historia morderstwa Sharon Tate przez fanatyczną grupę prowadzoną przez Charlesa Mansona jest filmem zajmującym szczególne miejsce w sercu reżysera.
Dramatyczna historia motywem przewodnim ulubionego dzieła Tarantino
Tarantino zarzucił na łamach Variety obecnemu przemysłowi filmowemu, że jest najgorszy w historii, nostalgicznie przyznając, że Pewnego razu… W Hollywood przynosi mu najwięcej dumy.
“Przez lata ludzie zwykli pytać mnie, z którego filmu jestem najbardziej dumny, a ja odpowiadałem, że wszystkie traktuje jak własne dzieci, ale to właśnie Pewnego razu… W Hollywood jest moim najlepszym filmem”.
Pewnego razu… W Hollywood to film, który został szczodrze nagrodzony, zdobywając aż 10 nominacji na rozdaniu Oscarów w 2020 r., a Bradd Pitt wygrał wówczas nagrodę za najlepszego aktora drugoplanowego.
Produkcja zanotowała również fantastyczny wynik box office, generując $374 mln. w kinach na całym świecie.
Trudno nie docenić twórczości Tarantino, jednak nie jestem w stanie sklasyfikować jego filmów w żadnej hierarchii, gdyż są to produkcje tak zróżnicowane, że skutecznie uniemożliwiają mi to zadanie.
Pewnego razu… W Hollywood to bez wątpienia fantastyczny film, z nieoczekiwanym plot twistem, o którym nie będę pisał, aby uniknąć jakichkolwiek spoilerów. Każdemu, kto nie miał okazji zobaczyć filmu, serdecznie polecam seans.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.